W zasadzie wykonanie każdej czynności jest kwestią postanowienia i wytrwałości.
W poprzedni poniedziałek postanowiłem, że będę pisał na fanpage’u Ja mówię TO przynajmniej 3 razy w tygodniu. Wyszło lepiej niż myślałem. Wasze komentarze na temat podcastów pozwoliły mi znaleźć kilku nowych inspirujących autorów. Art of manliness i Elite Mentality już trafiły na moją listę, a kolejne czekają na odkrycie.
Z kolei środowa dyskusja na temat walki z uzależnieniem od cukru spowodowała, że wczoraj zajadałem się ciastem bananowym i od kilku dni staram się wypijać te 3 litry wody, które mój organizm powinien otrzymywać.
Dzisiaj na Facebooku pojawi się ten trzeci post – będzie zapraszał na artykuł, który właśnie czytasz.
Postanowienie wykonane, przynajmniej w pierwszym tygodniu. Udowodniłem sobie, że dam radę.
Teraz do roboty zabiera się Pani Wytrwałość.
Jutro rano znów wpiszę w kalendarz trzy podobne zadania do wykonania i będę wytrwale realizował postanowienie.
Wytrwałości starczy mi na tyle, na ile starczy:
- pomysłów na posty,
- weny,
- chęci komentowania.
Te trzy powyższe znacznie łatwiej z siebie wykrzesać, jeśli Pani Wytrwałości towarzyszy Pan Plan – jej największy przyjaciel.
Musicie wiedzieć, że postanowienie pod tytułem Będę publikował treści na fanpage’u przynajmniej 3 razy w tygodniu nie jest pierwszym postanowieniem o tej treści. To kolejne podejście do tego samego zadania. Zwykle realizowałem je przez 3-4 tygodnie, po czym kończył się pomysły, wena i chęci. Brakowało planu.
Do tej pory plan na Ja mówię TO był taki, że wszystkie wpisy będą wygładzone i dopieszczone do granic możliwości. OK, chciałem pisać o prowadzeniu firmy i podróżach, ale wszystko musiało być gładkie. Więc celem i planem nie była tematyka tylko piękne prezentowanie swoich treści, bo przecież od małego miałem piątki z polskiego, więc muszę pięknie pisać.
Często czegoś nie pisałem, bo bałem się Waszej reakcji. Ktoś się ze mną nie zgodzi, ktoś mnie skrytykuje lub – co najgorsze – stwierdzi, że to co napisałem jest do dupy. A ja wciąż niezbyt dobrze sobie radzę w sytuacjach, w których komuś nie odpowiada moja praca. Moje wpisy miały być takie, że zgadzasz się z nimi i klikasz lajka. Zero kontrowersji, dużo spojrzenia z obu stron, dużo źródeł, żeby każdy miał jakieś argumenty.
Do tego oczywiście duża liczba słów, żeby nikt nie pomyślał, że nabijam sobie wpisy na bloga i jak najlepiej obrobione zdjęcia w odpowiedniej ilości, żeby nikt nie pomyślał, że są nieciekawe. Serio, takie miałem wkręty w głowie.
No i ten zewnętrzny, źle pojmowany perfekcjonizm spowodował, że straciłem pasję do Ja mówię TO i przede wszystkim do dzielenia się tym, co mnie inspiruje i ciekawi. Podziwiałem (i wciąż podziwiam) ludzi, którzy potrafią wrzucić link do piosenki ze słowem „Polecam”.
Nadszedł więc czas, by wyzbyć się głupiego myślenia i przygotować plan, na razie na medium społecznościowe, potem na bloga. Plan więc jest taki, żeby napisać Wam trochę o tej naszej zeszłorocznej przygodzie, której nie poświęciłem wystarczająco dużo miejsca, bo nie miałem ochoty na pisanie treści, które nie będą wyżyłowane do granic możliwości.
O czym jeszcze napiszę? O tym jak prowadzę firmę, sklep internetowy, jak walczę z tłuszczem – tematycznie wiele się nie zmieni. Ale zmieni się długość i dopieszczenie treści. Nie będzie perfekcyjnie, może będzie trochę chaotycznie. Wybaczcie. Muszę nauczyć się pisać od początku. W taki sposób, żebym sam chciał to czytać.
Jedną z najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się w tym roku jest to, że warto rozmawiać o swoich lękach i problemach, bo wtedy stają się one mniejsze. Ten post ma podobny charakter. Jest pewnie jednym z najbardziej szczerych, które się pojawiły na Ja mówię TO.
Znacie więc mój cel i wiecie czego się obawiam.
Mam nadzieję, że będziecie mnie rozliczać z jednego i drugiego.
Najlepszy Twój wpis EVER!
Trzymam kciuki i z niecierpliwością czekam na kolejne wpisy. Te nieidealne też.
Nie zamierzam Cię rozliczać ;)
Mam podobnie do Ciebie, tyle że w kontaktach z ludźmi. Myśli wewnątrz: ” A co jak sobie pomyśli, że nie jestem dobrą osobą przez to co jej powiem?”, „A jak tak powiem to wyjdę na nieidealną”, „A jak mnie skrytykuje, nie zgodzi się ze mną i mnie zatka i nie będę miała jak się obronić i znowu nie wyjdę „z twarzą”?”.
Teraz na szczęście już tak tego nie przeżywam, trochę to przepracowałam. Dopiero teraz na studiach zachodzą we mnie refleksje – przecież nie jestem idealna. Najwyżej dowie się druga osoba o mnie prawdy – no i co? Co mi niby zrobi? Przecież druga osoba też ma swoje za uszami. I ja jej z tego nie rozliczam. Myślący człowiek wie przecież, że zdarza nam się czasem coś palnąć. No zawstydzę się przy kompromitacji, ale co z tego? Ktoś sobie pomyśli, że się zawstydziłam no i okej, ta osoba pójdzie sobie dalej, do swoich spraw i przecież po nocach nie będzie rozmyślała na temat swojej wpadki bo będzie myślała o swoich troskach, będzie się przytulać do swojego męża/żony czy w ogóle będzie się zajmowała czymś ze swoich rzeczy, dorosła osoba skupia uwagę na swoim życiu a nie na obsesyjnych myślach o moich wpadkach czy słowach moich z którymi się nie zgadza.. Poza tym – „wyjść z twarzą” – jaką to ma wartość by udowadniać wszystkim w koło co to nie ja? (Nie muszę nikomu nic udowadniać.) Przecież jestem jak każdy inny. Jestem równa wszystkim. Nie jestem kimś „nad”, przynależę do tego ludzkiego świata i to nic złego jak ktoś zauważy mój wstyd lub wypowiedź z którą się nie zgadza. Mamy prawo do własnego zdania i do wyrażania go. I powiedzenia niechcący tego, czego nie mieliśmy na myśli.
Łączę się z Tobą w odwlekaniu zadań na później (skądś to znam ;P) i życzę powodzenia w zmienianiu tego ;)
I dzięki za wpis, bo zaszedł we mnie proces myślowy pod jego wpływem, że mój blog ma być pisany lekkim piórem :D nie wymuszonym, żebym się nie spinała z jakimiś wymogami, że powinnam to robić tak i tak zamiast na tym co chcę przekazać.
I przyznaję że mi brak wytrwałości gdy mi się nie chce ostro.. nie mówiąc już o planie, którego nie robię..
I przyznaję też, że warto rozmawiać o swoich lękach i problemach, bo wtedy spoufalamy się z ludźmi, więcej im ufamy, jesteśmy bardziej ludzcy, przez co wiarygodni :) zyskujemy przyjaźnie, poczucie bliskości, że mamy w kimś wsparcie :)
nie pozostając aż tak samotni wewnątrz
Autorze wpisu halo halo! Gdzie nowe artykuły? :) Pamiętaj, że nie od razu Rzym zbudowano :) Też miewam wątpliwości odnośnie pisania mojego własnego bloga (charzynska.pl), ale warto je przezwyciężyć. Za parę miesięcy w miarę pisania i rozbudowywania bloga na pewno będziesz mieć coraz więcej motywacji i chęci :)
Ja na szczęście nie miałem większych problemów z weną czy pomysłami na posty. Ale też i content mam specyficzny. Co chwilę coś się dzieje… ;)
Ja swojego czasu musiałem wziąć miesięczny urlop, a jestem copywriterem. Całkowicie wyplułem się z pomysłów na teksty…