Zapewne zastanawiasz się, kim jest człowiek, który jest dzisiejszym bohaterem Dobramowy. Nie? To znaczy, że widziałeś film, w którym ten przesympatyczny starszy facet opowiada o swojej pasji i robi to we wprost fenomenalny sposób.
Benjamin Zander jest dyrygentem. Anglik, na co dzień pracuje w Stanach Zjednoczonych, ale dzięki swojej profesji i niebywałym umiejętnościom koncertuje na całym świecie. To jest dopiero życie! Facet robi, to co lubi i robi to dobrze. A skąd wiadomo, że to lubi? Jeśli masz wątpliwości, obejrzyj poniższy film. Trwa wprawdzie około 20 minut, ale uwierz mi, że warto go zobaczyć:
Od wczorajszego wieczora widziałem to nagranie już cztery razy i za każdym razem znajduję fragment, który na nowo mnie zachwyca. Na film natknąłem się przez przypadek. Wpisałem w Google frazę „błyszczące oczy”, a wśród wyników znalazłem m.in. to wideo. Odpaliłem je i odsunąłem pierwotny temat na bok. Zandera słucha się z przyjemnością. Jest charyzmatycznym i charakterystycznym mówcą. Posiada swój, nieco zwariowany, styl. I jest niesamowicie przekonujący.
I czym tu się inspirować?
Po obejrzeniu dwudziestominutowego nagrania wiedziałem, że Zander jest osobą, która potrafi zainspirować. Temat, na który się wypowiada nie jest łatwy do przedstawienia. Miałem muzykę przez kilka lat w podstawówce. Nikt nie przedstawił mi nigdy muzyki klasycznej w taki sposób, w jaki opowiada o niej Zander.
Początek: historia opowiedziana dynamicznymi, krótkimi zdaniami, powiązana z tematem.
Zwróć uwagę, w jaki sposób kompozytor zaczyna swoje wystąpienie. Opowiada historię – znaną anegdotę o dwóch sprzedawcach odkrywających nowy ląd. Pozornie historia nie ma nic wspólnego z tematem prezentacji, ale mówca świetnie odnosi ją do świata muzyki klasycznej.
Fenomenalna gra słowami i głosem
Moim ulubionym fragmentem wypowiedzi jest ten, w którym Zander mówi o „tak jakby eksperymencie”. Zresztą, nie jest to jedyny moment, gdy kompozytor ucieka się do fantastycznych metafor i ciekawych przykładów. Zwróć uwagę na głos, którym Zander świetnie operuje momentami wykrzykując poruszające go idee, a niekiedy praktycznie szepcząc.
Uśmiech i serdeczność
Od pierwszej do ostatniej minuty Zander jest uśmiechnięty. Być może w pewnym momencie nawet przesadza ze zbyt mocnym dotykaniem publiczności, która niekoniecznie ma na to ochotę. Jest jednak przy tym bardzo serdeczny i otwarty. I niepozbawiony cudownego poczucia humoru. Takiego poczucia humoru, jakie charakteryzuje starsze osoby i wzbudza serdeczność.
Luz
Facet jest już na pewno po sześćdziesiątce. Ale zwróciłeś uwagę na jego białe adidasy? Rozpiętą pod szyją koszulę? Zander biega po scenie, skacze, stoi przed samymi ludźmi – jest go wszędzie pełno. I nie jest to wymuszony, ale zupełnie naturalny ruch sceniczny.
Błyszczące oczy
Zander w swoją mowę totalnie się zaangażował. On ją w stu procentach czuł i cała jego postać to czucie wyrażała. Jeżeli oczy publiczności świeciły, to z pewnością było to odbicie światła, które można było dostrzec w oczach mówcy.
Zachwycam się tym człowiekiem. Być może przesadzam z tymi emocjami, bo i Zander nie ustrzegł się pewnych błędów w swojej prezentacji. Ale, jak już ostatnio pisałem, inspiracja jest po to, żeby się nią inspirować, wyciągać z niej najlepsze wzorce, a nie kopiować po całości. A od Zandera można wyciągnąć wiele.
Dobramowa to cykl, w którym przedstawiam sylwetki inspirujących mówców. Jeżeli chcesz podzielić się Twoją inspiracją napisz na [email protected].
Zobacz także:
Dobramowa, czyli inspirujące wystąpienia cz. I: Piotr Żyła
[…] także: Dobramowa, czyli inspirujące wystąpienia cz. II: Benjamin Zander Dobramowa, czyli inspirujące wystąpienia cz. I: Piotr […]