PodróżeŚwiat

Sekrety kuchni tajskiej

Kuchnia tajska uchodzi za najsmaczniejszą na świecie. Każdy, kto wraca z Tajlandii zachwyca się tym, co jadł. A kuchnia tajska jest nie tylko pyszna, ale i bardzo ciekawa. W porównaniu do europejskiej różni się nie tylko smakiem, ale też kulturą jedzenia.

Kuchnia tajska ma niewiele wspólnego z tym, co można dostać w barach azjatyckich w Polsce. Wiecie, mówię o tych barach, w których karta menu składa się z 300 dań różniących się od siebie niczym gry na kartridżu z milionem pozycji w środku. Dla tych, co nie grali na Pegazusie podpowiem: zróżnicowanie jest niewielkie. Tymczasem pierwszym słowem, jakim określiłbym tajską kuchnię jest właśnie „zróżnicowana”. Drugim byłoby: „ciekawa”.

Tajowie jedzą pałeczkami tylko, gdy jedzą makaron (a i to nie zawsze). Czym więc się posługują? Łyżką i widelcem. W tajskiej knajpie nie dostaniesz noża. Jesz łyżką, a widelcem popychasz i nakładasz jedzenie na łyżkę. Na początku trudno było mi się do tego przyzwyczaić. Cały czas zresztą jadam na zmianę widelcem i łyżką, co musi wyglądać dość zabawnie. Mam jakąś blokadę w głowie: wydaje mi się, że jak jem ryż łyżką, to jem go więcej i łapczywiej.

Czy w Tajlandii ludzie jedzą robaki?

Gdy 3 lata temu jechałem na Sri Lankę już wtedy chciałem spróbować owadów. Na całej wyspie nie trafiliśmy jednak na żadne stoisko, na którym oferowano tego typu smakołyki.

Robaki w Tajlandii również nie są podstawą diety mieszkańców. Są raczej ciekawostką, głównie przygotowaną dla turystów szukających dziwnych smaków. Przez pierwszy miesiąc wszystkie stoiska, na których serwują owady moglibyśmy policzyć na palcach dwóch dłoni. Jeśli już jednak były, to najróżniejsze: świerszcze, chrząszcze, glizdy, larwy i stwory, których nazw nie potrafię wymienić. Oprócz nich niektórzy straganiarze w swojej ofercie posiadali pieczone pająki i skorpiony. W Tajlandii naprawdę można spróbować wielu ciekawych rzeczy.

A czy owady i skorpiony są smaczne? Jak do tej pory spróbowaliśmy pieczonego skorpiona, który był co najwyżej „taki sobie”. Smakował robakiem. O wiele smaczniejsze były świerszcze, które w smaku trochę przypominały popcorn, a trochę chipsy i był bardzo chrupiące.

Gdzie można zjeść w Tajlandii?

Klasycznie: Restauracje i bary – w Tajlandii jest ich całe mnóstwo. Podają najbardziej zeuropeizowane potrawy, a z obsługą można dogadać się po angielsku. Przedział cenowy restauracji jest bardzo zróżnicowany, podobnie jak serwowana kuchnia. Jak na razie jedyne problemy żołądkowe, które mnie dopadły w Tajlandii były wynikiem jedzenia właśnie w tych najlepszych restauracjach.

Ulicznie: Garkuchnie i (rzadziej) foodtrucki – tutaj jadamy najchętniej i najczęściej. Ceny w garkuchniach są bardzo zróżnicowane, podobnie jak i wystrój, jakość dań i czystość. Obiad w takim miejscu można zjeść już za 4 złote. Nie zawsze najtańsza garkuchnia oznacza najbrudniejszą, dużo zależy od właściciela.

Wyróżniłbym dwa rodzaje garkuchni. 

Pierwsze to takie, w których w pojemnikach leży kilka dań, a Wy przychodzicie, pokazujecie palcem, co chcecie jeść i otrzymujecie to z ryżem. Ich największym plusem jest to, że nie musicie czekać na jedzenie. Zamawiasz i jesz. Ale trzeba liczyć się z tym, że czasami potrawy nie są całkiem gorące. No i widok much wesoło skaczących po kurczaku dla niektórych może być odstraszający.

Garkuchnie drugiego typu posiadają menu i robią jedzenie na zamówienie. Gotowanie odbywa się na ulicy lub w otwartym pomieszczeniu, które zwykle jest też domem dla kilkuosobowej rodziny właściciela. Jedzenie jest ciepłe i przygotowane specjalnie dla Was.

Na szybko: Grille i Motogrille – na grille w Tajlandii można się na natknąć dosłownie wszędzie. A jeśli jakimś cudem ominiecie wszystkie, to prędzej czy później na trasie zobaczycie kogoś, kto ma przypiętego grilla do skutera i prowadzi sprzedaż obwoźną. Zarówno w przypadku stacjonarnym, jak i ruchomym, na grillach znajdziecie kiełbaski, parówki, kurczaka czy wieprzowinę, rzadziej owoce morza i warzywa.

Na zdrowo: Stoiska z owocami. Worek kawałków arbuza czy kiść bananów w Tajlandii kosztuje 20 bath. Żal nie jeść owoców, a są one sprzedawane prawie tak szeroko, jak grillowane mięso. Zwykle owoce są przechowywane w lodzie i krojone na zamówienie lub sprzedawane tradycyjnie, jak w naszych warzywniakach w lecie.

Smoothies i kawa – tajska mrożona kawa jest przepyszna. Na początku jej słodycz mocno mnie odrzucała, bo jestem fanem czarnej, gorzkiej kawy. Ale dość szybko zaprzyjaźniłem się z tą tajską (gdy nauczyłem się krzyczeć „No sugar”). Anicie równie mocno smakuje mrożona zielona herbata z mlekiem. Ja nie jestem wielbicielem (herbaty w ogóle), ale polecam spróbować samemu. Smaków mrożonych herbat jest naprawdę dużo. Kawę kupicie w kawiarniach, barach i na ulicznych stoiskach, gdzie moim zdaniem serwują jej najlepszą wersję.

W tych samych miejscach, w których kupicie kawę, często możecie też zamówić smoothies. Napoje dostaniecie też na dedykowanych straganach. Zimne smoothie w ciepły dzień (no sugar!) smakuje wyśmienicie. Szczególnie, gdy połączycie limonkę z ananasem lub pomarańczą albo zmiksujecie multiwitaminę.

Zagrożenia kuchni tajskiej

W jednym z poprzednich wpisów o Tajlandii wspomniałem, że kuchnia tajska wcale nie musi być ostra, a Tajowie dbają, by nieobeznane europejskie podniebienie nie zostało spalone na węgiel. Nie wszędzie jednak tak jest. Czasami wystarczy chwila nieuwagi, czasami bariera językowa i na Waszych talerzach ląduje danie ostre po tajsku. Czyli tak ostre, że każdy otwór w ciele piecze kilka razy, a brzuch nie daje spokoju przez kilka godzin.

Nie liczcie na tego typu przygodę w restauracji, chyba że sami doprawicie danie lub zostanie ono przygotowane w tej wersji na Waszą wyraźną prośbę. Za to w garkuchni, w której nikt nie mówi po angielsku wypalanka jest możliwa (zawsze można odstawić po pierwszym kęsie, ale… to takie smaczne).

Kuchnia tajska nie ma nic wspólnego z europejską, dlatego prędzej czy później traficie na dania, które nie przypadną Wam do gustu albo ze względów smakowych albo wzrokowych. Szczególnie jedząc w garkuchniach możecie nadziać się na dania, które na Tajach nie robią wrażenia, ale przyjezdnych mogą zszokować. W jednym z moich znalazłem kawałek ugotowanej, świńskiej, owłosionej skóry, innym razem Aga z Chrapków wyciągnęła z zupy kurzą stopę. Ja wiem, że kurza stopa idzie do zupy i w Polsce, ale nikt mi jej nigdy nie wkładał na talerz. Inne przysmaki, które mogą odstraszyć? Oprócz wspomnianych wyżej robaków są jeszcze grillowane podroby (serca, wątróbka – moim zdaniem całkiem niezłe), kiełbaski o sztucznym, chemiczno-różowym wyglądzie czy marynowane trudne do pogryzienia ryby. Brązową zalewę, w której są kiszone dodaje się do niektórych wersji papaya salad (gdy zamówiłem tę wersję pan najpierw odradzał mi mój wybór, a potem pokazał breję, którą miał dodać do mojego zamówienia – smakuje lepiej niż wygląda i pachnie).

Nie bądźcie jednak przerażeni powyższym – takie wkładki do ryżu czy zupy to wyjątki, a większość specyficznych potraw musicie zamówić świadomie.

Cukier w Tajlandii – Czy kuchnia tajska jest zdrowa?

Nie, kuchnia tajska nie jest zdrowa. Jest tłusta i słodka. Większość potraw smaży się na głębokim tłuszczu, a większość z nich również słodzi. Tajowie są szczerze zdziwieni, gdy prosisz o kawę lub smoothie bez cukru, a pad thaja bez łyżki cukru w ogóle nie chcą przygotowywać. Czasami robią wielkie oczy, czasami i tak sypną, gdy nie widzisz. Niekiedy dochodzi do jeszcze dziwniejszych sytuacji. Kiedyś Pani powiedziała mi, że nie zrobi mi smoothie bez cukru, bo tak się nie da. Trzeba dodać przynajmniej odrobinę. Z kolei Kasia na swoim blogu pisała, że otrzymała zwrot pieniędzy, bo to, co zamówiła nie może być smaczne.

W restauracjach i garkuchniach cukier leży na stolikach i Tajowie szczodrze dosładzają swoje potrawy. Paczuszka z przyprawą jest dodawana nawet do owców kupionych na targu. Cukier, oprócz plastiku, to największe przekleństwo Tajlandii.

Śniadania w Tajlandii

W Tajlandii, w miejscowościach turystycznych, bez problemu zamówicie europejskie śniadanie: jajecznicę, tosty, kiełbaski, omleta czy nawet musli. Wszystko smakuje po naszemu, ale za ten smak trzeba zapłacić minimum od 80 do nawet 200 bath.

Śniadania tajskie to zupy, ryż lub makaron z dodatkami. Mówiąc krótko, to często te same potrawy, które można zamówić w trakcie całego dnia. Fried rice na śniadanie nie dziwi nikogo, podobnie jak zupy, które Tajowie bardzo chętnie pochłaniają o poranku (jako człowiek wychowany na barszczu na śniadanie bardzo dobrze ich rozumiem).

W Hua Hin w prawie każdej garkuchni w cenę śniadania (rzadko kiedy przekracza 50 bath) wliczona jest woda z lodem (najlepiej smakuje w metalowym kubku), taca warzyw i ziół oraz aromatyczne sosy. Na tacy znajdziecie mnóstwo ogórków, bakłażanów, warzywa strączkowe oraz liście ziół. Sosy są lekko pikantne i bardzo ziołowe. Wydaje mi się, że skład jest podobny w każdej knajpie, ale już wykonanie i smak niekoniecznie.

Warzywnych dodatków do śniadania nie zauważyliśmy na północy. Być może nie trafialiśmy w odpowiednie miejsca, ale stawiam, że po prostu jest to mniej popularne w tej części kraju.

Khao Soi – królowa zup

A propos północy – jeśli kiedykolwiek będziecie w Chiang Mai musicie spróbować najlepszej tajskiej potrawy: Khao Soi. Khao Soi to gęsta królowa zup z odrobiną mleczka kokosowego i dwoma rodzajami makaronu: jajecznym i ryżowym. Jest lekko pikantna, najczęściej podawana z kurczakiem, kawałkami kapusty i cebuli. Obłęd.

Z każdym kolejnym talerzem Khao Soi smakowała mi coraz bardziej.

Niestety otrzymanie królowej zup na południu kraju jest praktycznie niemożliwe. Jedynie w Bangkoku znajduje się kilka miejsc, które ją serwują, ale nie potrafię ocenić, czy smakiem dorównuje oryginałowi z północy.

Nie przesadzę, jeśli napiszę, że Khao Soi to najlepszy sposób, żeby poprawić sobie humor. Gdy zjecie talerz królowej zup zauważycie, że świat jest piękny, a ludzie sympatyczni. Khao Soi rozwiązuje wszystkie problemy. Boisz się egzaminu? Zjedz Khao Soi. Nie dogadujesz się z żoną? Zjedz Khao Soi. Złamałeś rękę? Zjedz Khao Soi. Gwarantuję, że w towarzystwie królowej zup zapomnisz o problemach.

Do której godziny są otwarte tajskie garkuchnie?

To zagadka, której wciąż nie rozwiązaliśmy. W Hua Hin i na Phuket śniadania od innych dań różnią się nie tylko tacą z warzywami, ale również tym, ze są podawane w innych lokalach. Lokale te są zamykane około południa. W ich miejsce jak grzyby po deszczu rosną grille i motogrille. Garkuchnie (nie te same co śniadaniowe) i restauracje otwierają się na nowo około 16. Przed tą godziną w Hua Hin znalezienie miejsca, w którym można usiąść i coś przekąsić było dość trudnym zadaniem.

Ciężko określić godziny otwarcia garkuchni. W Bangkoku i Chiang Mai napotkaliśmy i takie, które są otwarte nawet do 23. Poza sezonem w Ayutthai z kolei zjedzenie czegokolwiek po 21:30 było prawdziwym wyzwaniem.

Czy w Tajlandii robią pizzę i burgery?

Tak. Robią również m.in. frytki, hotdogi, steki, spagetti i kebaby. Jeśli z jakiegoś powodu możesz jeść tylko europejską kuchnię, w tajskich ośrodkach turystycznych nie zginiesz. Wręcz możesz być zaskoczony, jak dobre są niektóre nasze potrawy w wersji tajskiej. Może burgery, które tutaj jedliśmy nie urywały tyłka (110 bath z frytkami), ale pizza już tak. Szczerze mówiąc, w Krakowie jadłem lepszą tylko w Nolio i Pizza Garden.

Kuchnia tajska jest bardzo bogata i to bogactwo sprawia, że każdy znajdzie w niej swoje ulubione smaki. Ale z drugiej strony to bogactwo sprawia, że prawdopodobnie traficie też na coś, co kompletnie Wam nie podejdzie. Dlatego uważam, że ciężko byłoby wybrać najlepsze danie kuchni tajskiej. Możliwości jest tak wiele, że słynny pad thai, mango z kleistym ryżem czy green curry nie znalazłyby się nawet na mojej liście TOP10. A na Waszych?

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 8

  1. Aż głupio się przyznać, ale do tej pory byłam ignorantką w sprawie kuchnii tajskiej. Muszę nadrobić :-)

  2. Skorpiona czy owadów nawet bym do ust nie wzięła :)

    1. Owady naprawdę nie są takie złe. Przynajmniej koniki polne :).

  3. Uwielbiam uliczną kuchnię tajską! Szczególnie tęsknię za świeżymi owocami, sokami i smoothies, które w Tajlandii można dostać na każdym rogu. I za pad thai’em, którego mogłabym jeść codziennie. Trochę się podłamałam, gdy dowiedziałam się o tym, że do jednego dania Tajowie potrafią wsypać pół szklanki cukru…

    1. Tak, my też byliśmy tym przerażeni. Dało się wyczuć w smaku, że ta kuchnia jest słodzona, ale skala cukrowania jest ogromna.
      W Laosie jest o wiele przyjemniej pod tym względem, potrawy są równie smaczne, a o wiele mniej słodkie.

  4. Są takie dania z kuchni tajskiej, które bardzo lubię. Jednak niektórych nawet bym nie tknęłą!

  5. Do Tajlandii bardzo bym chciała pojechać – także ze względu na kuchnię, choć są takie potrawy, których na pewno nie spróbuję.

  6. Uwielbiam kuchnię tajską. Jej specyfika idealnie wpisuje się w oczekiwania moich kubków smakowych. Niestety ? na pomorzu, typowo tajskich lokali nie ma lub jakość oferowanych dań pozostawia wiele do życzenia.

    Byłem kiedyś w Warszawie, w tajskiej restauracji (nie pamiętam nazwy) i było mega pysznie. Na pewno tam wrócę!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.