PodróżeŚwiat

7 mitów – Czym zaskakuje Tajlandia?

Gdy odwiedzam nowe miejsce, w moim plecaku obok kilku par skarpet i butelki wody wiozę ze sobą paczkę z wyobrażeniami. Nie inaczej było w przypadku wyjazdu do Tajlandii. Na blogach, w przewodnikach i w opiniach znajomych pojawiały się różne opinie, z których część okazała się przynajmniej w pewnym stopniu przesadzona.

Tajlandia jawi się jako kraj tani i przyjazny. Uśmiechnięci mieszkańcy są życzliwi dla turystów i niezwykle pomocni. Państwo, które jeszcze w 1949 roku nazywało się Syjam przez wielu jest uważane za idealne miejsce do życia i jeden z najliczniej odwiedzanych rejonów świata. W związku z tym w internecie bez problemu można znaleźć wiele informacji i wskazówek dotyczących wyjazdu do Tajlandii. Jednak nie wszystkie są warte uwagi, tak jak i nie wszystkie są prawdziwe.

Wiele zależy od nastawienia autora, pierwszego kontaktu z tym krajem czy nawet samej długości pobytu. My w Tajlandii jesteśmy już ponad miesiąc. Przez ten czas odwiedziliśmy już trzy części kraju, pracowaliśmy i poznawaliśmy codzienne życie Tajów. Mieliśmy mnóstwo czasu by skonfrontować opinie dotyczące Tajlandii z (naszą) rzeczywistością.

I okazało się, że sporo rzeczy, o których można przeczytać (i nawet takich, o których usłyszeliśmy od znajomych), nie do końca jest zgodna z prawdą. Dlatego przygotowaliśmy listę informacji, które według nas są mitami dotyczącymi Tajlandii. Największym szokiem były dla nas nr 1 i nr 7 na poniższej liście. 

MIT 1: W Tajlandii bez problemu dogadasz się po angielsku

Rzeczywistość: Tajowie bardzo słabo mówią po angielsku

W samym 2016 roku Tajlandię odwiedziło ponad 30 milionów turystów (dla porównania: w 2016 roku Polskę odwiedziło nieco ponad 6 milionów gości z zagranicy). Turystyka jest jedną z najważniejszych gałęzi biznesu i ma znaczny wpływ na PKB kraju. Można więc przypuszczać, że Tajowie, przynajmniej ci, którzy pracują w hotelach, gastronomii i dużych miastach, będą znali język angielski.

Niestety nawet w najbardziej turystycznych częściach Tajlandii (takich jak Phuket) czy w samej stolicy kraju trudno dogadać się z Tajami po angielsku. Duże restauracje, hotele i szpitale – w tych miejscach z angielskim nie będzie problemu, ale to nie są miejsca, które pozwalają poznać i posmakować prawdziwej Tajlandii. Zapomnijcie o angielskim w ulicznej garkuchni, małej restauracji czy w sklepie. Przygotujcie się na język migowy i rozbudowaną gestykulację.

Problem języka angielskiego w Tajlandii związany jest z bardzo niskim poziomem nauczania w tym kraju oraz słabym dostępem do edukacji. Dodatkowo kilka lat temu w kraju wprowadzono non-fail policy, co oznacza, że uczeń, który uczęszcza na zajęcia musi zostać przepuszczony do kolejnej klasy.

Języka angielskiego w szkołach uczą zagraniczni nauczyciele. Część z nich to nieźle przygotowani specjaliści, ale wśród nich znajdują się osoby, które nie mają żadnego doświadczenia nauczycielskiego. Wśród nich zdarzają się również niechlubne przypadki osób, które uczą na podstawie podrabianych dokumentów poświadczających ukończenie kursu TEFL czy TESOL. Same kursy TEFL i TESOL również mają różny poziom (sam ukończyłem internetową wersję TEFLa, ale to temat na inny wpis) i w różnym stopniu przygotowują do nauki. Jak więc widzicie czynników wpływających na poziom angielskiego w Tajlandii jest kilka. Nie ma więc co oczekiwać, że z Tajami porozumiecie się bez problemu.

MIT 2: Tajskie kuchnia jest bardzo ostra

Rzeczywistość: Tajska kuchnia jest zróżnicowana

Uwielbiam ostrą kuchnię i jak dziecko cieszyłem się na myśl o każdej tajskiej potrawie, która wypali moje kubki smakowe. Oczyma wyobraźni widziałem siebie zamawiającego najostrzejsze danie w restauracji, a później sapiącego, popijającego i szczęśliwego siebie z poparzonymi ustami, gardłem i przełykiem.

Czym zaskakuje Tajlandia? Kuchnia

Pierwsze spotkanie z tajską kuchnią w pełni spełniło moje oczekiwania i pozwoliło zrobić mały kroczek w kierunku totalnej ostrości. Danie, które kupiliśmy od przemiłej pani niedaleko plaży na Phuket było smaczne i mocno pikantne. Stanowiło idealne zaproszenie do kosztowania kolejnych, coraz większych ostrości i dodatkowo dawało pewność, że takie stopniowe wkraczanie nie rozedrze mi nieprzyzwyczajonego jeszcze brzucha.

Później było jednak o wiele łagodniej. Kolejne dania poziomem swojej ostrości nie mogły aspirować do smakowitego ryżu od pani z plaży. Były przepyszne, słodkie, kwaśne, mięsne, aromatyczne, ale nie były ostre.

Część dań kuchni tajskiej to  naprawdę ostre potrawy. W każdej restauracji i knajpie na stołach stoją przyprawy: chilli, ostre papryczki w occie, cukier, czasami obecne są także zmielone orzeszki ziemne. Tajowie i obcokrajowcy łaknący ostrych smaków często sami doprawiają swoje dania, które wtedy faktycznie pieką. W niektórych knajpach, o ile się dogadacie, możecie również poprosić o to, by danie było zrobione na ostro, czyli po tajsku pet. Jeśli chcecie mieć pewność, że danie będzie naprawdę ostre, powiedzcie, że chcecie to dostać w wersji Thai Spicy. Tajowie wiedzą, że białe twarze mają mniejszą tolerancję na ostrość i przygotowywane dla nas dania w części restauracji są mniej doprawione (nie działa to w garkuchniach, gdzie potrawy są przygotowywane wcześniej).

Jeśli nie jesteście fanami ostrej kuchni nie musicie obawiać się Tajlandii. Bez problemu znajdziecie miejsca, które obok dań ostrzejszych serwują także łagodne kompozycje. Niezależnie od tego jakich smaków fanami jesteście pewne jest jedno: kuchnia tajska Was zachwyci. Bo w stwierdzeniu, że jest jedną z najsmaczniejszych kuchni świata nie ma ani odrobiny przesady.

MIT 3: Tajlandia jest bardzo tania

Rzeczywistość: Tajlandia może być tania, jeśli się ograniczasz

W Tajlandii obiad możecie zjeść już za 40 bath (ok. 4 zł 50 gr), pokój w hostelu zarezerwujecie nawet za 160 bathów za noc (ok. 18 zł, ale pamiętajcie, że będzie to bardzo niski standard), a garnitur szyty na miarę kupić już za 3500 bath (395 zł).

Jeśli się postaracie to Tajlandia może być naprawdę bardzo tania. Zróbmy krótkie, przykładowe obliczenia miesięcznego życia osoby, która chce wydać jak najmniej, a do Tajlandii przyjechała autostopem. Biorę pod uwagę najniższe ceny, jakie znaleźliśmy:

  • 30 śniadań po 30 bath = 900 bath
  • 30 obiadów i kolacji po 40 bath = 2400 bath
  • Pokój na miesiąc = 4000 bath
  • Internet w telefonie = 800 bath
  • Woda (1 butelka / dziennie, 13 bath) = 390 bath
  • Dodatkowe wydatki = 1000 bath
  • Razem: 9490 bath = 1072 złote 

Oczywiście rubrykę dodatkowe wydatki można ograniczyć do zera i w ten sposób, korzystając jedynie z darmowych atrakcji i podróżując po Tajlandii autostopem jesteśmy w stanie przeżyć za mniej niż 1000 zł miesięcznie.

Myślę, że miesięczny koszt życia jednej osoby w Tajlandii, w normalnym standardzie, bez szaleństw, to około 2 500 – 3 500 zł miesięcznie. Można drożej, można taniej.

Trzeba również pamiętać o tym, że początek wyjazdu wiąże się z większymi kosztami. Nowe miejsce, brak znajomości realiów i chęć spróbowania wszystkiego generują dodatkowe wydatki. Dość znaczącymi są:

  • transport, który potrafi być drogi przede wszystkim w turystycznych miejscowościach (koszt taksówek na Phuket jest ogromny)
  • atrakcje turystyczne (bilety dla turystów potrafią być kilkadziesiąt razy wyższe niż bilety dla Tajów,  często Farang płaci za atrakcje, które dla mieszkańców Tajlandii są całkowicie darmowe)
  • służba zdrowia (jeśli wyjedziecie do Tajlandii nieubezpieczeni, coś się stanie i będziecie musieli skorzystać z pomocy lekarza, to bądźcie przygotowani na wydatek rzędu kilkaset złotych, np. założenie trzech szwów to koszt ok. 7 000 bathów, czyli ok. 790 zł).
  • alkohol – duża butelka piwa w sklepie kosztuje ok. 56 bathów (6,30 zł), a wino jest kilka razy droższe od polskiego. Najbardziej opłacalnymi cenowo drinkami są rum i tajskie whiskey, które kosztują ok. 30 zł za 0,7l.
  • europejskie jedzenie – zarówno w sklepach, jak i w knajpach. W Tesco paczka 500 g makaronu spaghetti kosztuje ok. 150 bathów (16 zł)

MIT 4: W tajskiej restauracji nie wolno pić napojów z lodem ani wody.

Rzeczywistość: Woda w restauracjach pochodzi ze sprawdzonych źródeł

W Tajlandii na pewno uważałbym z piciem wody prosto z kranu. W bardziej rozwiniętych częściach kraju woda jest co prawda filtrowana, ale nie trafiłem na żadne źródła, które ze 100% pewnością potwierdzałyby, że kranówka jest czysta i nadaje się do picia.

Inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o picie wody w większych garkuchniach (takich, gdzie można usiąść). Woda jest w nich nalewana z dużych dystrybutorów, ale nie pochodzi z kranu, tylko z baniaków, w które zaopatrywane są knajpy.  Podobnie sprawa wygląda z kostkami lodu. Shake’i i ice coffee pijemy od miesiąca praktycznie każdego dnia i nie mieliśmy żadnych problemów żołądkowych.

Nie wiem, jak wygląda sytuacja w mniej rozwiniętych regionach Tajlandii. Dlatego w przypadku wody proponuję zachować zdrowy rozsądek i po prostu obserwować, co dzieje się dookoła. Jeśli widzicie, że podana Wam woda jest nalewana z kranu, po prostu z niej zrezygnujcie. Ale będąc w stolicy, większych miastach i turystycznych ośrodkach nie miałbym żadnych oporów przed płukaniem ust wodą z kranu czy piciem napojów z lodem.

MIT 5: Wszyscy Tajowie są do siebie podobni

Rzeczywistość: Tajowie są bardzo zróżnicowani pod względem wyglądu

Gdybym miał Wam opisać wygląd stereotypowego Taja miałbym z tym naprawdę ogromny problem. Tajowie mają bardzo zróżnicowaną fizjonomie. Różnią się kolorem skóry, rysami twarzy, budową ciała. Są niewysocy i to jest chyba jedyna cecha, którą nazwałbym wspólną dla większości społeczeństwa. Ale poza tym? Zabijcie mnie, nie potrafię.

Pod tym względem Tajowie trochę przypominają mi Polaków. Nigdy nie potrafiłem określić wyglądu typowego Polaka (nie mówię o Polaku w sandałach i skarpetach). Słowianina, jak najbardziej, ale z Polakiem mam problemy. Z Tajami również.

MIT 6: W Tajlandii prostytucja jest spotykana na każdym kroku

Rzeczywistość: Prostytutki możesz spotkać na kilku ulicach

Przyznaję, to było dla mnie dużym szokiem. Tajlandię, czy to za sprawą Kac Vegas 2, filmów dokumentalnych, czy historii znajomych, utożsamiałem z miejscem, w którym prostytucja jest powszechna, a co za tym idzie widoczna gołym okiem w każdym mieście.

Czym zaskakuje Tajlandia? Nocne Kluby

Nic bardziej mylnego. Jesteśmy w Tajlandii od miesiąca, a na prostytutki natknęliśmy się jedynie na Phuket. Nawet w Bangkoku nie trafiliśmy do dzielnic słynących z prostytucji, a w innych częściach miasta panie do towarzystwa po prostu nie są obecne.

Być może mit o tajskiej prostytucji związany jest z tym, że na każdym kroku spotkać można tu gabinety masażu. Wielu turystów uznaje takie gabinety za miejsca, w których można skorzystać z usług z happy endem. To prawda, że w Tajlandii można natknąć się na takie gabinety, ale nie jest prawdą, że każdy świadczy usługi seksualne. Trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać.

MIT 7: W Tajlandii internet jest wszędzie i jest szybki

Rzeczywistość: W Tajlandii internet jest powszechnie dostępny

Szeroko dostępny internet jest jedną z tych rzeczy, które przyciągają do Tajlandii rzesze cyfrowych nomadów. Dlatego przylatując tutaj liczyłem, że będę mógł pracować z dowolnego miejsca: dzisiaj kawiarnia, jutro coworking, pojutrze pokój hotelowy. Internet miał być wszędzie i miał dawać możliwość bezproblemowej pracy.

Czym zaskakuje Tajlandia? Internet

Prawdopodobnie porównując Tajlandię do innych azjatyckich krajów można uznać, że internet tutaj to bestia szybkości. Ale jeśli zaczniecie porównywać tajskie łącza do polskich to przestańcie. Nie ma co porównywać. Nawet w biurach coworkingowych internet jest kilka razy wolniejszy niż ten, który możesz założyć sobie w mieszkaniu w Polsce.

Internet jest też sporo droższy w porównaniu do polskiego. Pakiet 6 GB internetu w telefonie kosztuje ok. 80 zł. Jest szybki, ale trochę bezużyteczny, jeśli chodzi o moją pracę (6 GB wystarczy mi na max. 3-4 dni). Internet w pokojach hotelowych to loteria, a logowanie do sieci WiFi wymaga każdorazowego podania loginu i hasła.

Do tego dochodzi również brak stabilności, szczególnie przy gorszej pogodzie.

To prawda, że internet w Tajlandii znajdziecie wszędzie, szczególnie w większych miastach. Trzeba jednak trochę się namęczyć, by trafić na szybkie i stabilne łącze. Obecnie pracuję bez problemów, bo w miejscu, w którym się zatrzymaliśmy sieć działa całkiem sprawnie. Ale czytając wpisy o dostępnym tajskim internecie pamiętajcie, że nie jest to dostęp na poziomie Europy.

O Tajlandii można naprawdę przeczytać wszystko. Ale mimo tego kraj ten ciągle zaskakuje osoby, które odwiedzają go po raz pierwszy, a nawet najlepsze rady znalezione w internecie nie przygotują Was w 100% na nowe doświadczenia.

A co Was zaskoczyło w Tajlandii? Czy opinie znalezione w przewidywaniach i zasłyszane od Waszych znajomych sprawdziły się? A może macie podobne doświadczenia związane z mitami dotyczącymi innych krajów? Dajcie znać w komentarzach.

 

 

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 3

  1. O, dobrze wiedzieć, że część informacji jakie mamy to mity. Na pewno wiele osób rozwazy taka podróż.

  2. Przed wyjazdem sporo się nasłuchałam o niskich cenach w Tajlandii, ale na miejscu właśnie wcale aż tak tanio nie było. Wydaje mi się, że sporo tańszy był nasz pobyt w Wietnamie, ale może to tylko takie wrażenie – z ciekawości będę musiała to kiedyś dokładnie podsumować. Co do cen biletów – taką samą politykę mają też m.in. na Sri Lance. Lankijczycy za wejście płacą grosze (albo i nic), za to turyści – wielokrotnie więcej. No ale przynajmniej stawka jest jasno określona dla wszystkich przybyszów spoza kraju – nie ma partyzantki, że jeden płaci 25, drugi 100 w zależności od widzimisię pobierającego opłatę…

  3. W Tajlandii nie byłam jeszcze, ale planuję – nie w tym roku, ale myślę,że w najbliższej przyszłości. Chciałabym tam pojechać na minimum 2 tygodnie,żeby trochę zobaczyć :) Teraz jedzie tam moja koleżanka z pracy, wyjeżdża już w poniedziałek :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.