Kilka dni temu natknąłem się na słowa, które podobno dawno, dawno temu powiedział Bogusław Linda: Kiedyś pomaganie nie było modne, było oczywiste. Internet podchwycił te słowa i co jakiś czas wracają jak bumerang.
Jedną z rzeczy, które niesamowicie mnie drażnią jest dyskredytowanie tego, co ludzie robią teraz, zestawianie tego z bliżej nieokreślonym KIEDYŚ i przekonywanie, że człowiek, który żyje w dzisiejszym świecie jest dużo gorszy niż ten, który funkcjonował w nim 20-30 lat temu.
Kiedyś ludzie byli kryształowi, pozytywni i kierowali się jedynie dobrymi intencjami. Dzisiaj, nawet jeśli są dobrzy, to na pewno mają w tym jakiś interes, chcą się wybić lub ugrać coś dla siebie.
Być może to ja żyję w jakimś dziwnym świecie, ale odkąd pamiętam zawsze otaczali mnie zarówno ludzie dobrzy, jak i źli. Tacy, którzy potrafili wyciągnąć rękę do drugiego człowieka i tacy, którzy na potrzebującego potrafili napluć z obrzydzeniem. Czy 30-40 lat temu na świecie żyli tylko dobrzy ludzie?
Jestem za młody by móc odpowiedzieć na to pytanie na podstawie osobistych doświadczeń, ale słuchając wspomnień i historii o donosicielach, czy więźniach politycznych śmiem twierdzić, że i wtedy po świecie chodziły gnidy, które nie tylko nie pomagały, ale żerowały na innych. Niestety, tak już nasz mózg jest skonstruowany, że rzeczy przeszłe koloryzuje: to co było dobre, wydaje się lepsze, a to co było złe nie boli tak bardzo.
Wychowałem się na przedmieściach, praktycznie na wsi, i odkąd pamiętam ludzie w mojej miejscowości pomagali sobie, gdy inni byli w potrzebie. Tę pomoc wpajano nam i uczyliśmy się jej każdego dnia, ale nie znaczy to, że zawsze nieśliśmy ją bezinteresownie. Niejeden raz jeździliśmy do siebie rowerami, żeby np. poukładać w piwnicy drewno na opał, bo osoba obdarzona taką pomocą mogła iść grać w piłkę, dopiero po wykonaniu zleconego zadania.
Tymczasem, idąc tropem modnego myślenia: czy gdyby o całej sprawie dowiedziała się telewizja lub któryś z naszych rodziców zamieścił historię o pomagających sobie dzieciach w social media, to nagle ta pomoc straciłaby swój dziecięcy urok i była zwykłym działaniem mającym na celu osiągnięcie indywidualnych korzyści?
Nie. Bo każda pomoc jest cenna, niezależnie od tego, jakimi motywami kieruje się pomagający (pomijam patologiczne uzależnianie od siebie osoby, której udzielana jest pomoc w celu szantażowania jej w jakiś sposób). A karma zawsze wraca do tego, kto pomaga bezinteresownie.
Fakt faktem, kiedyś pomoc była bardziej anonimowa. W latach 60. i 70. poprzedniego stulecia w Telewizji Polskiej nadawano program Niewidzialna Ręka. Audycja skierowana była głównie do młodzieży, którą zachęcano do pomagania osobom starszym i potrzebującym. Pomagający musiał przy tym pozostać niewidzialnym i zostawić po sobie odbitą dłoń. Młodzi ludzie byli zachęcani do bezinteresownej pracy – ze swoich tajnych misji pisali raporty, które wysyłali do telewizji i wybrane akcje były prezentowane na antenie.
Jeśli nie była to próba wykreowania mody na pomaganie, to ja nie wiem, co to było. Bo chyba nie oczywistość.
Dzisiaj każdy może pomagać przez cały rok. Możecie brać udział w akcjach, bo jest WOŚP, Góra Grosza, Szlachetna Paczka, Akademia Przyszłości, Caritas, PAH, Pajacyk, czy nasze 42 Do Szczęścia. Możecie pomagać w Internecie, bo przecież pomoc to nie tylko wspieranie chorych na siepomaga.pl, ale również pomoc w sfinansowaniu czyjegoś pomysłu na Kickstarterze czy Polak Potrafi.
Internet dał nam ogromne możliwości niesienia sobie wzajemnie pomocy. Po pierwsze dlatego, że za jego pośrednictwem wymyślono wiele różnych kanałów, którymi można dostarczyć pomoc. Po drugie dlatego, że wykreował wielu internetowych celebrytów, influencerów, którzy skutecznie oddziałują na mniejsze i większe społeczności. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że ci wszyscy ludzie zachęcają do pomagania, bo to jest modne. Robią to raczej dlatego, bo to… oczywiste.
Mody mają to do siebie, że prędzej czy później przemijają. W zeszłym roku popularny był pool dance, kilka lat temu bieganie. A pomaganie? Odkąd pamiętam ludzie sobie pomagają. A to, że teraz robi się to częściej i w sposób bardziej widoczny nie jest wynikiem mody, a tego, że mamy o wiele większe możliwości niż kilka lat temu. I nie wiem, jak Wy, ale ja z tego powodu jestem bardzo zadowolony.
A jeśli Wy macie ochotę komuś pomóc w tym roku, dołączcie do naszej ekipy i wystartujcie z nami w Cracovia Maraton w ramach akcji 42 Do Szczęścia i pomóżcie nam zebrać 42 tysiące złotych dla podopiecznego Fundacji Poza Horyzonty. TUTAJ szczegóły.