Nowe

Męska solidarność

męska solidarność - Ja mówię TO https://jamowie.to

Są takie rzeczy, których mężczyźni zazdroszczą kobietom. Ale są i takie, których one zazdroszczą nam. Jedną z nich jest na pewno męska solidarność.

Znacie ten dowcip, o tym co się dzieje, gdy mężczyzna dzwoni do 10 koleżanek swojej dziewczyny z pytaniem, czy jej u nich nie ma? Każda odpowie, że nie ma i nie było. Z kolei, gdy kobieta dzwoni do 10 kolegów swojego faceta i pyta, czy jest on u któregoś z nich, to u 5 był, ale właśnie wyszedł, a u 2 jeszcze śpi.

I mimo, że jest to tylko anegdota, to jednak coś z prawdy w sobie ma. Każdy facet ma kilku kumpli, którym może całkowicie zaufać i którzy będą starali się uratować mu tyłek w najgorszych nawet opałach. Dlaczego tak się dzieje?

Męska solidarność jest czymś, co rośnie w każdym mężczyźnie od najmłodszych lat. To właśnie wtedy, tworząc pierwsze, podwórkowe przyjaźnie uczyliśmy się, że najlepszy kumpel to gość, z którym można podbijać świat. Takie doświadczenia towarzyszyły nam przez cały okres dojrzewania i nigdy się z nimi nie rozstajemy. Zmienia się tylko ich charakter, chociaż niektóre nasze zachowania łudząco przypominają te, które można obserwować u dzieci. Na jakich polach i w jaki sposób rozwijała się męska solidarność?

Męska solidarność to możliwość porozmawiania przy dobrym drinku

Kiedyś rozmawiało się przy oranżadzie z butelki za 35 groszy pod osiedlowym sklepem o niesprawiedliwych nauczycielach, wynikach sportowych i o tym, że dziewczyny są głupie. Dzisiaj rozmawiamy przy piwie w barze o pracy i pomysłach, wynikach sportowych i o tym, że nie rozumiemy kobiet.

Męska solidarność to pomoc w trudnych sytuacjach

Kiedyś oznaczała ściąganie na sprawdzianie z matematyki i odpisywanie zadań z polskiego. Albo wspólne budowanie boiska do piłki nożnej. Dzisiaj oznacza pomoc przy remoncie, naprawę samochodu albo pomoc w dojściu do domu po zbyt długiej imprezie.

Męska solidarność to pomoc przy opracowaniu planu podboju serca kobiety

Kiedyś oznaczała wspólne podkładanie dziewczynom nóg na przerwie lub rzucanie w nie papierowymi kulkami na lekcjach. Dzisiaj oznacza wspólne kombinowanie, badanie terenu i wyciąganie informacji dotyczących upodobań potencjalnej partnerki.

Męska solidarność umacnia się, gdy wzbudza niechęć kobiet

Kobiety naszych żyć zwykle widzą pewne zagrożenie, gdy solidarność między dwoma mężczyznami zaczyna się umacniać. Dlatego właśnie kiedyś słyszeliśmy: Nie baw się z tym Michałem, przecież to łobuz!, a dzisiaj słyszymy: Znowu idziesz z tym Kozdębą na piwo? Jedna i druga sytuacja powoduje, że w człowieku rodzi się chęć obrony niesprawiedliwie potraktowanego kumpla.

Męska solidarność pozwala realizować głupie pomysły

I w sumie chyba wszystko mogłoby się sprowadzać do tego punktu. Rzeczą, która się nie zmienia i w największym stopniu cementuje męską solidarność jest możliwość wspólnego robienia głupich, czasami nawet bardzo, rzeczy. Ile to razy młody człowiek nie dostał w domu bury za to, że coś przeskrobał? Oczywiście rzadko kiedy winny był tylko jeden z nas. Niezależnie, co się działo, zawsze gdzieś obok stał kumpel, którego tyłek trzeba było kryć lub który robił to samo dla nas.

Męska solidarność opiera się na szczerości. Na każdym etapie życia młodemu mężczyźnie towarzyszy jeden lub kilku kumpli, z którymi potrafi się świetnie dogadać. Nie jest do tego wymagany codzienny kontakt. Czasami można nie odzywać się do siebie długi czas, by po kilku tygodniach, a nawet miesiącach móc się spotkać i swobodnie porozmawiać albo pomilczeć przy piwie.

Męska solidarność jest solidarnością trwałą. Często nawet kłótnia nie potrafi naruszyć tej potężnej więzi. W zasadzie naruszyć ją może tylko jedno: wyjątkowo piękna kobieta, o którą zaczynają walczyć dwaj dotychczasowi kumple, czasami skacząc sobie do gardeł. I walczą do momentu, w którym jeden wygrywa, na zawsze przekreślając dotychczasową solidarność. Ewentualnie do momentu, w którym okazuje się, że dziewczyna ma już wybranka. A wtedy, na nowo pogodzeni, raz jeszcze cementują więź, która pozostanie nienaruszona do dnia kolejnej Próby.

A może się mylę i męska solidarność nie istnieje? Lub silniejsza jest solidarność jajników. Co myślicie na ten temat?

Foto: The National Guard via photopin

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 2

  1. Coś w tym jest. Sama zauważyłam po moim bracie, że on też ma bardzo dobre relacje ze swoimi kolegami

  2. Jajniki też się solidaryzują. Zwłaszcza, jak trzeba stanąć po stronie koleżanki walczącej ze swoim chłopakiem :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.