Zaraz skończy się 2024 rok. Pewnie jestem jedynym użytkownikiem Spotify, który jeszcze nie sprawdził swojego Wrapped, ale rok powinno się podsumowywać pod koniec roku. 6 grudnia to zdecydowanie zbyt wcześnie.
Wigilijne podsumowanie roku też uważam za przedwczesne, ale w tym wypadku zakładam, że nic więcej spektakularnego się nie wydarzy (więc drodzy kosmici, jak co roku proszę: jeśli maci lądować na moim balkonie, to wstrzymajcie się do 1 stycznia).
Ten rok też nie wydawał się spektakularny. Dopiero, gdy usiadłem do podsumowania zauważyłem, jak bardzo był niesamowity. Wydarzyło się tak wiele. Mój brzuch jest podróżniczo, zawodowo i prywatnie pełny.
Jestem wdzięczny za każdą kategorię i każdy punt z wigilijnej listy.
Podróże małe i duże
Jeśli młodzi rodzice są dla Was synonimem domatorów, to muszę zburzyć Wasz światopogląd. W tym roku odwiedziliśmy włoską Sycylię, Słowackie Tatry i Berlin, z którego wyruszyliśmy do USA (skąd na kilka godzin przeskoczyliśmy jeszcze do Kanady). Do tego spędziliśmy kilka dni w Pieninach i w Gdyni. Krótszych, weekendowych rodzinnych wyjazdów nie liczę, ale było ich kilka. Do listy dochodzą też dwa tripy z kumplami: rowerowy – Szlakiem Orlich Gniazd i rozkminkowy w Beskid Żywiecki.
Spędziliśmy piękny, aktywny rok. Na początku mieliśmy pewne obawy dotyczące podróżowania z maluchem, ale już pierwszy lot okazał się wspaniałym przeżyciem. Na lotnisku wszyscy byli dla nas mili i bardzo pomocni. Leon podróżował na naszych kolanach (przede wszystkim kolanach Anity), więc za jego bilet płaciliśmy niewielką opłatę. Trafił nam się mały globtroter, który świetnie znosi start, lądowanie i sam lot. Nawet długi rejs do Ameryki był dla niego (a przez to i dla nas i współpasażerów) kaszką z mleczkiem.
W każdym odwiedzanym miejscu spotykaliśmy mnóstwo uczynnych, uśmiechniętych ludzi. To też efekt Leona. Gdy podróżowaliśmy we dwójkę inni nie byli tak uprzejmi.
Spośród wszystkich podróży najpiękniejsza była oczywiście pierwsza wizyta w USA. Ameryka to było zawsze to miejsce z filmów, gdzie:
- samoloty mają przywieszone do ogonów reklamy,
- na budynkach stoją tanki z wodą,
- po ulicach jeżdżą żółte taksówki,
- woda leci z wodospadu Niagara,
- na śniadanie je się pankejki z syropem klonowym lub płatki sypane z kartonowego pudełka,
- ewentualnie, śniadanie można zjeść w śniadaniowni,
- śpi się w przydrożnych motelach,
- chodzi się na mecze baseballa,
- wieżowce drapią chmury
- debatę prezydencką ogląda się na żywo w TV.
Mogę z uśmiechem odhaczyć każdą z tych małych rzeczy, które przyniosły mi wiele radości. Zobaczenie lub przeżycie każdej z nich od dziecka było w strefie moich marzeń.
W każdym z odwiedzonych miejsc biegałem. Buty do biegania to pierwsza rzecz, która znajduje się na mojej liście pakowania (tak naprawdę mam całą osobną listę ze spisanymi wszystkimi rzeczami, które są potrzebne do biegania).
W większości naszych tegorocznych tripów uczestniczyli nasi wspaniali przyjaciele, którzy albo użyczali nam noclegu (Kasia, Wojtek, Aga, Przemek – dziękujemy!) albo byli naszymi towarzyszami.
Biznes trudny, ale satysfakcjonujący
Biznesowo to był najtrudniejszy rok od powstania Brave New. No cóż, i tak nieźle się trzymaliśmy. 5 lat bez większych kryzysów, a łajbą przecież często rzucało na lewo i prawo.
Ten rok był jednak wyjątkowo wymagający. Przez długi czas po prostu nie szło, mieliśmy sporo pecha, a zeszłoroczne sukcesy okazały się naszymi przekleństwami. Ciągnęły się za nami nie do końca rozwiązane sprawy z przeszłości i zaległości finansowe. To generowało dużo stresu i niepotrzebnych napięć.
Karta odwróciła się dopiero w listopadzie, a grudzień kończymy w naprawdę dobrych humorach. I chociaż finansowo przez 5/6 roku było bardzo ciężko, to nie mogę powiedzieć, że nie jestem zadowolony z tego, jak firma działała w 2024 roku.
Dumą napawa mnie przede wszystkim szeroka współpraca z firmami z USA. W sposób wręcz spektakularny usprawniliśmy procedury, przyspieszyliśmy development i poprawiliśmy obsługę klienta. Dodatkowo mam wrażenie, że opracowaliśmy rewelacyjną ścieżkę sprzedaży i prowadzenia projektu. Myślę, że rok 2025 pokaże, czy tylko mi się wydaje, czy faktycznie postęp jest tak znaczący.
Początek roku był nietęgi także dla KodujMaty. Tutaj niezwykle przerażająca była rewolucja w IT. W pierwszym kwartale zauważyliśmy radykalny spadek zainteresowania nauczycieli szkoleniami z uczenia kodowania. Każdy chciał się uczyć o wykorzystywaniu AI. Szczerze mówiąc, myślałem, że będę zwijał majdan.
Dowody na słuszność tej tezy otrzymywałem do września obserwując spadek zamówień R:R. Ostatni kwartał był jednak zdecydowanie lepszy, więc przed KodujMatą jeszcze co najmniej jeden rok istnienia. Gdyby tylko ceny materiałów nie szybowały w górę…
Realizacja prywatnych celów i 100% spełnienia
Wdzięczność mogę odczuwać także w swoim życiu prywatnym.
W maju wprowadziliśmy się do nowego mieszkania. Wyprowadzka ze starego była poprzedzona serią małych katastrof (awaria wielkiej trójki: gazu, prądu i wody), więc gdy odebraliśmy klucze byliśmy najszczęśliwszymi ludźmi na osiedlu.
Jestem zdrowy i szczęśliwy. Może nie jestem już tak szybki, jak rok temu, ale od roku żadna choroba nie zakłóciła mojego treningu więc wykręciłem 365 kolejnych dni z aktywnością sportową. Miałem nadzieję, że już poprzedni rok skończę z kompletem treningów, ale niestety kilka przeziębień mnie rozłożyło. W tym roku nawet jak przypałętało się przeziębienie to takie, które pozwoliło mi na krótką sesję jogi.
Mnóstwo treningów zaliczyłem z Leonem. Chcę, żeby syn widział, że tata jest aktywny i przyzwyczajał się do aktywności sportowej. Założę się, że młody ma na koncie więcej kilometrów niż nie jedna i nie jeden z Was ;).
Bycie tatą Leona to zresztą po raz kolejny hajlajt roku. Uwielbiam być tatą. Jest to najlepsza rzecz, jaka mnie spotkała. Kocham mojego synka najbardziej na świecie i jestem wdzięczny za każdą minutę, którą spędzamy razem. Cieszę się, że mogę pracować zdalnie i przytulić go w ciągu dnia.
Jeśli nie macie dzieci, nie zrozumiecie nawet w 1/10 emocji, jakie towarzyszą byciu rodzicem. Nie piszę tego złośliwie. Po prostu byłem tam gdzie Wy i sam tego nie rozumiałem (nawet jeśli myślałem, że rozumiem). Nie cisnę i nie zachęcam do posiadania dzieci, bo to nie moja decyzja kto, gdzie i kiedy. Ale jestem szczęśliwy, że zdecydowaliśmy się na dziecko i trafiliśmy Leona na loterii.
Piękny to był rok. Momentami trudny, ale szczęśliwy. Życzę sobie, żeby kolejny był przynajmniej tak samo dobry, jak ten. I Wam tego życzę: niech 2025 rok będzie dla Was rokiem spełnionych marzeń i wspaniałych chwil.