Prato to miasto, które zamieszkuje około 200 tysięcy mieszkańców. To wcale niemało, ale w mojej głowie stolica prowincji Prato maluje się jako małe, toskańskie miasteczko. Co ciekawego tam odkryjecie?
Prato jest tylko prawie dwa razy mniejsze od Florencji, ale gdyby opierać się nie na statystykach, a na wzroku, to stolica Toskanii jawić się będzie jako zatłoczone mrowisko, a Prato cóż… w Prato pozornie nie dzieje się nic.
Miasto nie jest popularne wśród turystów. We Włoszech słynie z dobrej sytuacji gospodarczej, obcokrajowcy rzadko słyszą i kojarzą jego nazwę. Przyznam szczerze, że gdyby nie to, że mój brat siedzi tam teraz na EVS, to nigdy w życiu nie usłyszałbym o Prato.
A toskańskie Prato warto odwiedzić. Miasto leży blisko Florencji, podróż pociągiem zajmie Wam około 25 minut, a za bilet zapłacicie 2,60 Euro (2016). W zamian otrzymacie toskański klimat, widoki pełne magii i przestrzeń wolną od turystycznego zgiełku. Warto więc zastanowić się, czy nie przeznaczyć jednego dnia na odwiedzenie drugiego pod względem wielkości miasta Toskanii.
Zresztą sami zobaczcie, co oferuje Prato:
Co zobaczyć w Prato?
Oczywiście, jak w całych Włoszech, główną atrakcją Prato są zabytkowe kościoły, których w mieście jest całkiem sporo. Najważniejszymi są:
- Romańsko-gotycki kościół świętego Franciszka z 1331 roku. Kościół jest pierwszą budowlą w mieście, która została wybudowana nie z kamienia, a z cegły i znajduje się w najstarszej części miasta.
- Duomo di Prato – najważniejszy kościół rzymskokatolicki w mieście. Pierwszy budynek stał w miejscu katedry już w 994 roku, a więc 6 lat przed zjazdem gnieźnieńskim. W katedrze znajduje się bardzo ważna relikwia – pasek Matki Boskiej, który miał ogromne znaczenie dla średniowiecznych chrześcijan. Pasek można oglądać tylko 5 razy do roku, a na co dzień jest pilnie strzeżonym skarbem.
- Interesujące mogą być również średniowieczny kościół św. Dominika, czy Santa Maria Delle Carcei, będąca jednym z pierwszych kościołów zbudowanych na planie krzyża greckiego.
- To co moim zdaniem jest o wiele ciekawsze niż architektura sakralna to Zamek Cesarski, którego budowa rozpoczęła się w 1237 roku na polecenie Świętego Cesarza Rzymskiego – Fryderyka II Hohenstaufa. Castello dell’ Imperatore nigdy jednak nie ukończono – po śmierci cesarza prace zostały wstrzymane. Budowlę można zwiedzać od świtu do zmierzchu za darmo, w lecie na dziedzińcu organizowane jest kino letnie.
- Kolejnym ciekawym i istotnym budynkiem znajdującym się w Prato jest Palazzo Pretorio. W Prato znajduje się kilka budynków o randze Palazzo, ale to właśnie Pretorio jest najokazalszym ze wszystkich. Budowlę, która kiedyś pełniła rolę ratusza, postawiono na przełomie XIII i XIV wieku. Dzisiaj mieści się tam muzeum. Na placu przed budynkiem zobaczycie rzeźbę Francesco Datiniego – kupca, który pochodził z Prato, dorobił się majątku na handlu dziełami sztuki i dobrami luksusowymi. Po śmierci znaczną część majątku przekazał na rozwój miasta.
China Town w Prato
W Prato żyje sporo Chińczyków. To drugie pod względem populacji chińskiej miasto we Włoszech. Chińczycy przyjechali do Prato w związku z rozwojem przemysłu tekstylnego. Oficjalnie w Prato mieszka około 10 000 Chińczyków, nieoficjalnie ich liczba może dochodzić nawet do 45 000. China Town jest ciekawostką, ale nie obiecujcie sobie zbyt wiele po wycieczce w tamte rejony: to zwykłe osiedle. Nie licząc mieszkańców, jedynie witryny sklepowe mówią o tym, że jesteśmy w chińskiej dzielnicy. Z zewnątrz nie wygląda to imponująco, trudno porozumieć się po angielsku, Chińczycy krzywo patrzą na aparaty. Gdy próbowałem zrobić zdjęcie sklepu, w którym w plastikowym pudle na ziemi leżały krewetki, Pan Chińczyk naskoczył na mnie i kazał skasować wszystkie zdjęcia.
Warto jednak wpaść do China Town i zjeść obiad w jednej z knajp – chińskie ceny są bardzo przystępne, porcje ogromne, a kultura spożywania posiłków jest taka, jak słyszałem: Chińczycy siorbią i mlaskają przy jedzeniu (co u nich jest uznawane za przejaw dobrych manier).
Nutrie w Prato
Prato leży nad rzeką Bisenzio. Spacer po okolicy to doznanie przyjemne, warto się wybrać. Przy okazji spaceru na pewno spotkacie tam nutrie, które zasiedlają brzeg rzeki. Nutrie przybyły do Prato z Ameryki Południowej, do końca nie wiadomo jak dostały się nad rzekę (albo raczej: kto je tam wypuścił). Niezbyt boją się ludzi, nie atakują, ale też nie podchodzą i nie przymilają się.
Biscotti
Będąc w Prato należy skosztować ciasteczek zwanych Biscotti lub Catuccini (zobaczysz je na filmie powyżej). Nazwa biscotti pochodzi z łaciny, oznacza pieczone dwa razy. Tak właśnie przygotowuje się te chlebkowate ciasteczka, które wypieka się z dodatkiem np. migdałów. Przekąska jest bardzo sucha – dzięki temu zachowuje świeżość przez długi czas i mogła być zabierana w długą podróż czy wyprawę wojenną w czasach średniowiecznych. Włosi uwielbiają moczyć cantuccini w czerwonym winie przed zjedzeniem, dzięki czemu ciastka stają się rozmiękłe. Chociaż w swojej suchej wersji też są bardzo smaczne.
Prato jest niepozornym, ale bardzo przyjaznym miastem, które warto odwiedzić. Szczególnie jeśli lubicie odkrywać miejsca nie tak popularne wśród turystów, ale wciąż bogate w niepowtarzalną atmosferę. Polubicie Prato. Daję gwarancję na to.
Toskania to moje marzenie, mam nadzieję, że uda mi się ją zobaczyć. Super, że opisałeś miasteczko rzadko uczęszczane przez turystów- takie są najlepsze! Będę śledzić Twoje wpisy, bo widzę tu mieszankę tematów, które lubię. Pozdrawiam!
Super, cieszę się i zapraszam :)
Pod tagiem #włochy https://jamowie.to/tag/wlochy/ znajdziesz więcej wpisów o Toskanii :)
O super, dziękuję!