Nowe

#Sportopad – dołączysz?

#Sportopad - Ja mówię TO

Listopad jest od kilku lat w Internetach promowany pod nazwą Movember. Panowie zapuszczają sobie wąsy, żeby promować wiedzę na temat raka jąder. Sam wąs przed rakiem nie uchroni, warto też ruszyć tyłek i prowadzić zdrowy tryb życia. Zapraszam na #Sportopad.

Pod koniec września zamknąłem sezon maratoński i wkroczyłem w sezon roboczy. I zapuściłem się. Po raz drugi w życiu świńsko i ohydnie się zapuściłem. Wierzcie mi, wiem o czym mówię i gadanie, że przecież jesteś szczupły wcale mnie nie przekonuje. Na blogu i fejsbuku nie pokazuję się bez koszulki. Być może również dlatego, że mój brzuch nie nadaje się do publicznej prezentacji.

Podczas każdej Hakuny prosimy uczestników, żeby wyznaczyli sobie cele, które chcą osiągnąć. To świetne zadanie, bo dzięki niemu Hakuna nie jest kolejnym eventem, który nie pozostawia żadnych efektów. Dzięki celom wyznaczonym podczas dwóch poprzednich edycji ukończyłem swój pierwszy ultramaraton i napisałem książkę (którą można kupić tutaj). Podchodzę do tych celów bardzo poważnie. Dlatego na tej Hakunie za cel postawiłem sobie… zrobić sześciopak.

Totalnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wygląd nie ma znaczenia. Wygląd ma KOLOSALNE znaczenie dla Waszego samopoczucia. Wyjdźcie gdzieś w dresie i japonkach, a potem idźcie w to samo miejsce w garniturze, a sami się przekonacie jeśli nie wierzycie. Podobnie jest z Waszym myśleniem na swój temat. Lepiej wyglądasz, lepiej się ze sobą czujesz, jesteś bardziej pewny siebie. A prawie każdy, chcąc nie chcąc, ocenia ludzi po wyglądzie i postawie. Tak działa pierwsze wrażenie. Jedni są tego świadomi, inni starają się walczyć z tym faktem.

Czy potraficie sobie wyobrazić najlepszą i najgorszą wersję siebie? Najbardziej przerażająca wersja mnie to postać obrzydliwego, spoconego grubasa, z burgerem w ręce i źle dopasowaną marynarką. Ohyda. Nie chciałbym być ciężarem dla współpasażerów w autobusie czy windzie, czuć na sobie złośliwe spojrzenia wiedząc jednocześnie, że sam jestem odpowiedzialny za ten stan rzeczy (zawsze miałem skłonność do szybkiego tycia, więc pewnie zwalałbym na geny). I mam świadomość, że każde piwo, każdy przeżarty obiad, każdy dzień bez ruchu w pewien sposób kieruje mnie w stronę ścieżki, przy której stoi drogowskaz: Najbardziej obrzydliwa wersja Ciebie. Oprócz tego, że obrzydliwa to jeszcze podatna na choroby i skracająca swój czas na tym pięknym świecie. A najgorsze jest to, że ta droga jest cholernie prosta.

Wymówkę jest znaleźć bardzo łatwo. 3 tygodnie w podróży, jedzenie w restauracjach, spanie w hotelach to wystarczające powody, żeby się zapuścić. Co z tego, że przez 3 tygodnie miałem ze sobą laptopa, Internet i wystarczająco dużo miejsca w każdym pokoju, by zrobić trochę bardziej wymagający trening siłowy. Wymówki wygrywały.

Dlatego wyznaczyłem sobie na Hakunie cel, ambitny cel. I dlatego postanowiłem, że obecny miesiąc będzie markowany sportem, a #Sportopad brzmi bardzo dobrze.

Zestaw ćwiczeń, który wybrałem to hardkorowe Insanity, uznawany za jeden z najbardziej wymagających treningów dostępnych na DVD. W tym przypadku ważne jest to, że nie potrzebujesz żadnego sprzętu do jego prowadzenia. Nie trzeba drążka, hantli, skakanki, niczego. Tylko spodenek i koszulki, które po treningu i tak będą całkowicie przemoczone.

3 dzień #Insanity
Zakwasy przeogromne, samopoczucie takie samo.
#Sportopad w pełni
Dzisiaj wieczorem więcej na https://jamowie.to

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Andrzej Kozdęba (@jamowieto) Wł.

Pierwszy raz cały program Insanity zrobiłem w styczniu i lutym 2013 roku i efekty ćwiczeń, odstawienia słodyczy oraz racjonalnego jedzenia były kosmiczne. Teraz liczę na podobne wyniki, chociaż prawdopodobnie nie przejdę przez cały trening. Dlatego uzbroiłem się w skakankę i w razie wyjazdów mam mocne postanowienie wożenia ze sobą butów i wszystkich innych potrzebnych do ćwiczeń rzeczy.

Insanity jest bardzo wymagające. Jeśli niewiele ćwiczyliście do tej pory, to zrobienie go będzie dla Was prawdziwą wojną z samym sobą. Ćwiczenia trwają od 25 do 60 minut (a więc krótko), ale to wystarczy, żeby stracić około 1000 kalorii i pracować nad rzeźbą ciała. Jestem dzisiaj po 3 sesji, moje mięśnie płaczą, a po mieście poruszam się jak paralityk. Ale to taki fajny ból, który uwielbiam.

Więcej o Insanity znajdziecie w sieci. Napiszę jeszcze tylko, że nie jest to trening polecany osobom grubym – jeśli masz dużo za dużo dodatkowych kilogramów, to zacznij od innych ćwiczeń, bo Insanity mocno obciąża stawy.

Na koniec misja dla Was: zapraszam na #Sportopad. Zażyjcie trochę ruchu tej jesieni, tym bardziej, że pogoda rozpieszcza nas prawie codziennie. Tagujcie swoje sportowe fotki (#Sportopad), zapraszajcie znajomych i zobaczymy, może uda się z tego stworzyć jakąś fajną akcję i zaangażować więcej osób. Wybór jest prosty: zdrowy ruch i zdrowy duch vs. kanapa, piwko i Internety. Polecam pierwszą opcję. Kto dołączy?

Foto: mgstanton via photopin cc

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 5

  1. Spoko pomysł :). Ja się ruszam już od jakiegoś czasu i masz rację – moje postrzeganie siebie i świata bardzo się zmieniło. Powodzenia z Insanity!

  2. Fajna akcja :) Też dołączę
    #Sportopad

  3. Podczas pierwszego insanity zrzuciłem ok. 12kg (wzrost 170cm waga ok 90 -> 78), podczas drugiego przytyłem 2kg (z ok 72 -> 74-75 );] więc o ile twoja waga nie jest sporo powyżej normy to nie licz na cuda. Przy drugim podejściu nie jest już też tak ciężko (fit testy miałem i tak wszystkie lepsze) i można spokojnie pogodzić Insanity i bieganie 3 razy w tygodniu.

    1. O wagę nie chodzi, przy pierwszym Insanity straciłem może 2-3 kg, ale sporo straciłem w pasie i obecnie mam nadzieję, że waga też bardzo się nie ruszy, ale zgubię cm ;).

  4. Jest moc w sportopadzie! :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.