Tegoroczne święta dadzą nam nie tylko możliwość złożenia życzeń naszym bliskim. Będą też okazją do toczenia wyjątkowo głośnych sporów politycznych. Jak przetrwać przy stole udekorowanym logotypami partyjnymi?
Ostatnie miesiące to festiwal nienawiści. Niektórzy nienawidzą wprost, przyznają się do tego i plują jadem na każdego, kto ośmieli się mieć inne zdanie. Inni swoją nienawiść przykrywają kocykiem miłości i spod tego kocyka wybiórczej tolerancji i zrozumienia nienawidzą równie mocno, co ci pierwsi. Wielu z nich określa się mianem chrześcijan, prawie wszyscy uważają się za dobrych ludzi. I tę swoją dobroć niejeden raz zaprezentują przy świątecznym stole: hejtując opozycję, obecną władzę (którą wybrała większość głosujących, bo reszta wolała olać wybory), Janusza, Ryśka, emigrantów, czy przedsiębiorców.
Najgorzej, gdy przy jednym stole znajdą się ludzie z dwóch biegunów światopoglądowych. Kiedyś zaciekłymi rycerzami skrajności były przede wszystkim osoby starsze. Dzisiaj z przykrością patrzę na ludzi w moim wieku, którym wydaje się, że są mającymi wpływ na politykę obrońcami demokracji, gdy na Facebooku lub Twitterze wklejają mądry obrazek z mądrymi statystykami. Ludzie, którzy wierzą, że odpowiednia polityka będzie miała wpływ na poprawę ich losów, losów jednostek.
Z racji tego, że w tym roku nazbierało się wyjątkowo dużo tematów, które dzielą, przetrwanie świąt w pokojowej atmosferze będzie wyjątkowo trudne. Już dzisiaj wiele osób ostrzy sobie zęby i zaciera ręce, zastanawiając się nad argumentami, które poślą świątecznego rywala na światopoglądowe deski. Bo dla niektórych polityczne kłótnie w gronie najbliższych stały się niejako rodzinną tradycją. Nie potrafię zrozumieć, jakim cudem członkowie jednej familii nie utrzymują kontaktów, bo na drodze ich dialogu stanęła polityka napędzana mediami społecznościowymi i tradycyjnymi.
Dlatego wszystkim, którzy w święta mają zamiar odpocząć, nie tylko od polityki, dedykuję kilka taktyk, które pozwolą przetrwać święta w mniej lub bardziej nienaruszonym stanie. Wszystkie taktyki to taktyki unikania lub wycofania. Jakiekolwiek próby ataku lub argumentacji są w tej sytuacji skazane na porażkę. Nie macie szans na pokojowe rozwiązanie używając kategorycznego sprzeciwu lub podniesionego głosu. Najskuteczniej będzie nie dopuścić do rozpoczęcia konfliktu. Jak?
Wyłączcie TV
Wiecie, kiedy zaczyna się większość rozmów o polityce? Gdy na ekranie telewizora pojawi się gęba, która wzbudza czyjś wstręt. A pojawi się na pewno, jeśli nie przed programem, to podczas przerwy reklamowej. Najlepiej więc w ogóle nie włączać telewizora lub ewentualnie oglądać jedynie wcześniej nagrane filmy. Unikać należy przede wszystkim serwisów informacyjnych, które z pewnością będą poruszały kontrowersyjne tematy.
Ustalcie zasady
Taktyka, która sprawdzi się, jeżeli macie ogarniętą rodzinę. Jeśli macie jakiś wpływ na to, co dzieje się przy stole (wojownicy ideologii nie są tak zaciekli, jesteście charyzmatycznymi głowami rodzin, inni liczą się z Waszym zdaniem), możecie spróbować wprowadzić zasadę: święta bez polityki. Jedyną trudnością jest znalezienie odpowiedniego momentu wyjścia z taką propozycją: z jednej strony czekanie do chwili, z którą zacznie się pierwsza dyskusja może nie przynieść oczekiwanego efektu. Z drugiej strony prośba wystosowana na samym początku kolacji może wywołać pierwsze świąteczne spory. Sami zdecydujcie.
Zmieniajcie temat
Gdy tylko ktoś zaczyna mówić o polityce rozpoczynajcie inny temat. Płynnie, szybko i zdecydowanie, zanim jeszcze ktokolwiek zdąży zareagować, skomentować, obrzucić błotem. Jeśli od kilku lat nie możecie skończyć studiów oznajmijcie, że chcecie rzucić kolejne. Jeśli ważycie 40 kilogramów powiedzcie, że przechodzicie na dietę. Jeśli jesteście 25-letnimi samotnymi kobietami zacznijcie opowiadać, że poznałyście przystojnego biznesmena. Wszyscy zapomną o polityce i skupią się na Was.
Możecie wybrać też bardziej neutralne tematy: ostatnie wakacje, pracę czy smak potraw wigilijnych.
Siedźcie w kuchni
Jeśli nie wyszło Wam z unikaniem, próbujcie wycofać się, np. w kierunku kuchni. Po pierwsze: tam na spokojnie możecie przeczekać wojnę, po drugie zrobicie coś pożytecznego: obiad, herbatę, czy ciasto. Wszyscy będą szczęśliwi, że nie muszą sami siedzieć w garach i mogą w spokoju kłócić się o przyszłość Polski.
Wyjdźcie
Najzwyczajniej w świecie opuśćcie pole walki informując zgromadzonych, że idziecie pograć w LOLa, CSa czy chińczyka, bo Was dyskusje polityczne drażnią. Jeśli będziecie robić to tak często i dobitnie, jak Media Expert puszczało swoje reklamy, to może pod koniec świąt ktoś ugryzie się w język i z własnej inicjatywy zmieni temat.
Oczywiście stosując którykolwiek z wyżej wymienionych sposobów możecie zostać nazwani ukrytą opcją niemiecką, zdrajcami ojczyzny czy cichymi zwolennikami Kaczora. Nie gwarantuję też, że użycie nawet kilku technik przyniesie oczekiwane rezultaty. Tacy trochę już jesteśmy, że gdy zależy nam na jakiejś, nawet straconej, sprawie to walczymy o nią do końca, nie zważając na to, gdzie padają trupy. Mimo wszystko dobrze byłoby, gdyby nie leżały na wigilijnym stole.
Fajne przemyślenia i mądre rady. Rzeczywiście, coraz częściej młodzi ludzie wszczynają zażarte kłótnie polityczne. Przykre to. I nic nie wnosi, a zwykle niszczy miłą atmosferę. Wszystkiego dobrego na Święta:))
Dzięki! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku, jak najmniej głupiej polityki (: