W dyskusji o przyjęciu do Polski imigrantów z Syrii najbardziej wkurza mnie to, że nie ma żadnej dyskusji. Jest walka na manipulacje i próby obrony nie własnego zdania, ale przede wszystkim udowodnienia, że to JA mam rację. Z obu stron.
Powiedzcie mi proszę, czy tylko my Polacy skaczemy sobie do gardeł i obrażamy osoby, które mają inne poglądy niż nasze, czy może ludzie w ogóle nie potrafią dyskutować i tak się dzieje na całym świecie?
Czy wiedzę, którą prezentujemy w internecie czerpiemy tylko z mainstreamowych źródeł, czy może tematy, na które się wypowiadamy są nam znane w większym stopniu?
Uwielbiamy rzucać obrazkami i materiałami, które wywołują łzę wzruszenia lub grymas obrzydzenia, gdy wspierają one nasze stanowisko, ale gówno nas obchodzi, skąd ten obrazek się wziął, co znaczy i czy faktycznie przedstawiona na nim sytuacja oddaje rzeczywistość.
Manipulujemy w końcu słowem, po to tylko, by przekonać innych, że sprawa, o którą nam chodzi jest najważniejsza, a każdy, kto ma inne zdanie jest, za przeproszeniem, chujem złamanym.
Do napisania tego wpisu skłoniło mnie to, co dzieje się na Facebooku, na stronie wydarzenia TAK dla uchodźców – NIE dla rasizmu i ksenofobii.
Ponieważ na co dzień pracuję ze słowem, dobrze wiem jak działa manipulacja i kreowanie wspólnego wroga. Nie zgadzam się na stawianie świata w czerni i bieli, a to jedna z popularniejszych technik manipulacji. Bo co chciał przekazać twórca nazwy tego projektu? Że ten, kto nie popiera sprowadzenia uchodźców do Polski, jest ksenofobem i rasistą? Jeśli uważa, że inne sprawy mają wyższą wagę i to one wymagają większego zaangażowania to znaczy, że nienawidzi ludzi o innym kolorze skóry lub boi się innej religii?
Takie stawianie sprawy to dla mnie sygnał, że po drugiej stronie siedzi osoba, która doskonale wie, co robi. Bo komentarze na tym wydarzeniu oraz stojącym w opozycji do niego Nie dla uchodźców w Polsce, to prawdziwa wojna na emocje i brak argumentów:
Nie żyjemy w czarno-białym świecie i to na pewno nie jest tak, że każdy uchodźca jest potencjalnym terrorystą. Ale na pewno nie jest też tak, że wśród tych ludzi nie znajdują się tacy, którzy wykorzystują sytuację by uciec do dobrego socjalu.
Czy jednak przyjęcie 3 tysięcy uchodźców spowoduje, że później zaczną do nas napływać kolejni muzułmanie? – to argument drugiej strony, który też jest prostą i często wykorzystywaną techniką manipulacji, którą można nazwać: Dam Ci palec, a później utniesz mi rękę. Przyjęcie imigrantów może, ale nie musi oznaczać napływu kolejnych.
Nie zabraniam nikomu mieć własnego zdania, ale czy tego zdania nie można wyrazić w sposób kulturalny? Dążąc do dyskusji, a nie wzajemnego obrzucania się mięsem? Lubimy żyć w ułudzie, że nasze działania w internecie mają wpływ na Świat Wielkiej Polityki. Niestety nie mają. Rząd podejmie taką decyzję, która w ostatecznym rozrachunku będzie bardziej opłacalna z perspektywy polityki międzynarodowej i… zbliżających się wyborów.
Rozumiem, że ciężko odrzucić emocje, gdy chodzi o życie. Ale to, że przyjmiemy uchodźców do Polski nie spowoduje, że na Morzu Śródziemnym przestaną ginąć ludzie. Niestety, tak się nie stanie. Problemem nie jest więc fakt rozlokowania uchodźców tylko brak polityki dotyczącej tego tematu.
Więc może warto zastanowić się nad argumentami drugiej strony, ostudzić emocje, dowiedzieć się czegoś więcej o wojnie w Syrii, o tym jak to naprawdę było z polskimi uchodźcami w Iranie, o tym, jak przyjęcie uchodźców wygląda pod względem ekonomicznym i czy faktycznie tak mocno odczujemy obecność kilku tysięcy ludzi innego wyznania.
Zamiast powoływać się na autorytety (które też są świetnym narzędziem manipulacji) warto pomysleć samodzielnie, a nie powtarzać to, co piszą media mainstreamowe, które karmią się naszymi emocjami i którym zależy na tym, byśmy żyli w czarno-białym świecie.
Smutna prawda: nie, to nie tylko w Polsce ludzie nie potrafią ze sobą dyskutować. To chyba ogólnogatunkowy problem.
A przyjmowanie uchodźców jak dla mnie po prostu nie rozwiązuje problemów. Rozwiązaniem byłyby takie działania pomocowe, które sprawią, że Ci ludzie będą mogli godnie żyć w swoich krajach. Bo wszystkich cierpiących i tak nie przyjmiemy, a poza tym większość jest szczęśliwa „w domu”, wśród rodziny i znanej sobie kultury.
Mimo, że dość otwarcie opowiadam się po stronie grupy sympatyzującej z pomysłem udzielenia uchodźcom schronienia i brzydzą mnie czasem wręcz nazistowskie komentarze kierowane pod ich adresem, bardzo trudno byłoby mi nie zgodzić się z Twoim tekstem.
Problem jest złożony, a polaryzacja naszych społecznych nastrojów jest tak skrajna, jakbyśmy spierali się o to co jest lepsze: Android czy panele podłogowe.
A ile jest dostępnych racji, to mówił już o tym Piłsudski.
Pozdrawiam serdecznie
Ludwik
Dzięki Ludwik,
Problem jest złożony, poglądy spolaryzowane, a kłótnia długa – media, a my razem z nimi, żyjemy tym tematem od przynajmniej 3 tygodni. Ciekawe ile to jeszcze potrwa.
Główny powód czytania informacji w języku angielskim, a nie w ojczystym. W polskim internecie na oko 95 % wpisów jest prymitywne, czysty trolling. Ze względu na odmienną geografię języka w języku angielskim rzygownia to przeważnie 30-40 % wpisów, zatem więcej niż mniej jest wartościowych i ciekawych, prezentujących wszystkie stanowiska i poglądy. Coś odmiennego od naszej, rodzimej cebulazy. Mówię to wszystko z przykrym sercem, więc proszę się nie obrażać…