Zastanawialiście się kiedyś jak wygląda kącik muzyczny, czy Karol jest zabawny albo ile trwa nagranie odcinka? Byłem po drugiej stronie! Niewiele wygrałem, ale poznałem i odsłaniam tajemnice Familiady.
Chyba w kwietniu tego roku dotarła do nas wiadomość, że zgłoszenie, które Polasik kilka lat temu wysłał do Familiady, zostało rozpatrzone i jesteśmy zaproszeni na casting, aby wystąpić w jednym z najbardziej kultowych teleturniejów wszech czasów. Poszliśmy na casting, który miał miejsce na początku wakacji i… czekaliśmy. Czekaliśmy na informację, czy zostaliśmy zakwalifikowani jako rodzina.
Odcinek zobaczysz na VOD.TVP -> TUTAJ
Polasik, Wojtek, PJ, Tomaszewski i ja – tak wyglądał skład ekipy, która w połowie października ruszyła do stolicy, by dzielnie reprezentować ekipę 42 Do Szczęścia. Skład miał być trochę inny – ale dziewczyny, które był z nami na castingu – Kubala i Słodyczka – z różnych względów nie mogły dojechać.
Więc w tym szwagrowym gronie ruszyliśmy na przygodę życia. Kilka dni wcześniej trenowaliśmy oglądając stare odcinki Familiady i grając w 5 sekund. Chyba nikt z nas nie był zdenerwowany. Ja czułem wielką ekscytację. Pamiętam, jak w dzieciństwie w niedziele, po tradycyjnym rosole i kotlecie siedzieliśmy z rodzicami i oglądaliśmy Familiadę. Pamiętam, jak czasami byłem wkurzony, że jedziemy do wujka i przez to przegapimy finał. Albo to, jak bardzo cieszyłem się, gdy ustrzeliłem najwyżej punktowaną odpowiedź, na którą nie wpadli zawodnicy. Wyobrażałem sobie, że kiedyś sam, razem z moją rodziną stanę obok familiadowego stolika.
Nie miałem pojęcia, że kiedyś będę miał okazję.
Tajemnica 1: Familia nagrywana jest kilka tygodni przed emisją odcinka. Nagrywanie odcinka trwa – jeśli nie ma żadnych problemów technicznych – ponad godzinę.
Gdy dojechaliśmy na miejsce i udało nam się wreszcie znaleźć parking zaniemówiłem. Patrzyłem oszołomiony na budynek studia telewizyjnego i nie mogłem uwierzyć, że to tutaj. Przeszklony, nowoczesny wieżowiec Niska, podstarzała budowla z wyblakłym logotypem, wciśnięty pomiędzy inne nieciekawe kształty, nie budziła skojarzeń z telewizją. Tylko wytarty szyld z napisem Studio TV sygnalizował, że jesteśmy we właściwym rejonie miasta. No nic, wchodzimy.
W poczekalni studio na swoją kolej czekało już kilka rodzin oraz sporo osób pełniących role widzów. Poznaliśmy sympatyczną ekipę również z Krakowa, która w związku z problemami technicznymi (a to popsuło się światło, a to nie zadziałał dźwięk) podchodziła po raz trzeci do nagrywania swojego odcinka. Wszystko przeraźliwie się przeciągało. Mieliśmy wchodzić na plan o godzinie 11, a o 13 poprzednie drużyny nie były jeszcze w połowie drogi do finału.
W międzyczasie przesympatyczna Pani Producent podsunęła nam do podpisania umowy dot. praw do naszego wizerunku i kar umownych zabraniających nam relacjonowania odcinka przed jego emisją. Wszyscy byli niesamowicie mili i pomocni. Na miejscu mogliśmy zamówić obiad za 5 złotych (uczestnicy dostają specjalne kupony), posiedzieć na wygodnych kanapach lub iść na widownię i śledzić poczynania innych drużyn.
Tajemnica 2: Magia telewizji istnieje naprawdę. Oglądając Familiadę w TV wszystko, co widzimy wydaje się nowoczesne, czyściutkie, błyszczące, prawda? Nic z tych rzeczy.
W końcu nadeszła nasza kolej. Zostaliśmy poproszeni do garderoby, gdzie nasze nienaganne twarze zostały muśnięte pędzlami do makijażu, zmieniliśmy koszulki i w końcu weszliśmy do studia już nie jako ciekawscy, a jako Rodzina. I przeżyliśmy niemały szok.
To, co w telewizji błyszczy i imponuje czystością, w studiu jest mniej imponujące. Stanowiska rodzin to podrapane kawałki blachy oklejone jakimiś płytami.. Wszędzie walają się kable, a po włączeniu wszystkich reflektorów jest bardzo gorąco. Gdzieś stoi drabina, gdzie indziej leżą zapasowe żarówki. Wszystko nadszarpnięte jest już zębem czasu i to widać na żywo. W telewizji już niekoniecznie.
Tajemnica 3: Uczestnicy nie otrzymują plakietek z imionami na pamiątkę.
Pani producent wręczyła wszystkim plakietki z imionami. Niestety, uczestnicy nie zabierają ich ze sobą na pamiątkę. „Andrzej” z którego korzystałem, był przyklejony do piersi wielu poprzednich Andrzejów. Tak, przyklejony. Plakietki są wyposażone w taśmę dwustronną i lubią odpadać od materiału. A gdy odpadną jest STOP i powtarzamy. Wydaje mi się, że mimo wszystko lep jest lepszy niż agrafka, z którą co bardziej zestresowani uczestnicy mogliby mieć problemy.
Przeszliśmy szybkie szkolenie, w którym wytłumaczono nam co robić możemy, a czego nie. Niby wszyscy znaliśmy zasady programu, ale dobrze jest usłyszeć je raz jeszcze przed samym programem wraz z informacją o ewentualnych konsekwencjach złamania regulaminu. Najwyższą karą, jaka może spotkać rodzinę, która nagminnie sobie podpowiada jest wyproszenie ze studia. Tylko raz do tej pory (a przynajmniej tak nam powiedziano) trzeba było zastosować tak restrykcyjne podejście.
Wysłuchaliśmy prezentacji i podpięto nam mikrofony. Robiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia, gdy nagle do studia wszedł ON. Karol. Dostojnym, spokojnym krokiem, z jedną ręką w kieszeni wszedł na środek sali, zobaczył, że w drugiej drużynie są kobiety i poszedł przywitać przeciwników pierwszych. Potem podszedł do nas: Dzień dobry, jestem Karol, proszę po imieniu, o czym będziemy rozmawiać.
Przesympatyczny gość. Rozumiem, że taka jego praca: Karol ma dbać o to, żeby uczestnicy czuli się swobodnie i w głębi duszy może mieć nas głęboko w dupie. Ale nie okazuje tego – zagaduje, jest wesoły, otwarty. Właściwy gość do tej roboty. Podłapaliśmy karolowy klimat, zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie i usłyszeliśmy, że za 3 minuty start.
Tajemnica 4: W Familiadzie są cięcia i duble.
Jeśli trzeba kogoś przypudrować, plakietka z imieniem odpadnie lub coś zostało zbyt szybko lub źle nagrane. Realizator krzyczy wtedy: STOP! i po ustaleniach z Karolem nagrywa się feralny fragment raz jeszcze. Zasada ta nie dotyczy głupich odpowiedzi uczestników. Jeśli palniesz coś na wizji, to nie zostanie poprawione.
Familiada zaczyna się od machających drużyn. Oczywiście wymyśliliśmy ze szwagrami układ choreograficzny machania, a żenujący efekt mogliście zobaczyć na ekranach telewizorów. Machanie następuje na znak, który wysyła Pani Producent, która była ustawiona akurat na wprost naszej ekipy. My mieliśmy zacząć machać, gdy ona zacznie machać, a nasi przeciwnicy mieli zacząć machać, gdy zauważyli, że my zaczęliśmy machać. Wcale nie takie proste, prawda?
Karol opowiedział żart, niestety nie był to żart o typie i typiarze, który pragnęliśmy usłyszeć, ale też był niezły. Na żywo te suchary są śmieszniejsze niż w telewizji.
Pierwsze pytanie. Dźwięki w operze. Zgarniają przeciwnicy, trafiają wszystkie. Loteria, każdy mógł być najwyżej, niestety Polasik w niego nie trafił.
Drugie pytanie. Piłka nożna. Też tracimy trochę pechowo, bo jesteśmy szybsi, ale przeciwnicy podają najwyżej punktowaną odpowiedź. Gdy pytanie wraca do nas odpowiadamy źle. Po programie trochę rozpamiętujemy to pytanie, bo nasza odpowiedź nie do końca była zła.
Trzecie pytanie – co tu się wydarzyło? Jedno z najtrudniejszych, jakie kiedykolwiek padły w programie. Ale dostajemy za nie punkty. Przeciwnicy, tak jak i my nie mogą wstrzelić się w myślenie ankietowanych.
Czwarte pytanie – podchodzę do grzybka, jestem szybszy niż przeciwnik i udzielam najwyżej punktowane odpowiedzi! Moja odpowiedź znalazła się na samej górze. Udało się spełnić jedno z najgłupszych marzeń z dzieciństwa. Ale trzeba to jeszcze wygrać. Pytanie wraca do mnie. Druga odpowiedź jest nieprawidłowa, pytanie wraca do przeciwnika. Udało się. Mają finał. Piątego pytania nie będzie. Dostaliśmy familiadowy wpierdol. Ale nie wygłupiliśmy się, nikt nie palnął niczego niemądrego, nie zostaniemy lamami YouTube’a. Więc można powiedzieć, że jakiś sukces jest.
Tajemnica 5: Pierwszy kuferek, który otrzymują uczestnicy jest sztuczny, to znaczy pusty. Dopiero później, po zakończeniu pierwszej części programu zamieniają go na wypełniony słodyczami.
Nie zmienia to faktu, że przeciwnicy rozłożyli nas na łopatki. Zabrakło nam trochę szczęścia i niestety nie pomogliśmy naszej akcji wzbić się na finansowe wyżyny. Mamy nadzieję, że dzięki programowi kilka osób jednak o nas usłyszy i zaangażuje się w następną edycję projektu.
Finał oglądaliśmy z trybun i słysząc pytania, którymi zostali zbombardowani nasi przeciwnicy, opadły nam szczęki. Były to bardzo trudne pytania. Też mielibyśmy problem z udzieleniem prawidłowych odpowiedzi.
Tajemnica 6: Kącik muzyczny
Kącik muzyczny to czarny, wysoki parawan, który znajduje się obok publiczności. Jest ustawiony w dość niewygodnym miejscu, trzeba się przeciskać obok publiczności. Za parawanem stoi proste krzesło i sprzęt grający. Dla mnie wygląd kącika muzycznego był największym zaskoczeniem.
Ze studia wyszliśmy po 16. Z tego, co wiemy, ekipa programu chciała nagrywać jeszcze 2 odcinki tego dnia. Nie mamy pojęcia, o której skończyli. Zapakowaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy do Krakowa.
Przegraliśmy, ale tak to jest w życiu, że się przegrywa. Jasne że Familiada byłaby jeszcze lepszą przygodą, gdybyśmy mogli rozegrać przynajmniej dwa odcinki, ale cóż… Ja bawiłem się przednio. Ktoś musiał odpaść, my byliśmy tymi, którzy mieli mniej szczęścia. Na szczęście mamy go trochę więcej w bieganiu maratonów.
Familiada to naprawdę fajne doświadczenie i bardzo się cieszę, że miałem okazję wystąpić w programie i udzielić najwyżej punktowanej odpowiedzi. Być może ktoś dzisiaj jedząc rosół patrzył na nasze zmagania i wykrzyknął: Turysta, tumanie jeden, gdy tymczasem klusek spływał mu po brodzie…
ło matko, nie wiem czemu nasuwa się skojarzenie z Truman show :)
Jakie podobieństwa pomiędzy Truman Show i Familiadą widzisz :)?
luźne skojarzenie ( nie – podobieństwo!), które mi się nasunęło czytając opis ,że sprzęt i studio wygląda w telewizorku na nowe , lśniące i błyszczące a w rzeczywistości odkleja się i rozpada to i owo. :)
Wiesz co, możesz mieć rację tylko jest jeden problem: nie potrafię potwierdzić, bo nie oglądałem Truman Show :O :O :O
„Ale nie wygłupiliśmy się, nikt nie palnął niczego niemądrego, nie zostaniemy lamami YouTube?a” – wyobrażam sobie tę ulgę :DD
Nawet nie wiesz jak bardzo :D
Jedząc kotleta krzyczałam turysta:P Gratuluję i po cichutku zazdroszczę:)
Z tego, co słyszałem Familiada wciąż utrzymuje się na 1. miejscu oglądalności w swoim paśmie, więc próbuj, myślę, że jeszcze parę lat będą puszczać :)
Powstrzymuje mnie nieco wizja wspomnianej YouTube’owej lamy.. boje się, że niechcący to pobiję, więc nie kuś:) Aczkolwiek jest ryzyko jest zabawa!
Wychowałam się na familiadzie! Każdy niedzielny obiad! Dzięki za odsłonę kącika z muzyką… wszystko co napisałeś jest zgodne z realiami (telewizja potrafii koloryzować i zmieniać odbiór rzeczywistości)!
Witam, gratuluję występu ;)
Czy mógłbyś przybliżyć treść postanowień umowy dotyczących praw do wizerunku? W szczególności czy TVP jest ograniczona jakimś terminem korzystania z wizerunku?
Pozdrawiam ;)
Cześć,
Jeśli chodzi o prawa do wizerunku, to dotyczyły one tylko i wyłącznie spraw związanych z emisją odcinka: że mogą, że nie muszą płacić, że mogą używać w celach promocyjnych. Nie ma żadnych ograniczeń typu: jak u nas wystąpisz to nie możesz iść do TVN przez 6 m-cy.
Krótko mówiąc: jedyne prawa wizerunkowe, jakich się zrzekasz to te związane z danym odcinkiem. Oprócz nich w regulaminie jest zawarta klauzula, że jeśli zdradzisz wyniki odcinka, to mogą Cię ukarać finansowo.
Dziękuje za odpowiedź, mam jeszcze jedno pytanie, czy TVP może korzystać z wizerunku w celach promocyjnych przez czas nieokreślony, czy czas ten został ograniczony, np. do dwóch lat po emisji??
Szczerze mówiąc – nie pamiętam, ale wydaje mi się, że:
– czas nie był określony
– wykorzystanie wizerunku odnosiło się tylko do odcinka Familiady
Dziękuje za informacje, pozdrawiam.