BiznesPraca

Czego nie lubię w telemarketerach?

telemarketing telemarketer https://jamowie.to Ja mówię TO

Od kilku dni męczy mnie nieznany numer. Dzwoni w najmniej odpowiedniej chwili, wytrąca z równowagi, ale również ciekawi. Sięgam więc po smartfona, naciskam zieloną słuchawkę i słyszę: Dzień dobry, czy rozmawiam z właścicielem numeru… No tak, czego ja się w ogóle spodziewałem…

Zawsze odbierałem telefony od nieznanych numerów. Znam ludzi, którzy tego nie praktykują, ale ja zawsze wychodziłem z założenia, że nigdy nie wiem, kto jest po drugiej stronie. A co jeśli na słuchawce wisi prezydent Polski, który dzwoni do mnie z tajną misją ocalenia świata? albo Andrzej Wajda zobaczył mnie na YouTube i zapragnął obsadzić w roli nowego Pana Wołodyjowskiego? Że niemożliwe? Hoho! Jak kiedyś zadzwoni, to zobaczymy, czyje jest na wierzchu.

Gdy nie mam ochoty rozmawiać z telemarketerem pytam go, czy rozmowa jest nagrywana. Jeśli powie, że jest, to mówię, że nie wyrażam na to zgody.

Bo jak na razie nie zadzwonił. Wśród połączeń od nieznanych numerów w moim życiu cały czas prym wiodą te, które wykonują miłe panie lub pryszczaci młodzieńcy próbujący sprzedać mi ubezpieczenie, telefon, tablet, sokowirówkę, abonament do zoo lub urządzenia do gotowania na parze.

Nie chcą znać moich potrzeb

Ja rozumiem: taka praca, trzeba jakoś zarabiać, gdy chce się korzystać z uroków życia studenckiego, gdy rodzicielka przykręciła kurek. To, czego nie rozumiem to podejścia, które prezentuje 90% osób dzwoniących do mnie. Krótko mówiąc: w dupie mam, czy Pan tego potrzebujesz, ja mam tego po prostu jak najwięcej sprzedać.

I tak naprawdę problemem tutaj nie do końca są sami telemarketerzy, bo zwykle za plecami takiego stoi pan albo pani, która kontroluje dzwoniącego, czy ten odpowiednio mocno mnie naciska. Bo może w końcu pęknę i dla świętego spokoju kupię niepotrzebne gumijagody.

A jeśli kupię? Trafię do listy klientów, do których warto dzwonić, bo kupują

Telemarketer jest wykonawcą poleceń. On musi mieć w dupie to, czy jego produkt spełnia moje oczekiwania. Dlaczego? Bo tego wymaga od niego jego praca. Telemarketer nie ma czasu na badanie moich potrzeb, zadawanie pytań, dopasowywanie produktu do człowieka. On ma cel. I ma go wypełnić. I to pierwsza rzecz, która mnie wkurza w pracy tych, którzy siedzą na słuchawce.

Co to ja w ogóle sprzedaję?

Drugą jest zwykle niewielka znajomość produktu. Jeśli już zdecyduję się pogadać z jakimś telemarketerem, bo jego oferta jakimś cudem mnie zainteresowała, to chcę dowiedzieć się co mi proponuje. Nie widzę jego produktu, mogę mieć o nim jakieś wyobrażenie. Żeby wzmocnić jego obraz chcę uzyskać odpowiedzi na moje pytania. No i tu często natrafiam na ścianę, bo okazuje się, że telemarketer ma nieźle opanowaną prezentację (o tym za chwilę), ale już niestandardowe pytanie jest dla niego zbyt dużym wyzwaniem. Jednak nawet gdy takowego takowym pytaniem zagnę, to nie usłyszę: nie wiem, zadzwonię później, dopytam. Słyszę o innych zaletach produktu, które mają zamaskować niewiedzę. Ehhh.

Pamięciówka

Gdyby jeszcze te zalety były podane w ładnej formie. No ale niestety. Bardzo często rozmawiając z telemarketerem czuję się, jakbym rozmawiał z robotem. Wyuczony lub czytany, obdarty z naturalności skrypt z lekko zaznaczoną intonacją pytającą zdań. Bla bla bla. Uszy od tego puchną. I jeszcze do tego to:

Mistrz Manipulacji

Tanie sztuczki manipulacyjne. Może działały one w 1994 roku, ale dzisiaj brzmią, jak teksty z taniej telenoweli. Ludzie się na nie uodpornili. Można o nich przeczytać w każdym podręczniku, czy nawet piśmie dla gospodyń domowych. Dodatkowo stosują je prawie wszyscy, więc każdy słyszał je wystarczająco wiele razy, by wiedzieć o co chodzi. Mimo wszystko ludzie jednak kupują przez telefon. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego. I wiecie co? Czasami ci telemarketerzy są jednak naprawdę dobrzy w tym, co robią. A czasami mają niezłą ofertę.

Uzyskiwanie małych potwierdzeń na początku rozmowy, odwołanie do dowodu słuszności społecznej, wzbudzenie lęku lub chęci posiadania – wszyscy to słyszeli przynajmniej raz w życiu. I jeszcze nie jeden raz usłyszą.

Jeśli telemarketer powie, że rozmowa nie jest nagrywana, to mówię, że nie wyrażam zgody na prowadzenie ze mną rozmów, które nie są nagrywane.

Gdy nie mam ochoty rozmawiać z telemarketerem pytam go, czy rozmowa jest nagrywana. Jeśli powie, że jest, to mówię, że nie wyrażam na to zgody. Jeśli powie, że nie jest, to mówię, że nie wyrażam zgody na prowadzenie ze mną rozmów, które nie są nagrywane. Sprawdza się świetnie. Zwykle mam spokój z telemarketerami na jakiś czas. Bo przecież przez przypadek mogę trafić na świetnego przedstawiciela i  kupić produkt, a co wtedy? Wtedy trafię do listy klientów, do których warto dzwonić, bo kupują. I będę otrzymywał jeszcze więcej połączeń.

Ciężko lubić telemarketerów. Mają obowiązki takie, jakie mają. Większość wykonuje ten zawód dla pieniędzy. Niektórzy naprawdę wierzą w swój produkt i ta grupa stale się powiększa. Bo na szczęście coraz trudniej wepchnąć komuś bubla. Ale wciąż zdarzają się tacy, którzy tego próbują i wychodzi im to świetnie. Niestety.

Prywatnie telemarketerzy są fajnymi ludźmi. W większości młodymi. Chociaż coraz częściej zdarzają się też osoby w podeszłym wieku, które los zmusił do pracy na słuchawce. Jedni i drudzy być może zdają sobie sprawę, że wykonują jeden z najmniej lubianych zawodów świata. Dlatego ciężko ich ocenić.

Ale nie zmienia to faktu, że (szczególnie, jeśli spełniają powyższe warunki) strasznie mnie wkurzają. A Was?

Foto: Mr.Thomas via photopin cc

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 6

  1. Może to dobry patent z tym pytaniem o nagrywanie rozmowy. Muszę przetestować. Mnie wkurzają tylko ci, którzy nie rozumieją, że czegoś nie potrzebuję. Najbardziej wkurzają mnie banki wciskające kredyty… Zawsze w takiej sytuacji mówię, że mam pieniądze i bardziej interesują mnie lokaty niż kredyty, niech zadzwonią jak będą mieli dla mnie taką ofertę. Niestety jeszcze się nie zdarzyło aby bank zadzwonił do mnie z propozycją lokaty ;) natomiast często mimo takiej odpowiedzi dalej wciskają mi kredyt… I wtedy przestaję być miła. Rozmowy z bankiem zazwyczaj są nagrywane, łudzę się, że jakiś człowiek odpowiedzialny za tak nachalną promocję odsłuchuje czasami takie rozmowy i że takie reakcje go czegoś nauczą… Tiaaa ;)

    1. Do mnie też zwykle dzwonią właśnie z ofertami, których nie potrzebuję. Wczoraj dzwoniła do mnie Pani proponując ubezpieczenie na życie i opowiadać mi, jak nieszczęśliwa będzie moja rodzina jeśli zginę… Nie jest to przyjemna rozmowa :(

    2. Na czasie: wczoraj 20:48 – dzwoni nieznany numer stacjonarny z Krakowa.
      W sumie, piątek wieczór, cóż tu lepszego robić?
      Odbieram.
      Dzwoni mój bank, więc już się przestraszyłem, po czym Pan zapytał czy to odpowiednia pora i zamiast cisnąć formułkami, i cytować wersety napisane przez kierownika mówi wprost:
      – Chciałem zapytać jak się podobają Panu nasze usługi. Jest Pan z nich zadowolony?
      Nie śmiałem zaprzeczyć bo jestem. Pan się ucieszył i zapytał czy mam jakieś uwagi, czy przychodzi mi do głowy coś o czym chciałbym porozmawiać. Jako, że uwag nie miałem przeszedł jednak do sedna – UWAGA – czy jestem zainteresowany założeniem konta oszczędnościowego (i co? Można?). Jako jednak, że jeszcze nie pracuję to powiedziałem, że nie mam czego tam gromadzić, Pan się zaśmiał i powiedział, żeby o nich pamiętać jak już zacznę pracę :P Nawet zapytałem co są w stanie mi wtedy zaoferować, więc wyjaśnił pokrótce i zaprosił jeszcze raz do kontaktu. Ot i tyle. Przyjemna pogawędka w piątkowy wieczór :D I jak tu zmienić bank? ;)
      Może zamiast uczyć telemarketerów formułek dać im wolną rękę? Gdyby facet zaczął od tego jakim to nie jestem dobrym klientem, to prawdopodobnie nie usłyszałbym nawet końca tej sentencji, używając czerwonej słuchawki kuszącą błyszczącej na wyświetlaczu

  2. Jako, że trochę popracowałam na słuchawkach podrzucę jeszcze mój patent jeżeli chcecie zmniejszyć ilość natrętnych telefonów: sprzeciw GIODO, czyli sprzeciw wobec przetwarzania danych osobowych. Formułkę „odmowy przetwarzania danych w celach marketingowych” można wygłosić przez telefon, szczególnie jeśli rozmowa jest nagrywana, albo złożyć na piśmie (złożyłam coś takiego w moim banku i koniec telefonów z propozycją kredytów i ubezpieczeń). Kary za naruszenie sprzeciwu są dosyć dotkliwe dla firm, chociaż jest kilka cwaniackich metod na ominięcie tego. Ale ilość dziwnych połączeń z dziwnych numerów spada o jakieś 80% :)

    1. Super, świetny patent – dzięki :).

  3. Jak chcą Ci wcisnąć abonament, to mów, że jesteś dłużnikiem państwa, wpisanym w KRS, KRD itp.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.