Zrezygnowałeś z etatu i poszedłeś na swoje. Od kilku miesięcy jesteś własnym szefem. Czy jesteś pewien, że Twoja firma zmierza w dobrym kierunku?
Postanowiłeś zmienić swoje życie korposzczura i zacząć działać na swoim. Oczywiście nie rzuciłeś pracy z dnia na dzień. Najpierw przygotowałeś odpowiedni plan, zadbałeś o potrzebne na start zaplecze finansowe i materiały promocyjne, którą pomogą zdobyć klientów. Odchodząc z firmy powiedziałeś swoim znajomym o swoich planach, a oni obiecali, że będą korzystać z Twoich usług.
Kolejne miesiące upłynęły w niezbyt napiętej atmosferze rozkręcającego się biznesu. Dzięki przygotowanej jeszcze na etacie poduszce finansowej mogłeś bez problemu opłacić rachunki. Twoi znajomi raz na jakiś czas podsyłali Ci zlecenia, przez co czułeś, że masz stały dopływ zleceń i gotówki.
Być może zleceń nie było zbyt dużo, ale – wiadomo – jak zakłada się biznes, to pierwsze miesiące trzeba przetrwać. Klienci przyjdą z czasem.
Kilka miesięcy później grono Twoich odbiorców powiększyło się, ale tylko nieznacznie. Tymczasem gruba poduszka finansowa, na której do tej pory wygodnie leżałeś, zaczynała coraz bardziej przypominać prześcieradło. Zacząłeś zastanawiać się, co robisz nie tak.
Powyższa historia może wydawać Ci się znajoma. Być może sam byłeś kiedyś bohaterem podobnego opowiadania, być może był nim ktoś z grona Twojej rodziny lub znajomych. Prowadzenie swojej firmy w Polsce nie jest łatwym zadaniem: wymaga odwagi, determinacji i twardej dupy (miękka nie wytrzyma na prześcieradle finansowym). Klienci nie pojawią się sami. Coraz trudniej pozyskać ich przez blogi biznesowe i profesjonalne fanpage. Od dnia, w którym podejmiesz decyzję o prowadzeniu swojej firmy musisz codziennie konsekwentnie i cierpliwie napierdalać.
Dla młodego przedsiębiorcy najtrudniejsze są 2 pierwsze lata działalności.
Dlaczego? Przecież mały ZUS i wszelkie dofinansowania są wspaniałymi wyzwalaczami przedsiębiorczości. Tak, ale są również groźnymi rozleniwiaczami, które mogą zachęcać młodego biznesmena do wytworzenia złych nawyków.
Umówmy się: jeśli ktoś przygotował się do rozpoczęcia swojej działalności, nie powinno być dla niego problemem zarobienie kwot potrzebnych na opłacenie rachunków. A nawet jeśli w którymś miesiącu zabraknie na opłaty, to poduszka finansowa (wciąż jeszcze gruba w pierwszym okresie samodzielności) pomoże rozwiązać problemy.
Niestety, pieniądze z poduszki lubią wylatywać szybciej, niż Ci się wydaje. Człowiek przyzwyczajony do pewnego poziomu życia jest w stanie odmówić sobie części przyjemności, ale tęsknota za dawnym lifestylem czasami jest silniejsza. Szczególnie, gdy w social media widzisz statusy przedsiębiorców pokazujących fotki ze słonecznych wakacji i dyskutujących o różnych zakończeniach najnowszej gry od CD Project.
Preferencyjne stawki podatkowe, obserwowanie innych oraz zwykły brak wiedzy o prowadzeniu firmy i pozyskiwaniu klientów mogą spowodować, że po 2 latach, a czasami i szybciej, sen o pracy na swoim stanie się kiepskim horrorem, którego główny bohater wraca na etat przekonany, że poniósł porażkę.
Prawda jest jednak taka, że alarmy przedsiębiorczej katastrofy zaczynają wyć na wiele miesięcy przed spodziewaną tragedią. Niestety, wiele osób ich nie dostrzega lub zwyczajnie je bagatelizuje powtarzając, że na początku działalności tak przecież musi być.
Jeśli w swoim biznesie dostrzegasz istnienie poniższych punktów, to warto się ogarnąć i zacząć cisnąć. Punkty te nie są najlepszymi prognostykami dla Twojej spokojnej przyszłości zawodowej i im wcześniej zaczniesz nad nimi pracować, tym szybciej wyjdziesz na prostą:
1. Zarabiasz na bieżącą działalność i przejadasz (prawie) wszystko
W przypadku własnej działalności i freelancingu ciężko przewidzieć, jak będą wyglądały Twoje zarobki za 4-5 miesięcy. To, że w marcu masz nadmiar pracy nie oznacza, że w sierpniu będzie podobnie. Po kilku latach zauważysz sezonowość w swojej branży, ale w 1 i 2 roku ciężko oszacować, które miesiące będą tłuste, a które chude. Jeśli nie będziesz myślał do przodu i zabezpieczał się przed tymi słabszymi okresami, to szybko popłyniesz (szczególnie, gdy trzeba będzie płacić duży ZUS).
Dobrą praktyką jest odkładanie pewnej części swoich zarobków na późniejsze inwestycje lub ? po prostu ? by zabezpieczyć swoje finanse. W Studiu KMIN 20% wartości netto każdego zlecenia idzie na konto oszczędnościowe, dzięki czemu mamy stabilną sytuację, możemy inwestować w reklamę i w projekty, które wymagają od nas wpłaty zaliczki, w momencie, w którym nie mamy jej jeszcze od klienta.
2. Nie masz nic do roboty
Miesiąc przedsiębiorcy – szczególnie takiego, który dopiero startuje – nie powinien składać się z 15 dni roboczych i 15 dni relaksu. Przedsiębiorca musi cisnąć. Jeśli w Twoim tygodniu pracy znajdują się długie okresy bezczynności to albo jesteś mistrzem planowania albo mistrzem bezczynności. Stawiam raczej na to drugie.
Nie możesz czekać z założonymi rękami na klienta, mając nadzieję, że zostaniesz dostrzeżony. Nie masz żadnego zlecenia? Zajrzyj na portale z ogłoszeniami dla freelancerów, przygotuj portfolio, przeczytaj książkę na temat sprzedaży, spróbuj dowiedzieć się czegoś o marketingu.
Gdy startujesz z firmą powinieneś poświęcać jej dziennie minimum 8 godzin.
3. Wpadasz na pomysły, których nie realizujesz
Ile razy wpadłeś na pomysł, który wydawał Ci się genialny? Jak wiele z tych genialnych pomysłów kiedykolwiek wcieliłeś w życie?
Na genialne pomysły wpadam przynajmniej raz dziennie, zwykle przed snem. W specjalnym notatniku mam zapisane fabuły kilku książek, fragmenty szkoleń, wpisów i strategii. Za życia nie zrealizuję nawet 50% wszystkich idei, które mnie nawiedziły.
Ale testuję te, które uważam za najlepsze oraz te, które po prostu nie dają mi spokoju. Jeśli chodzi o sprzedaż, to testuję też te, których najbardziej się boję.
W niektórych pomysłach utopiłem trochę kasy i jeszcze więcej czasu. Ale z kilku jestem naprawdę dumny. Szczególnie z dwóch ostatnich pomysłów dotyczących sprzedaży, które wkrótce opiszę czytelnikom newslettera, więc jeśli jeszcze nie ma Cię na liście, to zapraszam:
4. Nie potrafisz określić swojego DLACZEGO i swoich wartości
Zarabianie dla zarabiania jest koszmarem.
Jeśli zawsze uważałeś, że zarabianie na swojej pasji jest przereklamowane i założyłeś biznes kierując się wysokością zarobków w branży, to – o ile nie jesteś pasjonatem zarabiania – szybko znudzi Cię Twoja robota.
W wielu dobrze płatnych sektorach rynku znajdziesz cwaniaków, którzy rozkręcają dany biznes ze względu na to, że jest dochodowy. Ich cechą wspólną jest to, że nie wiedzie im się najlepiej. Jeśli nie mają problemów z finansami, to mają problem ze stabilnością zespołu. Jeśli z zespołem jest w porządku, to problemem jest brak powracających klientów.
Jeśli to, co robisz nie jest dla Ciebie z jakiegoś powodu ważne, to sygnał, że warto przemyśleć, czym się zajmujesz.
5. Zaczynasz zastanawiać się, czy podjąłeś dobrą decyzję odnośnie biznesu
Wątpliwości same w sobie nie zawsze są złe i mogą dopaść każdego. Ważniejsze jest to, jak radzisz sobie z nimi i czy potrafisz udzielić satysfakcjonującej, przekonującej i szczerej odpowiedzi, gdy się wyklują.
Kiedy więc wątpliwości SĄ złe? Jeśli pojawiają się po miesiącu, 2 lub 3. Wtedy świadczą one o braku cierpliwości i determinacji. Być może mówią też o tym, że coś nie zadziałało lub zostało źle zaplanowane. Współczuję tym, którzy po 2 miesiącach dochodzą do wniosku, że to, co robili wcale ich nie cieszy i nie mają pomysłu na to, co mogą robić. To bardzo demotywuje. Współczuję im bardziej niż tym, którzy do takiego wniosku dochodzą po 2-3 latach. Oni przynajmniej wiedzą jak zaczynać od początku.
6. Nie czujesz się dobrze robiąc to, co robisz
Nie znam zbyt wielu ludzi, którzy porzucili karierę freelancera i wrócili na etat. Ale kilka takich osób znam i nie wydają się być zasmuceni takim obrotem spraw.
Widzisz, jeśli po kilku miesiącach działalności stwierdzasz, że użeranie się z urzędami, prowadzenie księgowości i pozyskiwanie klientów nie należą do Twoich ulubionych zajęć, to warto raz jeszcze przemyśleć decyzję o własnym biznesie. Rozważyć plusy i minusy, zastanowić się, nad konsekwencjami wyboru jednej i drugiej ścieżki.
Trawa u sąsiada zawsze wydaje się być bardziej zielona, ale dopiero gdy staniesz na tym drugim trawniku, będziesz mógł powiedzieć, jak jest naprawdę. A wtedy Twoje wnioski mogą być inne niż te, które wyciągałeś zakładając firmę i znając jedną stronę medalu.
Nie wszyscy są stworzeni do biznesu i powrót na etat na pewno nie jest końcem świata. Spróbowałeś. Zobaczyłeś, jak to jest być w butach przedsiębiorcy. Nie spodobało Cię się? Bywa. Nie każdemu musi się podobać. Stała pensja i rozwój w korporacji to również dobry pomysł na karierę zawodową.
Prowadzenie swojej działalności to bardzo wciągająca gra. Ale jeśli od samego początku nie narzucisz sobie etosu pracy, to Twoja firma będzie się rozwijała bardzo powoli albo po prostu zniknie ze świata.
Czy znasz inne symptomy mogące sygnalizować, że biznes zmierza w złym kierunku? Podziel się nimi w komentarzu, bo temat jest bardzo ważny.
Bardzo dobry i prawdziwy tekst. Dodałbym jeszcze niedomykanie budżetu na koniec kwartału / podbieranie pieniędzy, które należą do urzędu skarbowego. Gdy zdarzy się to raz to może by to wypadek przy pracy i lekcja, z której wyciąga się wnioski. Ale jeżeli regularnie jest panika skąd wziąć pieniądze na podatki to nie dobrze :)
W sumie od jakiegoś czasu lubię płacić te kwartalne podatki. Wiem wtedy ile mi zostaje takiej bonusowej kasy, bo zazwyczaj mam odłożone więcej niż jest do zapłacenia.
Bardzo fajny tekst. W ogóle cieszę się, że trafiłam na Twojego bloga.
Sama niestety mam jakiś nieracjonalny lęk przed własną działalnością i chyba jeszcze trochę czasu upłynie nim się na to zdecyduję.
Pozdrawiam ciepło!
Myślę, że twój tekst na pewno zmusi do refleksji nie jednego przedsiębiorce.
Dopiero założyłem własną działalność, na razie uważam, że to jedna z najlepszych decyzji, jaką podjąłem;) Nie mogę nie wspomnieć o genialnym poradniku, który właściwie poprowadził mnie przez zakładanie firmy https://6krokow.pl/jak-wypelnic-druk-vat-r/