Na Sri Lance je się bardzo dużo ryb, głownie z ryżem i curry. Najlepsze i najbardziej świeże sztuki można znaleźć na targu rybnym w Negombo.
Wrażliwych uprzedzam: niektóre zdjęcia mogą być nieprzyjemne. Ale to i tak nic w porównaniu z zapachem, który unosi się nad targowiskiem.
Na targ rybny zabrał nas nie kto inny tylko Chintaka. W Negombo są dwa targi rybne: pierwszy jest mniejszy, a ryby, które na nim znajdziecie leżą na straganach po 2-3 dni. Nie jest to więc najlepsze miejsce na zakupy przed niedzielnym obiadem. Drugie targowisko jest większe i właśnie na nim znajdziecie świeże ryby, które kilka chwil wcześniej zostały wyciągnięte z wód pobliskiej laguny.
Za stragany robią prowizorycznie pozbijane deski, kawałki gazet lub po prostu cementowa posadzka. Rybi odór jest nieznośny i kilka chwil spędzonych w oparach wystarczy, by skutecznie odstraszyć okolicznych kierowców tuk tuków przed złożeniem zaproszenia na przejażdżkę.
Ryby są myte, oporządzane i krojone na miejscu (lub sprzedawane w całości, w zależności od gatunku i rozmiaru). Wybór jest przeogromny. Na targu znajdziecie rożne rodzaje ryb, krewetki, czy też manty – wszystko świeżo wyciągnięte z oceanu. W życiu nie jadłem tak smacznych ryb, jak na Sri Lance. Jeśli będziecie odwiedzać ten kraj koniecznie spróbujcie fish curry lub innych potraw robionych z ryb i owoców morza. Gwarantuję, że nie będziecie żałować.