Wiele osób porównuje Lwów do Krakowa i Pragi. Miasto chwali się ciekawą historią i architekturą. Ale obraz miejsca, który ja dostrzegłem ma też wiele rys. Warto poznać i nie tylko plusy, ale i minusy Lwowa i przygotować się na wszystko, co ma do zaoferowania.
Przyznam szczerze, że do Polski wróciłem z uczuciem niedosytu, jakiego już dawno nie miałem. Słuchając opowieści znajomych, którzy odwiedzili Lwów spodziewałem się niezwykłej przygody pełnej genialnych odkryć. Dostałem solidną porcję ciekawostek, ale miałem większe oczekiwania.
Nie mówię, że Lwów jest słaby – Stare Miasto ma bardzo fajny klimat. Czuć w nim tego niezwykłego ducha, którego możecie doświadczyć w wąskich uliczkach wiekowych miejscowości. Ale nie jest też tak, że pokochałem to miejsce. Ze Sri Lanki wracałem odurzony zapachami i kolorami, Tallin powalił mnie klimatem, nawet Włochy, do których zawsze podchodziłem z rezerwą, ostatnio zachwyciły. Lwów dał się polubić, ale potrafił też zirytować. Dlatego postanowiłem, że nie będę słodził, a przedstawię Wam moją szczerą opinię o mieście.
Architektura
Jedną z pierwszych rzeczy, która ukazała się naszym oczom z całym swoim rozmachem był lwowski dworzec. Ogromna, biała kopuła z wielkimi drzwiami prowadzącymi do okazałej hali głównej. Później Rynek, zaraz obok którego przebiegają tory tramwajowe, także pierwsze spojrzenie na ten najpiękniejszy Lwów rzucane jest z tramwaju. W obrębie Starego Miasta jest naprawdę świetnie. Budynki zachwycają detalami. W mieście miesza się wiele stylów architektonicznych z różnych epok. Widać wpływy polskie, ormiańskie, ukraińskie i wiele innych, tych trudniejszych do wychwycenia.
Z każdego rogu rynku, pod kątem prostym wychodzą po dwie uliczki, a plac jest otoczony przez 44 kamienice prezentujące różne style i różne epoki, poczynając od budowli renesansowych, a na modernistycznych kończąc. W obrębie Starego Miasta znajdują się opera, teatr, kino i wiele kościołów różnych wyznań. To ciekawe miejsce, całkowicie zasłużenie, znajduje się na liście UNESCO. Rynek faktycznie może przypominać Kraków w skali mikro.
Ulotkarze
W Krakowie ulotkarze są natarczywi, ale w większości wypadków mam z nimi spokój. Brak aparatu i torba z laptopem dają większości z nich jasny sygnał: tutejszy. We Lwowie tego komfortu nie miałem i już wiem, co czują turyści odwiedzający Kraków, gdy są zmuszeni odpędzać natrętnych ulotkarzy.
Zwykłe zabranie ulotki (z życzliwości, bo przecież ktoś to rozdaje, jest w pracy, muszę się przecież zastanowić) może spowodować pogoń naganiacza prowadzoną przez kolejnych kilka metrów. Lepiej nie podjudzać i nie brać.
Ceny
Lwów jest dość tani. Muzea i wystawy dostępne są albo za darmo albo za ceny nieporównywalne z polskimi. Bilety do Opery Lwowskiej możecie dostać już za około 9 złotych (50-250 Hrywien). Jednorazowy bilet na tramwaj kosztuje 2 Hrywny – w przeliczeniu 30 groszy, a transport z granicy polsko-ukraińskiej marszrutką do Lwowa to 34 Hrywny, czyli około 6 złotych.
We Lwowie zjecie tanio i tanio się napijecie nie wychodząc poza obszar Starego Miasta. No chyba, że macie ochotę na kawę lub piwo rzemieślnicze. Ceny kawy są podobne do tych polskich – za duże Americano trzeba zapłacić 8-9 złotych. A jeśli chodzi o piwo – tu jest trochę większa rozbieżność. Zwykły lager kosztuje wprawdzie 4-5 złotych, ale za wyroby rzemieślnicze trzeba zapłacić nawet około 20, nawet 30 złotych (nie licząc piw Pravdy). Najdroższa butelka, jaką znaleźliśmy kosztowała ponad 626 Hrywien (ponad 100 złotych), czyli więcej niż dwa bilety na najlepsze miejsca do Opery. Ale to piwo będące będące bardzo fajną ciekawostką.
Jakość transportu
Transport na Ukrainie jest tani. To jego jedyna zaleta. Na drogach panuje chaos, a tramwaje są stare. W trakcie jazdy motorniczy potrafi zatrzymać tramwaj i wyjść gdzieś na moment nie zważając na trąbienie innych pojazdów. Dość kuriozalna sytuacja, której byliśmy świadkami. Motorniczy nie mają żadnych uniformów, a pojazdy w większości są stare i rozklekotane. Jeszcze gorzej wyglądają marszrutki. Podróż z granicy do Lwowa w ciepły dzień jest gorsza niż jazda autobusem po Sri Lance – tam przynajmniej okna był pootwierane. Miejsca jest mało, bo marszrutki są małe. Panuje ogromny ścisk.
Tego typu pojazdy jeżdżą nie tylko do granicy, ale również jako komunikacja miejska. Mimo wszystko, płacąc 30 gr za bilet miejski naprawdę da się wytrwać w tych warunkach i nie ma co narzekać. Trzeba się jedynie przygotować na niewygody podobne do tych, z którymi zmagaliśmy się w pekaesach z lat 90.
Ciekawe knajpy
Lwowscy restauratorzy prześcigają się w pomysłach na wystrój knajp. W mieście znajdziecie wiele typowych miejsc, ale warto poświęcić 5 minut i dowiedzieć się, gdzie oprócz piwa otrzymacie moc doznań wzrokowych. W lwowskich knajpach przemyślane jest wszystko – od wejścia, poprzez menu i podanie rachunku, na wyglądzie toalety kończąc. Warto przeznaczyć trochę czasu na wędrówkę po miejscowych lokalach. To chyba najlepsza atrakcja miasta.
Dużo żebraków
Dwie Cyganki, mimo kilkukrotnie powtórzonego nie natarczywie proszące o kilka Hrywien. Pijaczek zaczepiający o datek na małe piwko. Polka wyciągająca kubek i prosząca czystą polszczyzną o wsparcie. Nie lubię takich sytuacji, a we Lwowie niestety na osoby potrzebujące (lub potrzebujące) trafić można praktycznie przy każdej budowli sakralnej i w wielu innych miejscach Starego Miasta. Niestety, tego widoku nie da się wyplenić chyba z żadnego miasta.
Mimo wszystko jakoś łatwiej patrzeć mi na to zjawisko w Europie Zachodniej, gdzie średnie wynagrodzenie jest wyższe, a instytucje działają sprawniej. Sam nie jestem pewien, dlaczego tak jest, ale chyba wiąże się to z tym, że żebracy na Ukrainie mogą naprawdę potrzebować wsparcia.
Dobre piwo – lwowski Dunkel i Biały Lew
We Lwowie napijecie się dobrego piwa i mocnego piwa, zależy które wolicie. My przez przypadek pierwszego wieczora zamówiliśmy słodkie i mocne piwo, które w smaku przypominało dawną Warkę Strong. Na szczęście później było dużo lepiej. Mi szczególnie zasmakował Lwowski Dunkel – ciemny lager o lekkim, słodowym smaku. Niezły był też Biały Lew – niefiltrowane piwo pszeniczne. Dziwne, bo zwykle wybieram piwa innego rodzaju, a pszenica to już w ogóle raczej nie moja bajka.
Bardzo dobrych piw spróbujecie również w mieszczącym się przy lwowskim rynku Mini Browarze Prawda. Tam wybór gatunków jest duży, a są podawane w świetnym szkle. Warto zajrzeć też do ich sklepu i kupić piwa z etykietami z podobizną Putina, Obamy i Merkel.
Jedzenie
Ukraińska kuchnia jest tłusta i słona. Mam wrażenie, że olej jest traktowany w tym kraju jak przyprawa. Dania dosłownie pływają w tłuszczu. Kilka lat temu byłem w Kijowie i już wtedy nie zapałałem miłością do ichniejszych potraw. Tym razem było podobnie. Jedliśmy w różnych miejscach i niestety zamówione dania za każdym razem pozostawiały wiele do życzenia. Chyba nawet estońskie naleśniki ze śledziem były smaczniejsze. Jedynym plusem ukraińskiej kuchni są naprawdę spore porcje.
W sumie to łatwo się dogadać
My po swojemu, oni po swojemu. Różnic jest sporo, ale i tak każdy każdego zrozumie. We Lwowie jest jednak trochę inaczej niż w Zachodniej Europie. W tym mieście o wiele łatwiej będzie Wam dogadać się z osobami starszymi, które sporo rozumieją po polsku i naprawdę starają się pomóc. Młodzi niestety mają spory problem z angielskim. Mimo wszystko nie jest tak źle. Są bardzo pomocni.
Wszędzie Polacy
Wyjeżdżając z kraju mam nadzieję, że będę mógł odpocząć od Polski. Nie we Lwowie. Rodaków słychać na każdym kroku. Zastanawialiśmy się, czy powodem najazdu Januszy jest długi weekend. Okazuje się, że nie. Nasza gospodyni z AirBnB powiedziała, że tłumy Polaków przybywają do Lwowa przez cały rok. Zachęceni niskimi cenami zostawiają po sobie niestety nie zawsze dobre wrażenie. Ale na szczęście nie wszyscy.
Lwów w sumie wciąż jest cudownym miastem z urzekającym klimatem. Ta niezwykła atmosfera jest wyczuwalna w wąskich uliczkach, zdobionych kamienicach i urządzonych ze smakiem knajpach. Dzisiaj miejsce z jednej strony urzeka, ale z drugiej straszy biedą i zaniedbaniem. Warto o tym wiedzieć zanim odwiedzicie miasto, bo Lwów z jednej strony może Was zachwycić, ale z drugiej lekko rozczarować, tak jak mnie. Dajcie znać, jak to było u Was.
z mojego egipskiego punktu widzenia jakość transportu na Ukrainie to luksus i punktualność ;-)
A widzisz, to Egipt musi być gorszy niż Sri Lanka xD
Tuk Tuki wymiatają :)
Pamiętasz może, co to za piwo?
To kraftowe? Brew Dog Abstract AB 16 – każdego roku produkowana jest ograniczona liczba butelek, dlatego jest takie drogie.
Trzeba się będzie kopsnąć w końcu do tego Lwowa… bo miejsce na pewno ciekawe :)