Żył sobie mężczyzna, który wiódł zwykłe życie. Każdego dnia wstawał rano i szedł do pracy. Popołudnia spędzał z narzeczoną, planował przyszłość i realizował swoje projekty. Pewnego dnia uległ wypadkowi, który zmienił jego życie.
Gdy obudził się w szpitalu zauważył, że przestał wierzyć w powodzenie jakichkolwiek projektów. Wrócił do pracy, gdzie w szybkim czasie dorobił się tytułu Mistrza Demotywacji. Gdy przyjaciele opowiadali mu o swoich projektach, zawsze potrafił znaleźć coś, co skutecznie ich zniechęcało do realizacji. Ludzie w jego otoczeniu tracili zapał i energię, stawali się smutni i rezygnowali z celów, które chcieli zrealizować.
Mężczyzna stracił pracę i nie potrafił znaleźć kolejnej. Po pewnym czasie zostawiła go narzeczona, którą również zniechęcił do podejmowania działań. Odwrócili się od niego znajomi, a on nie mógł znaleźć przyczyny, która stała za jego dziwną przypadłością.
Mijały miesiące, a mężczyzna popadał w coraz większą niechęć do życia. Był samotny, zły i rozczarowany. W końcu stwierdził, że świat bez niego będzie lepszy i postanowił popełnić samobójstwo.
Wybrał budynek, który miał być bramą do wiecznego spokoju. Wdrapał się po schodach na sam szczyt, otworzył drzwi i wyszedł na dach. Lekki wiatr pogładził go po twarzy. Ruszył przed siebie, gdy zauważył, że ktoś już tam był. Kobieta stała nad krawędzią i spoglądała w dół.
– Dzień dobry, co tutaj robisz? – Zapytał mężczyzna.
– Chcę popełnić samobójstwo – odpowiedziała kobieta.
Mężczyzna zasmucił się, bo wiedział, że to się może nie udać i że samobójstwo dziewczyny wywoła falę konsekwencji. Nie pytany o zdanie zaczął opowiadać kobiecie o tym, co może się stać jeśli jakimś cudem przeżyje, o przyjaciołach, których zostawi i rodzinie, która będzie tęsknić. Mężczyzna wymieniał kolejne powody, a kobieta wahała się coraz bardziej, aż po kilku sekundach zeszła z krawędzi.
– Dziękuję – powiedziała kobieta.
– To ja dziękuję – odpowiedział mężczyzna.
Również i on nie popełnił tego dnia samobójstwa. Zauważył, że to, co zrobił było wartościowe. Został negocjatorem policyjnym i osiągał świetne wyniki w swojej pracy. Po kilku latach stał się najbardziej znanym i najskuteczniejszym negocjatorem na świecie. Ludzie wciąż nie opowiadali mu o swoich projektach z obawy przed jego wpływem. Ale mężczyzna nie był już dłużej smutny. Znalazł cel swojego życia. Dożył starości i do końca swoich dni pomagał tym, którzy myśleli, że nie ma dla nich nadziei.
Ta historia nigdy się nie wydarzyła. Prawdopodobnie nie ma sensu i być może zawiera błędy merytoryczne. Ale chciałem się nią z Wami podzielić, bo wierzę w to, że każdy może wyjść nawet z największego dołka i znaleźć cel swojego życia.
W weekend prowadziłem szkolenie i opowiadałem grupie kilka lat młodszych ode mnie ludzi o tym, co mogą osiągnąć działając podczas studiów. Przypomniałem sobie wiele projektów, które realizowałem i przypomniałem sobie chwile, które wpłynęły na to, w którym momencie życia jestem. Stało się tak, bo szukałem. Można gdybać, co byłoby, gdybym nie szukał.
Dlatego szukajcie. Bo jeśli szukacie, to w pewnym momencie znajdziecie. A im szybciej znajdziecie, tym więcej satysfakcji da Wam to, co zaczniecie tworzyć. Zgadzacie się?
O tak szukanie nowych doświadczeń i realizacja się w nich potrafi zmienić człowieka. Najgorzej to zamknąć się w jednej ścieżce życia i pomimo narzekań nic z tym nie robić. W końcu rdzeń ludzkiej duszy rodzi się z nowych doświadczeń.
Świetnie napisane z tym rdzeniem ludzkiej duszy :). Pozdrowienia!
To akurat cytat z Into The Wild. Pasuje idealnie do tekstu : )
Właściwie w tym wpisie wymyśliłeś alternatywny scenariusz filmu, którego być może nigdy nie widziałeś :) Mimo, że historia ociera się o banał, to jednak polecam: Nauka spadania/A long way down
Dzięki :) Słyszałem o tym filmie, ale tytuł mnie nie przekonywał… Sekretny Świat Waltera Mitty też ociera się o banał, a jest super, więc może i tym razem będę pozytywnie zaskoczony :)
Właśnie szukałam w głowie tego tytułu! Byłam pewna, że piszesz właśnie o tym filmie! ;)