Jeśli myślisz, że zwykłe przepuszczanie kobiety w drzwiach wystarczy, by stać się największym gentlemanem świata to grubo się mylisz. Weź się ogarnij, Ziom!
Każdemu facetowi od najmłodszych lat wpaja się, że dziewczynki trzeba przepuszczać w drzwiach. Nawet stado wściekłych feministek nie jest w stanie wmówić nikomu, że ten miły gest zamienia elegancką panią w zwykłą kurę przywiązaną łańcuchem do zlewozmywaka. I bardzo dobrze.
Przepuszczania kobiet w drzwiach wymagali od nas niektórzy nauczyciele i nauczycielki w szkole. Na studiach byliśmy już bardziej ogarnięci i potrafiliśmy sami wymagać tego od siebie. Mimo że gest ten jest tak bardzo powszechny to jednak nigdy nie widziałem, by jakaś kobieta obruszyła się, że nie została przepuszczona przez faceta. Ale też rzadko kiedy widziałem, by facet przepychał się, byle tylko wejść gdzieś przed kobietą. Nie licząc pasażerów Polskiego Busa.
O co chodzi z tymi drzwiami?
Ale sprawa z tymi drzwiami wcale nie jest taka oczywista i wielu mężczyzn wprawia w zakłopotanie. Wszystko jest proste, gdy drzwi otwierają się na zewnątrz. Wtedy wystarczy podejść – otworzyć – przepuścić. Gorzej, gdy otwierają się do środka, a zasada podejdź – otwórz – przepuść przestaje działać. Staje wtedy facet przy drzwiach, popycha je i nieudolnie przytrzymuje końcówkami palców zastanawiając się, czy wytrzyma, czy może jednak drzwi wygrają i przywalą wchodzącej partnerce prosto w nos. Lub czy szpara, która z każdą sekundą staje się mniejsza, będzie na tyle szeroka, by kobieta mogła swobodnie przez nią przejść. I czuje się wtedy taki facet jak ostatni debil i w myślach zastanawia się, czy w czasach, gdy wymyślono tę durną regułę drzwi otwierały się tylko na zewnątrz…
Ja też niejeden raz czułem się jak ten debil walcząc z drzwiami, które za wszelką cenę próbują pokonać moją dłoń, aż w końcu ktoś uświadomił mnie, że w przepuszczaniu kobiet przodem chodzi przede wszystkim o usuwanie przeszkód z drogi. Jeśli drzwi otwierają się na zewnątrz należy je przytrzymać. Jeśli jednak kierują się do środka, to prawidłowym i o wiele lepszym dla każdej ze stron rozwiązaniem jest, gdy mężczyzna wejdzie pierwszy i przytrzyma drzwi swojej partnerce.
Ale, jako że otwieranie drzwi kobiecie jest czynnością powszechną, nie jest to coś, czym zaimponujecie partnerce. Szczególnie jeśli robicie to źle. O jakie więc gesty uzupełnić swój wachlarz, żeby robić lepsze wrażenie na kobietach?
Wróćmy do tych przeszkód…
Drzwi nie są jedyną przeszkodą, jaką można usunąć z drogi. Inną mogą być ludzie tłoczący się w restauracji czy barze. Ich również należy usunąć, a raczej torować drogę partnerce, która w takim miejscu powinna iść za facetem. Zaczyna się robić trudniej, prawda? Przed chwilą trzymałeś kobiecie drzwi, a teraz trzeba się w jakiś sposób znaleźć z przodu… Co zrobić?
Tak, jak wszędzie, tak i tu obowiązuje zdrowy rozsądek. Powiem tak: jeśli polazła przodem to nie będziesz jej gonił, przepychał, przestawiał, więc po prostu idź za nią. Ale jeśli kobieta na Ciebie czeka to wykonaj szybki zwód, wyprzedź ją i poprowadź tak, by mogła iść za Tobą spokojnym krokiem. Po prostu dostosuj swoją reakcję do tego z kim przebywasz.
Inną przeszkodą, której usuwanie wyszło trochę z mody, są drzwi samochodu. Być może dlatego, że jest to niemodne, robi to spore wrażenie, ale w naszym szybko żyjącym świecie jest trudne do zrealizowania. Kiedyś kobieta czekała na dżentelmena, który wysiadał zza kółka, otwierał drzwi i podawał rękę damie, która dopiero wtedy wysiadała z samochodu. Dzisiaj każdy opuszcza furę jak najszybciej, dlatego ten gest zarezerwowałbym na wyjątkowe okazje, podczas których możesz wprost zakomunikować partnerce, że służysz pomocną dłonią.
Ewentualnie możesz uruchomić blokadę rodzicielską, jeśli Twoje auto jest w nią wyposażone i w ten sposób przymusić partnerkę, żeby czekała na otworzenie przez Ciebie drzwi. Ale nie wiem, czy to dobry pomysł, szczególnie na pierwszej randce…
Płaszcze
Jeszcze jednym gestem, który rzadko jest wykonywany, a który robi pozytywne wrażenie na kobiecie (a przynajmniej ja mam takie wrażenie), jest założenie jej płaszcza. Prosty gest, ale wymagający kontroli rękawa, przez co może wydawać się kłopotliwy. Bo wiesz, jeśli źle będziesz manewrował rękawem, w który ona nie będzie mogła trafić, to cały akt dżentelmeństwa stanie się swoją własną karykaturą. Mimo wszystko warto się tym płaszczem zająć.
Według zasad savoir-vivre facet powinien założyć swoją kurtkę pierwszy, a dopiero później należy pomóc partnerce, dzięki czemu kobieta nie będzie musiała grzać się w płaszczu. Dziwne to tłumaczenie, przyznacie, ale tak donoszą źródła. Na szczęście dzisiejsza moda na super długie szaliki sprawia, że masz duże szanse podać partnerce szal, założyć swoją kurtkę i pomóc wtedy jej z ubraniem. Proste, a bardzo sympatyczne.
Z innych przykładów gestów gentlemana mogłeś słyszeć o odsuwaniu krzesła kobiecie, ale powiem szczerze, że nigdy nie miałem okazji wypróbować, jak to działa. Jeśli próbowałeś, daj znać w komentarzu, czy to też jest coś co sprawia pozytywne wrażenie.
Z kolei gestem, czy też zachowaniem, która sprawia najwięcej interpretacyjnych problemów jest chodzenie, bo według jednych teorii kobietę powinno się prowadzić po prawej stronie, a według innych od strony ulicy powinien iść zawsze mężczyzna. Przychylniej spoglądam na tę drugą propozycję, ale zainteresowanych odsyłam do innych blogów, np. do bloga Łukasza, który sporo napisał na ten temat.
A po co w ogóle to robić?
Ktoś może powiedzieć, że postępowanie według takich zasad jest staroświeckie i nie warto zawracać sobie tym głowy. Ale ja uważam te gesty za bardzo sympatyczne i ich wykonywanie mi też sprawia sporo przyjemności. Tym bardziej, że jak wszyscy dobrze wiemy, za każdy taki gesty kobiety przyznają nam punkty, które później możemy wykorzystać, np. wychodząc na mecz z kolegami. To dobra wiadomość. Zła natomiast jest taka, że im częściej takie gesty będziemy wykonywać, tym mniej punktów za nie dostajemy.
Trafnie podsumował ten temat mój kumpel, którego imienia, dla jego bezpieczeństwa, podać nie mogę: „niby za każdy z tych gestów dostajesz punkty, ale z czasem tych punktów za te same rzeczy jest coraz mniej. Potem to już jest jak z punktami PayBack: nigdy nie wiesz, czy ci na tępy nóż nie wymieni”.
Ale mimo wszystko zbieranie tych punktów to jest dobra zabawa. Bo przecież czasami można być gentlemanem bez powodu.
Takie gesty są bardzo miłe i wbrew pozorom kobiety bardzo je cenią. Ja poza gestami zwracam uwagę również na to w jaki sposób mężczyzna rozmawia ze mną lub z innymi. Jeśli co drugie słowo to „stary”, „masakra”, czy przekleństwo, to nawet najbardziej szarmanckie gesty nie pomogą.
Jeśli facet mówi do Ciebie „Stary” to traktuje Cię raczej jak kumpla, nie jak kobietę :O
Niekoniecznie mówi do mnie, ale zwracając się do kogoś innego co drugie słowo to „stary” lub „masakra” ;)
Jak zwykle, Andrzeju, świetny wpis.
Androgyniczne imię zobowiązuje, więc Andrzejem będąc jesteś niejako zmuszony rozumieć zarówno język Marsa, jak i Wenus ;)
A tak już zupełnie poważnie.
>>>”Ale ja uważam te gesty za bardzo sympatyczne i ich wykonywanie mi też sprawia sporo przyjemności.”
Ja poszedłbym jeszcze dalej. Z tego rodzaju gestami jest jak z magicznymi słowami ? powinny być wyrazem prawdziwej treści.
W tych czasach coraz rzadziej, niestety, przykładamy uwagę do słów (tj. ich relacji z naszymi działaniami czy przekonaniami), ale tak długo, jak nie padł ostatni bastion, jest nadzieja, a przy okazji zrozumienie dla tego, co chcę powiedzieć.
Ostatni bastion? Oczywiści chodzi o KOCHAM CIĘ :)
To chyba jedyne słowa, do których wciąż uwagę przykładają nawet ci, którzy nie przykładają uwagi do innych słów (także magicznych). Zupełnie jakby gdzieś w sercu było prawdziwe przekonanie, że nie wolno powiedzieć „kocham cię”, jeśli nie jest to wyraz prawdziwej miłości.
Jako filolog w pierwotnym znaczeniu, czyli miłośnik słowa, przykładam wielką wagę do słów, ich znaczenia, relacji z poglądami i działaniami.
Po latach dotarło do mnie to, co nie było w pełni zrozumiałem dla dziecka, że magiczne słowa są naprawdę magiczne ? mają moc sprawczą.
Prawdziwe „dziękuję” to wyraz prawdziwej i szczerej wdzięczności.
Prawdziwe „proszę” to wyraz prawdziwej i szczerej prośby albo grzeczności (ang. you are welcome).
Prawdziwe „przepraszam” to wyraz prawdziwego i szczerego żalu oraz chęci zadośćuczynienia osobie, którą wiemy (bo czujemy to), że skrzywdziliśmy.
Tak samo postrzegam te wszystkie piękne gesty (nie tylko wobec pań:). Albo inaczej. Uważam, że te wszystkie piękne gesty mają sens wtedy i tylko wtedy, gdy są wyrazem SZACUNKU wobec drugiej osoby.
A gdzie jest szacunek, to nawet jeśli nie wszystko pójdzie zgodnie z planem (wspomniane drzwi otwierane na zewnątrz:), powstaje coś dobrego i pięknego. I wierzę, że tak jest w istocie, bo w tych czasach, choć te wszystkie piękne gesty to coraz większa rzadkość, za każdym razem, gdy otwieram jakiejś pani drzwi czy ustępuję miejsca, na jej twarzy pojawia się uśmiech („automatyczny”, więc szczery:).
Słyszałem gdzieś kiedyś fajną historyjkę. Brzydki człowiek został zakuty w maskę, której „rysy” był z kolei piękne. Kiedy w końcu uwolniono go od tej maski, okazało się, że twarz „dopasowała się” do pięknej formy.
Wolałbym, by gest był wyrazem szczerych i pięknych intencji, ale wierzę, że jak w tej historyjce, to może działać także w drugą stronę ? dobre gesty wchodzą w nawyk i niejako budzą w człowieku szacunek dla drugiego człowieka (a więc koło się zamyka).
I tego nam wszystkim życzę w tych szczególnych czasach, kiedy jesteśmy coraz bardziej razem, a a jednocześnie coraz bardziej osobno.
Andrju, Ty takie wpisy to u siebie na blogu pisz, a nie w komentarzach u mnie ;).
Świetna historyjka i sporo mądrych słów! Dzięki :)!
Racja, trochę mnie poniosło :)
Niestety, nigdy nie opanowałem sztuki wyrażania się krótko i zwięźle.
Na swoją obronę mam tylko to, że Twoje wpisy zawsze dają do myślenia :)
Ej to, co napisałem miało być miłe ;)
Ups, wychodzi na to, że nie tylko z wyrażaniem się krótko i zwięźle mam problem ? z czytaniem ze zrozumieniem najwyraźniej też ;)
Ciekawe co na ten temat uważają kobiety :) Mam nadzieję, że się wypowiecie, drogie Panie!
A mnie rozbawiło, że piszesz o gestach gentlemana, a jednocześnie używasz zwrotu: ” jeśli polazła przodem…” ;P
Teks ma dotrzeć do odbiorcy, któremu ta wiedza jest potrzebna ;)
Więc używam języka grupy docelowej ;)
Cokolwiek by o szarmanckich gestach nie mówić, są one wyrazem uniżenia i służalczości. Te gesty zawsze sugerują niższą pozycję tego, kto owe gesty wykonuje i dlatego budzą one, nie zawaham się użyć tego słowa, najwyższą odrazę, choć sam je wykonują przez najzwyklejszą hipokryzję. Osobiście uważam, że żadna kobieta na takie traktowanie nie zasługuje, z uwagi na samą płeć. Płeć sama w sobie nie jest żadną zasługą. Ot, biologia i tyle. I nie aż tyle, a tylko tyle.