Nowe

Złoty strzał

Ostatnie tygodnie raz jeszcze pokazały, że nikt nie potrzebuje talentu, by osiągnąć w życiu COŚ. Nawet jeśli masz przeciw sobie cały świat możesz stać się wielki. Brzmi bardzo banalnie, ale zbyt wiele dowodów potwierdza prawdziwość tego twierdzenia.

Polska odpadła, emocje powoli opadają. Zacznie się czas podsumowań, szukania największych przegranych i największych zwycięzców mistrzostw. I tu pojawia się on.

Zastanów się, ilu znasz takich, którzy uznali zabranie Pazdana na Mistrzostwa Europy za dobry pomysł? Ilu takich, którzy od pierwszej minuty meczu z Niemcami wierzyli, że Łysy będzie skałą, na której Nawałka oprze swoją reprezentację?

Nie tylko zagorzali kibice, ale również ci, którzy zawodnika Legii nigdy nie widzieli na boisku krytykowali decyzję trenera, śmiali się z obrońcy i czekali na jego błąd. Jeszcze przed EURO 2016 mieliśmy potencjalnego kozła, który zebrałby najmocniej w razie turniejowej porażki: Pazdan. Mecz z Irlandią potwierdził, że jest się czego bać.

Przed spotkaniem z Niemcami, gdy ściskaliśmy szaliki w drżących, spoconych dłoniach, oglądając pierwsze akcje meczu, Bartek chyba trochę dla żartu rzucił, że Pazdan zagra mecz życia. I był to ostatni moment, w którym nazwisko Legionisty wywołał wśród zgromadzonych rozbawienie, nie radość.

Od tamtego momentu na boisku oglądaliśmy innego zawodnika, a każdy jego kontakt z piłką wywoływał okrzyki radości. Jak pisali wczoraj chłopaki z Make Life Harder, miliony heteroseksualnych mężczyzn w Polsce w ekstazie krzyczało PAZDAAAANNNN!!!!

Ale co to w ogóle oznacza dla przeciętnego zjadacza chleba? Na pewno znasz humanistów, którzy twierdzą, że byłoby im o wiele łatwiej w życiu, gdyby byli dobrzy z matmy. Albo takich, którzy pod naporem krytyki rezygnują ze swoich marzeń i więcej czasu poświęcają na walkę z wątpliwościami niż pracę nad sobą i swoim biznesem. Takich, którzy w nieprzychylnym środowisku doszukują się źródła swoich niepowodzeń. Przykład polskiego obrońcy tak bardzo mocno stoi w opozycji do wszystkich maruderów, którzy nie potrafią, nie chcą i nie mogą.

Ktoś powie, że sportowcom jest łatwiej, bo sport jest fajny i piłkarzowi jest się łatwiej zmotywować. Robi przecież to, co lubi. Nie wiem, ilu piłkarzy lubi ścisłą dietę i zabiegi odnowy biologicznej, do których zalicza się między innymi kąpiel w lodowatej wodzie. Przez jeden miesiąc brałem ziemne prysznice i była to czynność znajdująca się na bardzo niskiej pozycji w rankingu ulubionych. Sport to też masa wyrzeczeń i codzienna praca nad sobą.

Michał Pazdan wkroczył do świata bohaterów historii motywacyjnych. Człowiek, w którego wierzyło niewielu, a krytykował go prawie każdy. Człowiek, który mimo przeciwności losu potrafił się odciąć i skupić na swojej pracy. Człowiek, który dzięki ciężkiej skupieniu odblokował się i z dnia na dzień wspiął na poziom najlepszych graczy ze swojej branży.

Sukces nie rodzi się z dnia na dzień. Czasami spacer ścieżką, którą wybrałeś boli, a w trakcie podróży spotykasz prześmiewców, krytykantów i hejterów. Im wyżej idziesz, tym więcej ich jest. Szczególnie, gdy robisz coś bardzo długo i inni oczekują, że powinieneś już dawno być na szczycie albo poddać się i zrezygnować.

Nie napisałem dzisiaj nic odkrywczego. Ale dobrze jest zwracać uwagę na takie historie i czerpać z nich inspiracje. Bo talent to nie wszystko. Jeśli nie wierzycie, spójrzcie na Pazdana.

Foto: gamonia.pl

Podziel się wpisem:

Tags:

1 komentarz

  1. Mam dokładnie takie same odczucia co do Michała Pazdana no i z nami jest tak samo, lecz zazwyczaj ludzie nie mają dość siły woli aby przy czymś cały czas trwać bez przerwy :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.