Nowe

Współcześni rycerze nie muszą zabijać smoków

Współcześni rycerze nie muszą zabijać smoków - Ja mówię TO - https://jamowie.to

Współcześni rycerze nie muszą zabijać smoków, żeby zaimponować swoim damom. Ale to nie znaczy, że mają łatwiej.

Zaryzykowałbym, że jesteśmy nawet w gorszej sytuacji niż baśniowi wojacy.

Wiecie, kiedyś sprawa była prosta. W krainie pojawiał się smok i robił to, co smoki lubią najbardziej. Palił miasteczka, pożerał owce i porywał dziewice. Krótko mówiąc: terroryzował ludność. Król wypuszczał w świat wieść, że jego poddani są w niebezpieczeństwie, a on śmiałkowi, który pokona bydle, oferuje w zamian rękę swojej córki.

Czy księżniczka chciała takiego zamążpójścia? Z filmów sensacyjnych i powieści kryminalnych doskonale wiemy, że ociekający potem mężczyzna, który dezaktywował bombę atomową na 2 sekundy przed jej wybuchem, wcześniej pokonując oddziały armii wroga, podnieca każdą piękną kobietę, która po 1,5 godziny znajomości marzy jedynie o tym, by zaciągnąć go do łóżka. A pokonanie smoka było w tym baśniowych czasach traktowane na równi z dezaktywacją bomby atomowej.

Księżniczki nie mogły doczekać się przybycia smoka do ich krainy. Nie ma się czemu dziwić, bo alternatywą dla silnego wojownika był jakiś, wprawdzie bogaty, lecz rozpieszczony szlachcic, czasami o wiele lat starszy i bardziej niż przyszłą żoną zainteresowany możliwościami politycznymi, które zyska wraz z ożenkiem.

Tak szczerze mówiąc: rycerz – jeśli nie zależało mu na ręce księżniczki i dziedziczeniu królestwa – nawet nie musiał zabijać smoków. Gdy doszły go słuchy o tym, że bestia pojawiła się w jakiejś krainie mógł po prostu wyruszyć do zamku, gdzie przyjmowano go z wszelkimi honorami. Kilka dni przygotowań wypełnionych ucztami i uwodzicielskimi spojrzeniami rzucanymi przez dworskie dziewki miało motywować wojaka do podjęcia zwycięskiej batalii i powrotu z głową smoka przytroczoną do końskiego boku. Na zwycięstwie zależało oczywiście nie tylko królowi i jego poddanym. Dla rycerza była to sprawa życia lub śmierci, chyba że…

Wojownik mógł wieść rycerskie życie nie bijąc smoków. Wynik spotkania z kreaturą zawsze był ten sam: rycerz albo wygrywał i wracał w chwale albo przegrywał i nie wracał wcale. Nikt nigdy nie podawał w wątpliwość tego, czy rycerz w ogóle dotarł do smoczej pieczary. Zawsze tylko wielu próbowało przed nim. Cwany wojak mógł więc po prostu nasłuchiwać wieści w przydrożnej karczmie, lekko zmienić fryzurę, przystrzyc brodę, umalować hełm i ruszyć z odsieczą kolejnemu królestwu. Wiązało się to z pewnymi niedogodnościami, ale skutkowało całkiem niezłym życiem, które mógł prowadzić naciągacz.

Wróćmy jednak do tych prawdziwych rycerzy. Taki wój otrzymywał konkretne zadanie: masz usiec smoka. Nie musiał zastanawiać się, czy dama jego serca ma ochotę na romantyczną kolację, wieczór w kinie, czy w teatrze. Nie musiał myśleć o tym, jakie kupić kwiaty, żeby zadowolić księżniczkę. I przede wszystkim nie musiał zastanawiać się nad tym, jak swojej pani zaimponować.

I tutaj niektóre kobiety zakrzykną, że wcale nie oczekują, by ich mężczyzna im imponował. Tyle że, drogie Panie, tu nie chodzi o to, czego Wy oczekujecie, tylko o to, czego my sami od siebie oczekujemy i co wpoiła nam kultura prezentując ociekającego potem mężczyznę, który rozbraja bombę na 2 sekundy przed jej wybuchem. Nie mamy bomb i nie mamy smoków – musimy sobie radzić w inny sposób.

Brak takiego konkretnego zadania powoduje, że część wyzwań, które sobie stawiamy, możecie uznać za głupie, inne za naiwne, a jeszcze inne za niepotrzebne. Te, które są trafione to zwykle coś, co satysfakcjonuje nas na krótki czas: bo czymże jest własnoręcznie przygotowany obiad w porównaniu z zabiciem smoka? No właśnie. Obiad to jest coś, o czym będzie się mówiło maksymalnie 10 minut po jego zjedzeniu. O usieczeniu bestii mówi się latami.

Nawet jeśli misja rycerza zakończyła się niepowodzeniem to i tak miał on łatwiej niż współczesny mężczyzna. Szedł do piachu, ewentualnie przechodził przez układ pokarmowy smoka i wtedy szedł do piachu. Koniec, nigdy więcej nie musiał się męczyć. Współcześnie porażka rzadko kiedy wiąże się z kopnięciem w kalendarz. O wiele częściej wiąże się z wyrzutami.

I tu po raz kolejny panie mogą wykrzyczeć, że żadnych wyrzutów nie robią swoim współczesnym rycerzom. Tyle że, drogie Panie, tu nie chodzi o, że Wy nam wyrzucacie, a o to, że my sobie wyrzucamy. Chociaż nie. W tym przypadku chodzi również o Wasze wyrzuty, którymi mniej lub bardziej świadomie ciskacie w nas w obliczu porażki. Jeśli to nasze personalne niepowodzenia, wtedy zwykle zostawiacie nas w spokoju, a nawet pocieszacie widząc nasze wkurzone miny. W sprawach związkowych? Tutaj różnie bywa, a wyrzuty pojawiają się częściej (bo przecież powinniśmy się domyślić!). Martwy rycerz niczego nie musiał wysłuchiwać.

Współcześni rycerze nie muszą zabijać smoków. Muszą być przedsiębiorczy, wysportowani i inteligentni, a przy tym zadbani, dobrze ubrani i pachnący. Współcześni rycerze mają więcej obowiązków, więcej spraw na głowie i mniej czasu, a mimo wszystko efekty nawet najbardziej spektakularnych działań, których się podejmą, nie mogą się równać usieczeniu groźnej bestii.

Dzisiaj nie ma smoków, a współczesny świat nie potrzebuje rycerzy w baśniowym wydaniu. Miejsce niezniszczalnych wojowników wymachujących toporami zajęli programiści, managerowie i głowy rodzin. Dzisiejsi rycerze, to rycerze jakich potrzebuje świat. I nie ma co narzekać na to, że obecnie mężczyzna nie ma w sobie nic z baśniowego wojownika. Ma, tyle że przeciwnik się zmienił, a rycerz musiał się do niego dostosować.

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 2

  1. w ogóle, kiedyś życie było prostsze – wychodziło się za chłopaka z tej samej wioski i wystarczyło, że obie rodziny miały podobny status materialny. a teraz, to dopiero mamy zachcianki! to pierwsze zdanie to oczywiście pół żartem, pół serio, choć wcale nie jestem pewna, czy jednak nie bardziej serio.

    1. życie prostsze, informacji mniej dookoła – w którą stronę my zmierzamy ;)?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.