Podróże

Rzeczy, które zepsują Wam urlop

Sri Lanka relaks Ja mówię TO

Każdy marzy o urlopie. A gdy na ten urlop pojedzie to jest za zimno, za gorąco i w ogóle nie tak, jak być powinno. Powód do narzekania znaleźć łatwo. O wiele trudniej go zignorować lub mu zapobiec.

Znacie to uczucie, które towarzyszy praktycznie każdemu wyjazdowi? Niby już człowiek siedzi na walizce, wszystko spakowane, minuta do wyjścia, a Wy wciąż myślicie: Na pewno czegoś zapomniałem, na pewno czegoś nie wziąłem. Wszystko chyba mam, ale… Zwykle obawy nie mają potwierdzenia w rzeczywistości. Zwykle, bo czasami się jednak czegoś zapomni. Zapomniane kapcie raczej nie zepsują Wam urlopu, ale mogą to zrobić – w większym bądź mniejszym stopniu – rzeczy, które znajdziecie poniżej.

Pogoda

Zacznijmy od rzeczy, na którą Wy nie macie żadnego wpływu, ale ona na Was ma wpływ ogromny. Wprawdzie ten ogromny wpływ można ograniczyć, jednak nigdy nie można być pewnym, czy ograniczenie zostanie zaakceptowane. Pogoda – nieprzekupna, kapryśna i władcza dziwka, na której łaskę jesteśmy zdani na każdym urlopie.

W sobotę słyszałem jedną dziewczynę, która opowiadała, jak to ostatnio wybrali się ze znajomymi do Barcelony i ryczeć się jej chciało przez cały wyjazd, bo wyobrażała sobie piękne złote plaże, a przez cały czas było deszczowo i zimno. Współczuję jej i ją rozumiem. Też byłoby mi przykro, gdybym nastawił się na A, a dostałbym B, w dodatku B dużo gorszej jakości.

Dlatego przed jakimkolwiek wyjazdem warto sobie troszkę poszperać i poczytać, jaka aura panuje w danym miejscu o danej porze roku i jak wyglądają prognozy na następnych kilka dni. I kiedy pisze, że będzie lało i wiało, to nie lekceważyć tego tylko przygotować sobie jakieś plany na wypadek złej pogody lub pogodzić się, z tym, że tak wygląda życie.

Za mało sprzętu – za dużo sprzętu

Nie wiem jakie są Wasze potrzeby sprzętowe podczas wyjazdu, ale ja potrzebuję: iPada, smartfona, aparat, 3 ładowarki i power bank. Dużo, ale lubię łapać chwile, nawet jeśli później ich nie wykorzystam. To na wypadek, gdybym kiedyś stracił pamięć. Z kolei iPada mam do pisania – albo krótkich notatek albo wpisów. Dawniej brałem jeszcze laptopa. Teraz z laptopem szlag by mnie trafił.

Gdy jadę gdzieś bliżej to nie biorę już aparatu. Nie jestem profesjonalnym fotografem, szpanować sprzętem nie ma sensu, więc biorę iPada i nim strzelam fotki, które i tak wyglądają całkiem nieźle (a jak obrobi się je na Instagramie to wyglądają wręcz cudownie).

Dużo sprzętu to dużo niepokoju, bo można zepsuć, zgubić, zostać okradzionym. Mało sprzętu to z kolei: a mogłem przecież wziąć… Uczcie się na błędach i serio ogarnijcie, co jest Wam potrzebne, a z czego można zrezygnować.

Za mało bagażu – za dużo bagażu

Nie wiem jak Wy, ale ja nigdy nie potrafię wyliczyć ile koszulek, spodni i koszul będę potrzebował. Zwykle zabieram za dużo rzeczy, co jest denerwujące z jednego powodu: idę potem obładowany i wyglądam jak obwoźni handlarze z XIX wieku. Tutaj zwisa jakaś dodatkowa torba, tam wystaje sznurek, tu jeszcze coś plącze się między nogami. Jakbyście widzieli, jak spakowałem się na Mont Blanca to zrozumielibyście o co mi chodzi. Mój plecak był większy ode mnie.

Teoretycznie lepiej wziąć mniej rzeczy i brakujące dokupić na miejscu. Tyle, że wtedy trzeba iść do sklepu i zmarnować czas na zakupy (a ja nienawidzę zakupów).

Za mało bielizny

Co do bielizny nie działa zasada: za dużo bagażu. Lepiej spakować 2 dodatkowe pary skarpetek i dwie dodatkowe pary bokserek. Wyjazd z bielizną na styk, szczególnie wyjazd w góry, będzie się wiązał z nerwowym przepieraniem, suszeniem i czekaniem, czy wyschnie. Szkoda czasu na przepieranie. Lepiej wziąć więcej.

Zbyt późne wstawanie – zbyt wczesne wstawanie

Mimo wielu prób nie polubiłem wczesnego wstawania. A wczesne wstawanie na urlopie budzi mój śmiech i przerażenie. O ile nie planujecie ustawić się w kolejce do Kaplicy Sykstyńskiej lub zająć miejsca na parawan na plaży to wczesne wstawanie nie ma najmniejszego sensu. Ale też sensu nie ma spanie do 12 i dłużej. Przynajmniej dla mnie. Dla Was może mieć, ale kurde, jednak typowe życie w mieście zaczyna toczyć się mniej więcej od 8-9, więc chyba warto być częścią tego życia, co?

Zły kompan

Czasami na Facebookowej grupie Autostopowicze to MY ludzie piszą, że szukają kompana, z którym mogliby ruszyć w podróż. Wielki szacunek za odwagę, ja bym się chyba na to nie skusił. Wolę podróżować z ludźmi, których znam, a nieznajomych poznawać w trasie. Zły kompan może popsuć całą radość z tripa.

Ale złym kompanem może być też osoba, którą znacie. Warto więc rozmawiać, iść na kompromisy, nawet pokłócić się, ale zawsze pamiętać, że kompan nie jest do Was przyklejony taśmą samoprzylepną i zawsze możecie się rozdzielić: czy to na fragment, czy całość podróży. I spotkać się dopiero na dworcu bądź lotnisku.

Brak planów

Trochę to zły pomysł pojechać gdzieś nie mając zielonego pojęcia, co będzie się tam robiło i co chce się zobaczyć. Plan na podróż zawsze jest dobrym pomysłem, jeszcze lepszym jest jakiś motyw przewodni – chociaż to jest bardziej temat dla zawodowych podróżników.

Mimo wszystko dobrze przygotować sobie plan podróży i uwzględnić wszystkie zmienne. Gdy w maju jeździliśmy z Tomaszewskim po Sri Lance mieliśmy świetny plan. Tylko nie wzięliśmy pod uwagę tego, że transport na wyspie działa 3 razy wolniej niż w Polsce i musieliśmy zrezygnować z kilku zaplanowanych atrakcji, bo zwyczajnie nie zdążyliśmy tam pojechać.

Przerost oczekiwań

Do dzisiaj jestem lekko zawiedziony Barceloną, bo moje oczekiwania w stosunku do tego miasta były ogromne. A Barcelona ich nie spełniła, bo chyba po prostu nie była w stanie (i chyba żadne inne miasto by ich nie spełniło). To było ostatnie miejsce, na które byłem nagrzany jak Facebook na kryzysy. Potem dowiedziałem się, że oczekiwania mogą narobić więcej szkód niż dobrego. I przestałem oczekiwać.

Oszczędzanie i przeliczanie

Robiąc plany na podróż warto sprawdzić ceny w miejscu docelowym i  przygotować także budżet. Po co? Po to, żeby na miejscu nie przeliczać na złotówy i nie pieścić się z każdą monetą. Gdy jesteście na urlopie to pieniądze są po to, żeby je wydawać. I nie ma sensu zastanawianie się ile to będzie kosztowało na polskie (nooo chyba, że podniecacie się, że coś jest mega tanie). Jak macie budżet to jesteście w stanie oszacować, ile możecie wydać.

Zabranie ze sobą pracy

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, co? Kiedyś przeczytałem, że dopiero po 3-4 dniach urlopu zaczynamy naprawdę odpoczywać. Wcześniej głowa jest jeszcze w pracy. Z tym, że niektórym nawet te 3-4 dni nie wystarczą i nawet pod koniec urlopu odbierają telefony i odpisują na maile, bo boją się, że ucieknie im kilka dobrych zleceń. Jak byłem na Sri Lance wypadły mi 2 świetne projekty. Ale nie płaczę, bo byłem na Sri Lance ;).

Każda z tych rzeczy może Wam skutecznie popsuć urlop. Może, ale nie musi. Najgorszą rzeczą, którą możecie popełnić podczas wolnego to przejmowanie się tym wszystkim, co powyżej. Takie złe przejmowanie się dla samego przejmowania: takie, które nie prowadzi do rozwiązań, a jedynie psuje humor i przeszkadza w leniuchowaniu.

Więc cieszcie się urlopem i nie przejmujcie się nawet, gdy braknie Wam majtek na zmianę.

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 4

  1. Jest jedna rzecz, która może mi spierniczyć wymarzony urlop, a mianowicie: konieczność bycia online! Od lat wyznaję jedną zasadę, w momencie przekroczenia progu samolotu wyłączam telefon i włączam go dopiero po powrocie do domu. Najlepiej relaksuję się, kiedy odłączam się od wszystkiego co wiąże się z dniem codziennym. Cała reszta nie ma znaczenia, pogodziłam się już z tym, że połowy rzeczy zapominam więc po co się denerwować? ;)

    1. Świetne podejście :) wyłączanie telefonu to fantastyczna sprawa.

  2. Zdecydowanie za dużo bagażu, dlatego nawet na 2-3 tygodniowe wyprawy jadę z bagażem podręcznym. Za pierwszym razem pakowanie zajęło mi trzy dni, bo trzeba sie dobrze zastanowić co zabrać, ale teraz pakowanie to betka :)

  3. Ja bym dodała jeszcze „zgubiony bagaż”. Niejednokrotnie zdarzyło mi się, że linia lotnicza nie dostarczyła na czas mojej nadawanej walizki. Zdarza się to zwykle przy długich trasach z przesiadkami. Gdyby nie jeden komplet czystej bielizny w bagażu podręcznym nie miałabym się w co przebrać po podróży. Zwykle taki bagaż odnajduje się w ciągu 24h, niemniej stres i zdenerwowanie pozostaje.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.