BiznesPraca

Jak wytrwać w postanowieniach noworocznych?

Czołem chcące schudnąć obżartuchy, nawróceni sportowcy, przyszli autorzy książek, muzycy, poligloci i Wy wszyscy, którzy wyznaczyliście sobie cele noworoczne. Wiecie jak długo je będziecie realizować? Max 2 miesiące. I nie osiągniecie satysfakcjonujących efektów. Chyba, że przeczytacie, co jest dalej…

Zwykle ochota na wypełnianie noworocznych postanowień przechodzi w połowie lutego bądź w marcu. Na wiosnę mało kto realizuje dalej to, co postanowił spoglądając na pierwszą kartkę nowego kalendarza.

W postanowieniach noworocznych chodzi o to, że coś sobie postanawiasz na początku roku i realizujesz to do skutku. Niestety większa część społeczeństwa słowo „noworoczne” rozumie jako: będę to robił, dopóki rok jest nowy. Czyli przez miesiąc-dwa. Pozostała część roku mija na planowaniu kolejnych postanowień na następny rok. Nie licząc tych, którzy wezmą się za walkę z sylwetką w czerwcu, bo przecież wakacje i teraz musi się udać!

Cele noworoczne są jak każde inne cele, więc jeśli nie realizujesz celów noworocznych, to prawdopodobnie masz też problem z osiąganiem celów, które zakładasz w innych częściach roku, czyż nie? Kolejną sprawą jest fakt, że postanowienia noworoczne podejmuje prawie każdy. A że prawie nikt ich nie realizuje, to nasze wyrzuty sumienia, o ile się w ogóle pojawią, są minimalizowane, bo „Zośka też nie rzuciła palenia”. Jakie to smutne, bronić się postawą innych. Niby każdy ma swój łeb, jakby inni skakali w ogień, to bym nie skoczył, ale jak innym się nie udaje, to mi też może. I jeb, ciężar zrzucony na ziemię. Nie trzeba się starać.

I być może czytasz ten tekst i w duchu się śmiejesz. Być może dostrzegasz w nim swoją zeszłoroczną postawę, a może twierdzisz, że z Tobą jest inaczej. Sama motywacja i myślenie nic nie dadzą. Chyba, że się wkurzysz, powiesz, że nie będzie Ci tu Kozdęba głupot gadał i Ty mi pokażesz, jak się realizuje cele. Proszę bardzo. Pokazuj. Udowodnij mi, jak bardzo się mylę. A jeśli potrzebujesz kilku wskazówek dotyczących determinacji, czytaj dalej.

Do osiągnięcia Twojego celu jest Ci potrzebna nie motywacja, bo tę na początku roku ma każdy. Potrzebna jest Ci mocna dawka determinacji i – tu Cię zaskoczę – dobrze wybrany cel, na którym Ci zależy. Co robić dalej?

Na początku dwie oczywistości, które nie są tak bardzo oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Dlaczego? Bo większości osób się nie chce planować dokładnie (ponieważ mają świadomość, że się nie uda).

Cel – Twój cel musi być konkretny. Znajdź sobie jakieś narzędzia do jego mierzenia. Konkretny cel da Ci świadomość do czego dążysz. Im bardziej konkretny cel, tym łatwiej będzie Ci go realizować. Widzisz różnicę między chcę schudnąć, a chcę stracić 10 kg i 5 cm w pasie? Jeśli nie, napisz do mnie, to Ci wytłumaczę.

Plan – zapisz sobie cel na kartce i wypisz przynajmniej 3 rzeczy, które zrobisz i będziesz robił regularnie, żeby osiągnąć swój cel. Pomyślisz: „No, no, napiszę”. Weź kartkę i napisz. Albo zapisz na komputerze. Zrób, co chcesz tylko zastanów się chwilę i zapisz to w dostępnym miejscu. Możesz to zrobić np. teraz. Po co Ci cel bez planu?

Oczywistości mamy za sobą, co nie znaczy, że teraz będzie łatwiej. Jestem bardzo ciekawy, na ile czasu wystarczy Ci motywacji. Bo w pewnym momencie nadejdzie ten dzień, gdy:

  • będzie zbyt dużo pracy,
  • kroi się dobra impreza,
  • przecież jest sesja,
  • na jutro mam projekt do oddania,
  • tak mi się nie chce, ale jutro zrobię na pewno,
  • tu wstaw swoją własną wymówkę, której użyjesz.

Dzień wcześniej zjadłeś ostatnią łyżkę motywacji. Teraz pozostaje już tylko determinacja. Czy jesteś wystarczająco zdeterminowany, żeby osiągnąć swój cel? Zastanawianie się nad tym w tym momencie nie jest najlepszym rozwiązaniem. O dniu, który nazwiemy Czarnym Dniem Celu musisz pamiętać już na początku swojej drogi. Bo on nadejdzie. Jeżeli nie korzystasz na co dzień z pomocy coacha lub nie jesteś nadczłowiekiem to taki dzień nadejdzie. I w swoich postanowieniach wytrwają tylko najsilniejsi. Czy się do nich zaliczysz? Czy będziesz tym, który w czerwcu powie kolegom, że osiągnął swoje noworoczne cele? Możesz być tym KIMŚ. Jeśli tego pragniesz pomyśl już dzisiaj o Czarnym Dniu Celu i przygotuj się na niego.

Na początku zastanów się w ogóle nad tym, czy cel jest zgodny z Tobą i czy naprawdę zależy Ci na jego osiągnięciu.

Czasami wyznaczamy sobie cele, na których bardziej zależy naszemu otoczeniu niż nam. Jeśli nie jarasz się swoim celem, nie cieszysz na samą myśl o jego realizacji, to co Ci z tego, że zaczniesz go realizować? W pewnym momencie pękniesz i pozostaniesz sam na sam z myślami, że jesteś do dupy, bo znowu nie wyszło. A tak naprawdę chodzi jedynie o to, że obrałeś zły kurs. Przemyśl to dobrze. Zastanów się, czy Twój cel jest zgodny z tym, co robisz i co chcesz robić w życiu. Nie realizuj celów, które nie są dla Ciebie wartościowe. Nie spełniaj życzeń społeczeństwa, nie jesteś jego dziwką. Twój cel jest Twoim celem więc przemyśl go dobrze. A jeśli nie jest dla Ciebie fantastyczny, to zrezygnuj z niego.

Dokładnie opisz, jakich efektów się spodziewasz, a następnie porozmawiaj z kimś doświadczonym, kto je zweryfikuje i sprowadzi do stanu przyzwoitości.

Nie jeden raz sam zderzyłem się z tym, że moje oczekiwania to nie jest rzeczywistość. Dlatego zwykle stosuję regułę bez oczekiwań. Ale gdy wyznaczamy cel, jej zastosowanie jest niemożliwe. Dlatego wyznaczając cel opisz, jakich spodziewasz się efektów i w jakim czasie chcesz je osiągnąć. To, czego oczekujesz najprawdopodobniej nijak ma się z tym, jak wygląda rzeczywistość. Dlatego, gdy już przemyślisz, co chcesz osiągnąć, pogadaj z mistrzem danej dziedziny lub przynajmniej z kimś kto zna się na tym bardzo dobrze. Nie pytaj nikogo z rodziny, z bliskich znajomych. Oni zwykle będą:
– mówili Ci, że to bez sensu i będą odciągali Cię od realizacji celu,
– mówili Ci, że dasz sobie radę, że trzymają kciuki i na pewno Ci się uda, bo nie będą Cię chcieli podłamywać mówiąc, że Twoje cele są nierealne.

Znajdź więc kogoś, kto zna się na danej dziedzinie i porozmawiaj z nim. Jeżeli nie znasz nikogo takiego, poszukaj w Google. Jeżeli się wstydzisz pytać obcego, a Twoim celem jest coś związanego z:

  • blogami, 
  • bieganiem,
  • marketingiem,
  • studiami,
  • szukaniem pracy, przygotowaniem CV i do rozmowy kwalifikacyjnej,
  • zakładaniem firmy,
  • podróżowaniem,
  • przeprowadzką,
  • wprowadzaniem zmiany w życiu

to uderzaj do mnie. Pomogę.

Pomyśl o Czarnym Dniu Celu i przygotuj się na niego.

Czarna Noc Celu nadejdzie. Nadejdzie ten moment, gdy nie będzie Ci się chciało lub wydarzy się jedna z rzeczy, o których pisałem wyżej.

Jeżeli myślisz, że „dzisiaj nie zrobię, ale jutro zrobię na pewno”, to miej świadomość, że Twoje postanowienie umiera właśnie w tym momencie. A Ty pozostaniesz z mniejszym bądź większym przeświadczeniem, że znowu się nie udało.

I tutaj mam dla Ciebie dwa rozwiązania.

Pierwsze, to przygotować się już dzisiaj. Zaplanuj, co zrobisz, jeśli nadejdzie ten moment. Jak się zachowasz? Jakie środki podejmiesz? Na co położysz nacisk? To bardzo ważne. Niewiele w naszym życiu jest rzeczy, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Na większość można się przygotować. Więc pomyśl o nich wcześniej i zastanów się, co wtedy zrobisz.

Drugie, to zmusić się za wszelką cenę do zrobienia danej rzeczy – może mniej starannie, może mniejszym nakładem sił, ale zrobić. Zaliczyć ten dzień. Problem z tym rozwiązaniem jest taki, że przy następnej okazji zwątpienie wróci z jeszcze większa mocą. Dlatego jeszcze tego samego dnia powinieneś usiąść i zmodyfikować swój plan działania. Zmienić coś w swoim treningu, diecie, postanowieniu. Nadać mu świeżości, nowego wymiaru, nowego kształtu. Jesteś w stanie to zrobić. Będzie to wymagało poświęcenia, ale jeśli podejdziesz do tego poważnie, to zrealizujesz cel. Pamiętaj jednak, że wytrwanie w tym dniu załamania jest najważniejsze. Jeśli nie uda Ci się tego zrobić, to zaczynasz od zera.

Licz dni, kilogramy, metry, które pozostały do końca.

Dla mnie o wiele bardziej motywująca jest świadomość, że zbliżam się do końca. Nie świadomość, że jestem coraz dalej początku. Dlatego zawsze odliczam: kilometry na maratonie, dni do zakończenia projektu, liczbę poprawek, które otrzymałem i muszę zamieścić w książce. Świadomość, że z każdym dniem jestem coraz bliżej celu jest fantastyczna. Daje niesamowitego kopa do działania. Gdy pracuję już 30 dni i wiem, że dzień przerwy będzie skutkował tym, że do zrobienia będę miał znowu 60 zamiast 29 to zabieram się do roboty. Czasami zaciskam zęby, dopóki nie przyjdzie nowa fala motywacji.

Bo z tą motywacją jest różnie. Zwykle na początku jest jej najwięcej, potem trzeba jechać na determinacji, agdy zbliżamy się do końca jej poziom znowu wzbija się do góry. I wtedy chciałoby się realizować wszystko dwa razy mocniej, dwa razy bardziej i dwa razy lepiej. Warto wtedy wylać kubeł zimnej wody na głowę, żeby nie przedawkować endorfin. Ostatnie dni to czas słodkiego oczekiwania na sukces. A nic tak nie motywuje, jak zrealizowany cel.

I tej motywacji życzę Ci w nowym roku!

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 10

  1. Mi osobiście najbardziej doskwierają właśnie te dni, gdy coś innego zaprząta moje myśli i pożera czas. Najczęściej są to rzeczy, które muszę zrobić, nie mam innego wyjścia i przez nie realizacja celów musi zostać przełożona lub następuje kilka dni przerwy. Nie lubię tych momentów, zawsze odnoszę wrażenie, że inne zadania stają mi na przeszkodzie, przez co nastawienie do obowiązków jest raczej z negatywnym zabarwieniem. Niestety teraz nadszedł taki czas…

    Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku, wytrwałości w realizacji celów oraz spełniania marzeń :)

    1. Magda, myślę, że to kwestia planowania i całkowitego skupienia się na wykonywanym zadaniu. Dlatego zawsze w niedzielę siadam i planuję sobie cały kolejny tydzień. Dzięki temu wiem, co i kiedy muszę przycisnąć, żeby wyrobić się ze wszystkim.

      Też pozdrawiam :)

  2. Dzięki Andrzej, świetny artykuł!

  3. „Nie spełniaj życzeń społeczeństwa, nie jesteś jego dziwką” hahhahahhaha dobre!:D

  4. Andrzej masz rację, niestety ostatnio moje planowanie nie działa tak jakbym chciała.

  5. Dziękuję. Tego było mi trzeba… do kompletu.

    1. :)

  6. W którymś z programów śniadaniowych wspomnieli, że swoje postanowienie noworoczne wypełnia zaledwie 1 osoba na 10 … szkoda :)

  7. W tym roku nie robię postanowień, ale mam cele, ale długoterminowe :)

  8. W moim przypadku bardzo dobrze sprawdza się zasada podziału większych postanowień/celów na te mniejsze, które mogę realizować w danym miesiącu, czy tygodniu. Jeśli moim celem jest przebiegnięcie maratonu w maju, to tym samym opracowuję plan biegania na dany miesiąc, tak by aktywność fizyczna występowała minimum 4 razy w tygodniu. Jeśli moim zamierzeniem jest nauka języka angielskiego, to zakładam sobie, że w ciągu roku przeczytam minimum 6 książek po angielsku (wychodzi jedna na dwa miesiące, więc to żaden dramat ;)) itd itp. Bardzo dobrze sprawdza się u mnie kartka na której wypisuję nawyki jakie chcę wypracować w danym miesiącu. Wolę moje postanowienia nazywać celami. Wtedy zaczynam je analizować i określam sposób w jaki je wykonam. Masz rację, że cele powinny być konkretne, dokładnie określone, możliwe do osiągnięcia i rzeczywiście takie, które są z nami zgodne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.