Podróże

Plusy samotnego podróżowania

Tallin - Estonia - Estończycy - ciekawostki - https://jamowie.to Ja mówię TO

Do tej pory zawsze podróżowałem z kimś. Bo to raźniej, zabawniej, jest do kogo gębę otworzyć. Ale ostatnia krótka wyprawa była samotna. Nie dość, że wcale mi to nie przeszkadzało, to jeszcze pozwoliło spojrzeć na podróż w całkiem inny sposób.

Powiem wprost: samodzielne poznawania świata bardzo mi się podobało i dało mi wiele satysfakcji. Jeszcze nigdy nie spenetrowałem żadnego miejsca tak dokładnie, jak stolicy Estonii. Miałem tylko 3 dni na realizację założonego planu i to w zupełności wystarczyło. Nie nudziłem się, nie brakowało mi towarzystwa, nie miałem większych kłopotów.

Pewnie dlatego, że w tripie byłem łącznie 5 dni. To nie jest dużo czasu. Nie zdążycie stęsknić się za językiem i znajomymi. Myślę, że samotny trip, który trwałby kilka tygodni więcej, mógłby być mniej satysfakcjonujący. Mógłby, bo czy na pewno taki by był? Zresztą nie mogę też powiedzieć, że będąc w Tallinie nie miałem kontaktu z polskimi znajomymi, bo tak naprawdę każdego dnia spędziłem przynajmniej kilkadziesiąt minut przyklejony do komunikatorów. Także wiecie, dzisiaj samotne podróżowanie, w którym mamy dostęp do Facebooka, smsów i wiadomości nie jest tym, czym było samotne podróżowanie jeszcze 10 lat temu.

Więc w trasie byłem samotnie, ale wciąż miałem bezproblemowy kontakt ze znajomymi. Tak to wygląda: wyjazd za granicę w XXI wieku.

Mimo tych wszystkich ALE, wyjechałem sam i taka forma podróżowania niezwykle mi się spodobała. Dlaczego?

Jedziesz na tripa lepiej przygotowany

Gdy jadę gdzieś z większą ekipą rzadko kiedy robię dokładny plan takiej wycieczki. Powód jest prosty – i tak z tych planów zwykle nigdy nic nie wychodzi. Nie mam takiej motywacji żeby ciągnąć kogoś za rękaw i prosić, by dokończył już swojego kotleta, bo zamkną nam wstęp do jakiegoś miejsca. Ekipa to ekipa. Jadąc większą grupą nie możecie oczekiwać, że wszystko będzie zrobione zgodnie z tym, co sami zaplanowaliście (chyba, że jesteście przewodnikiem wycieczki). Decyzje podejmowane są wspólnie. Dlatego im więcej osób jedzie, tym mniejsza jest moja determinacja do ustalania konkretnych punktów wyprawy.

W przypadku samotnego tripa determinacja wynosiła 100%.

Robisz to, co chcesz i kiedy chcesz

Ktoś nagle zgłodniał, ktoś chce siku, ktoś nie ma ochoty iść w dane miejsce i może lepiej chodźmy na drugą stronę miasta…Wyjeżdżając samemu nie musicie się ani o nikogo martwić, ani o nikogo bać. Samotny trip jest idealny dla egoistów, którzy lubią przebywać w swoim towarzystwie. O wszystkim decydujecie samodzielnie.

Poznajesz ludzi

Wybór jest prosty: albo przebywacie sami ze sobą przez cały czas albo kogoś poznacie. Mi zdecydowanie bardziej odpowiadała druga opcja więc trafiłem na pub crowling. Ale ludzi możecie poznać też na free tourach, w barach, na imprezach, czy po prostu w Waszym hostelu. Nie pogadać z recepcjonistą i innymi hostelowymi gośćmi? Toż to zbrodnia wręcz. Zbrodnia, którą o wiele łatwiej popełnić podróżując w grupie.

Możesz przemyśleć

Nie wiem, jak Wam to rozpisać. Zostajecie z myślami w swojej głowie. Dopóki nie chcecie, nie musicie mówić, rozmawiać, słuchać. Możecie myśleć, stawiać sobie pytania, zastanawiać się. Czasami to miła odmiana. Szczególnie, gdy ktoś gada tyle, co ja.

Szukasz inspiracji

Szczegóły, bo to one są najbardziej inspirujące, o wiele łatwiej przegapić, gdy podróżuje się w grupie. Czasami chcecie zrobić zdjęcie, ale inni naciskają żeby już iść, a Wy nie chcecie spowalniać marszu, czasami po prostu wpadacie na genialny pomysł, ale rozmowa powoduje, że ten ulatnia się z głowy. Samemu jest łatwiej zapamiętać i zapisać inspiracje wszelkiego rodzaju.

Chłoniesz atmosferę

Podróżując samemu możecie cieszyć się nowym miejscem po swojemu i w swoim tempie. Lubię czasami zatrzymać się gdzieś i po prostu popatrzeć sobie na to, co mnie otacza. Gdy otaczają mnie inni ten poziom odczuwania miejsca jest jednak trochę mniejszy, mniej satysfakcjonujący.

Ale czy to na pewno bezpieczne?

Oczywiście, możecie się zastanawiać, szczególnie jeśli jesteście 18-letnimi dziewczynami, czy taki sposób podróżowania jest bezpieczny. Oczywiście, zawsze lepiej jest mieć przy sobie kogoś, kto pomoże. Ale: po pierwsze, nawet będąc w 2-3 osoby nie jesteście do końca bezpieczni. Przykre sytuacje mogą przytrafić się każdemu, niezależnie od tego, w jakiej konfiguracji podróżuje. Po drugie, jeśli dobrze się przygotujecie, to możecie ograniczyć większość niebezpieczeństw. Bo większość niebezpieczeństw generujemy niestety samodzielnie. Więc jeśli jesteście ogarnięci, to o bezpieczeństwo powinniście się zatroszczyć, ale nie musicie się o nie martwić.

To nie jest tak, że podróżowanie w parze lub w większej grupie jest złe. Jest po prostu inne. Wszyscy lubią wyjeżdżać grupowo i raczej nikt nie narzeka, że musi dostosować się do grupy. Mi też to nie przeszkadza, bo jadąc gdzieś ekipą mam trochę inne plany niż w takiej sytuacji, w jakiej byłem ostatnio.

Co jest więc celem tego wpisu?

Wiecie, kiedy jechałem do Tallina zastanawiałem się czy to dobra decyzja, czy będę się dobrze bawił, czy nie będzie mi brakowało towarzystwa. Ludzie bardzo często chcieliby gdzieś jechać, ale boją się, nie są pewnie i rezygnują. Nie ma sensu rezygnować, bo samotny trip, nawet w kraju, w którym ludzie posługują się nieznanymi Wam językami, jest wspaniałą przygodą. Być może nawet lepszą niż wyjazdy z ekipą.

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 6

  1. Moja definicja „samotnego podróżowania” jakoś nie może przełknąć podróżowania autobusem, do stolicy kraju (czyli miasta), miejsc m.in. z turystami, mieszkając w hostelu (w pokoju zapewne wieloosobowym), itp. Ale może to ja jestem dziwny ;)

  2. Wydaje mi się, że Andrzej poruszył temat z troche innej strony, bo tu chyba raczej chodzilo o samotny wyjazd, a nie jakieś bieganie po dżungli z maczetą i zjadanie węży ;)

    1. Jest dokładnie tak, jak piszesz!

  3. Bardzo dobrze wspominam moje samotne wakacje. Co prawda wyjechałam do Zakopanego, ale spędziłam tydzień sama na szlaku. Myślę, że takie samotne wyjazdy bardzo dobrze budują nasz charakter. Ja na przykład przełamałam się i na szlaku czasami rozmawiałam z innymi turystami, pytałam o ciekawe trasy itp.

  4. Z większością rzeczy się zgodzę ale podróżowanie samemu ma jeden największy minus – koszty, o ile w przypadku przejazdów autokarem czy lotów są pewnie takie same, w przypadku jazdy autem są jednak przynajmniej 2 razy większe – jadąc z ekipą można zawsze rozłożyć koszty paliwa na kilka osób, osoby mogą wymieniać się jako prowadzący auto w trakcie tripu, podróż autem ma też moim zdaniem więcej plusów niż samolot/autobus/pociąg – załadujesz co chcesz, zatrzymujesz się kiedy chcesz i gdzie chcesz no i jakie widoki po drodze (nie zapomnę swojego tripu przez Francję, Hiszpanię itd). Również koszty hoteli i innych rzeczy są nieco wyższe niż w przypadku >2 osób.

    Reasumując zawsze są jakieś plusy i minusy jednego i drugiego rozwiązania.

  5. Często jeżdżę na samotne podróże i BARDZO sobie je chwalę! Singapur, Namibia, RPA, o Europie nie wspomnę. Gdybym miała wybierać to zawszę wybiorę samotną podróż, ale czasami nie mozemy wybierać tylko musimy z kims jechać i już :) więc jedziemy i też się dobrze bawimy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.