BiznesPrezentacje

Ile znaczy mowa ciała dla Twojej komunikacji?

Co znaczy mowa ciałą dla Twojej komunikacja? - JA mówię TO www.jamowie.to

Mowa ciała jest najważniejszym elementem Twojej komunikacji. Tak twierdzi wielu ekspertów powołując się na statystykę i wyniki badań naukowych. Ile jest w tym prawdy, a na ile zasada 7-38-55 jest mitem?

Jeżeli kiedykolwiek brałeś udział w szkoleniu z wystąpień publicznych lub komunikacji istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że usłyszałeś o pewnej zasadzie. Zasada mówi, że komunikat werbalny, czyli słowa, które wypowiadasz, tylko w 7% wpływają na treść Twojego przekazu. Za 38% zrozumienia odpowiada ton głosu, a za 55% mowa ciała.

Bzdura ta jest powtarzana na najróżniejszych warsztatach od przynajmniej 2009 roku i myślałem, że już dawno umarła śmiercią naturalną. Ale, ku mojemu zaskoczeniu, statystyka ta jest wykorzystywana do dzisiaj. Dlaczego?

Mamy skłonność do tego, by ufać liczbom i ludziom, którzy podają liczby. Jeśli ktoś powołuje się na wyniki badań, to na pewno bardzo dobrze zna temat, o którym mówi. A skoro zna temat, to jest ekspertem (w końcu prowadzi prezentację na ten temat, więc na pewno jest ekspertem). A ekspertom wszelkiej maści ufamy często bezgranicznie.

Prowadzi to do śmiesznych wierzeń, między innymi do wiary w to, że mowa ciała odpowiada za 55% naszego komunikatu.

Zobacz, jak to wygląda na przykładzie. Byłeś kiedyś we Francji albo w jakimkolwiek innym kraju, którego języka nie znałeś lub znałeś w stopniu słabym? Gdy próbowałeś dogadać się ze sprzedawcą lub zapytać o drogę prawdopodobnie pomagałeś sobie gestami. Być może udało Ci się uzyskać potrzebne informacje. Faktycznie, w takim wypadku możesz pomyśleć, że zasada 55% ma zastosowanie.

Ale czy byłbyś w stanie z tą samą osobą, używając jedynie gestów i tonu głosu, porozmawiać na temat swojej pracy, opowiedzieć o sytuacji społecznej Twojego kraju lub choćby zbudować zdanie: I’ve got two dogs. One of them is 3 years old and it’s brown. Second one is 4 years old and it’s white. Nie wydaje mi się. Być może Twój rozmówca coś wyciągnąłby obserwując Twoją gestykulację i słuchając Twojego głosu, ale czy aby na pewno byłoby to aż 93% komunikatu?

Kilka dni temu jechałem pociągiem relacji Toruń – Warszawa. Wsiadłem w Toruniu. Obok mnie usiadła ruda dziewczyna. Jechaliśmy przez kilkadziesiąt minut, gdy drzwi się rozsunęły i do wagonu wszedł konduktor. Wziął do ręki bilet rudej i mówi:

– Pani pomyliła pociągi. Pani chce jechać do Poznania, a ten pociąg jedzie do Warszawy, musi się Pani przesiąść

– I don’t understand. I don’t speak Polish.

– Pooooo-myyyyy-liiiiiii-łaaaaa Paaaaaa-niiii pooooo-ciąąąąąąą-giiiii – powiedział konduktor naśladując lokomotywę.

Parsknąłem ze smiechu, bo takie sytuacje niesamowicie mnie bawią.

Ruda dalej niczego nie zrozumiała. Ten fakt mocno zaskoczył i zdezorientował konduktora. Pomogłem im się dogadać. Nie za pomocą gestów i tonu głosu, a za pomocą słów. Tych PODOBNO 7%.

Myślę, że przekonałem Cię, że magiczne liczby 7%, 38% i 55% mają niewiele wspólne z rzeczywistością. Ale czy są tak całkowicie wyssane z palca?

Nie. Co więcej, faktycznie zasada 7-38-55 działa, ale tylko w określonych okolicznościach. Okolicznościach, które w latach 60. XX wieku zbadał Albert Mehrabian – psycholog komunikacji, profesor Uniwersytetu Kalifornijskiego.

O czym mówią badania Mehabriana?

Mehrabian przeprowadził dwa eksperymenty.

W pierwszym z nich poprosił badaną grupę o ocenę, usłyszanej wypowiedzi. Uczestnikom odtworzono nagrania pojedynczych słów dotyczących emocjonalnego stosunku. Usłyszeli więc oni wyrazy takie jak: świetny, piękny, ohydny, brzydki, itd., a następnie mieli określić czy osoba mówiąca wypowiadała się w sposób pozytywny, negatywny czy neutralny.

Haczyk polegał na tym, że ton głosu nie zawsze odpowiadał przeczytanej emocji. Można to porównać do sytuacji, w której Twoja ukochana mówi Ci: Ale jesteś okropny jednocześnie uśmiechając się i dając Ci buziaka. Większość osób odbierze ten komunikat pozytywnie. Podobnie uczynili uczestnicy badania.

W drugim badaniu słowa odtwarzane uczestnikom badania nie były związane z emocjami. Były neutralnymi wyrazami, np. samochód, powietrze, drzewo, ale były wypowiedziane w sposób emocjonalny: neutralny, pozytywny lub negatywny. Dodatkowo uczestnikom pokazywano twarze, które także wyrażały emocje: pozytywne, negatywne i neutralne.

Mehrabian chciał sprawdzić reakcje uczestników, którzy zostaną poddani sprzecznym bodźcom, np. usłyszą neutralne słowo wypowiedziane ze złością, widząc przy tym roześmianą twarz.

Analiza pierwszego badania wykazała, że słysząc sprzeczny komunikat jego treść jest praktycznie ignorowana, a znacząca większość uczestników eksperymentu kierowała się zasłyszaną emocją.

Analiza drugiego badania wskazała, że mogąc dodatkowo obserwować rozmówcę, uczestnicy w 3 na 5 przypadków kierowali się wyrazem twarzy, a w 2 na 5 przypadków tonem głosu.

Po zsumowaniu obu badań Mehrabian otrzymał wynik 7%, 38%, 55% i wysnuł wniosek, że w sytuacji, w której otrzymujemy niespójny komunikat zinterpretujemy go przede wszystkim kierując się mową ciała i tonem głosu, a nie właściwą treścią. Nieźle ubrał to w słowa Artur Król:

Jak ktoś nam mówi, że nas lubi w niespójny sposób, to 7% z nas uwierzy w treść wypowiedzi, 38% w ton głosu, a 55% w język ciała.

Artur Król

Jakie ma to znaczenie dla Ciebie?

Po pierwsze nie powinieneś przeceniać wartości mowy ciała podczas prowadzenia wystąpień publicznych. Oczywiście gesty są ważne i będą ubogacały Twoją prezentację, ale błędy w mowie ciała nie zrujnują Twojej prezentacji.

Po drugie, jeśli masz komuś zwrócić uwagę, zrób to w sposób jasny, zrozumiały i spójny. Mówienie kumplowi z pracy, że zawalił projekt przy jednoczesnym klepaniu go po plecach wywoła efekt What the fuck? i nie wpłynie pozytywnie ani na Wasze relacje ani na jego podejście do pracy.

Po trzecie, pamiętaj, że jeśli jesteś wkurzony, to zwykle widać to po Tobie i odpowiedź w stylu Nic się nie stało nie uspokoi Twojego rozmówcy. Chyba, że należy on do tych 7% biorących pod uwagę przekaz werbalny.

Pamiętaj, że zasada 7-38-55 ma zastosowanie jedynie w przypadkach, gdy komunikaty są spójne i proste. A następnym razem, gdy podczas prezentacji usłyszysz kogoś, kto przekonuje, że w ludzie oceniają naszą wypowiedź w 55% biorąc pod uwagę mowę ciała wstań i krzyknij WETO. A następnie wytłumacz, jak to jest naprawdę.

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 4

  1. Jestem trenerem. Często słyszę jak uczestnicy powtarzają wspomnianą bzdurę. Nie dziwi mnie to, bo skoro dostali taką wiedzę na innych szkoleniach – uwierzyli „autorytetowi”. Niestety martwi mnie inna sprawa – takie informacje przekazują wykładowcy na uczelniach. I nie dają sobie przetłumaczyć, że wprowadzają ludzi w błąd. Dziękuję za ten tekst. Może więcej osób dowie się o tych wszystkich bzdurach :)

    1. O nie… wykładowcy też… Masz rację, tutaj trzeba będzie jeszcze większego wysiłku, żeby zmienić ich podejście. Niestety, wykładowcy korzystają z przestarzałej literatury :(

      1. Niestety to nie są pojedyncze przypadki. I myślę, że nie do końca chodzi o literaturę, ale też o jej złą interpretację. Od lat powtarzają ten sam wykład i nawet nie sprawdzą źródeł.

  2. Wielokrotnie słyszałam tę zasadę ale się niewiele nad nią nie zastawiałam . Swoją drogą często lubię słuchać podcastów gdzie mowy ciała mamy tyle, ile jest na zdjęciu kanału. Czyli nic. Do mnie zdecydowanie przemawia treść oraz ton głosu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.