BiznesNowePraca

Czy można uczyć się przez sen?

Zakładasz słuchawki, idziesz spać, a rano potrafisz przeprowadzić operację na otwartym sercu – nauka przez sen jest marzeniem wielu ludzi. Czy jesteśmy w stanie zdobywać wiedzę wtedy, kiedy śpimy?

W podstawówce byłem pilnym i ambitnym uczniem. Lubiłem się uczyć i cieszyłem się z dobrych ocen. Nie wszystko jednak wchodziło do głowy z równą łatwością. Nad niektórymi tematami musiałem siedzieć dłużej, a i tak nie byłem przekonany, czy wszystko umiem.

Pewnego dnia zacząłem nagrywać swoje notatki na kasety.

W jednym z teleturniejów (chyba w 1 z 10, ale poprawcie mnie, jeśli się mylę) finaliści otrzymywali zestawy do nauki języka angielskiego przez sen. Byłem pod ogromnym wrażeniem tego sprzętu. Chyba każdy uczeń marzył o takim cudzie: cały dzień możesz się bawić, w nocy zakładasz okulary, idziesz spać, a rano piąteczka z biologi. Śniłem o takim urządzeniu, bezdyskusyjnie wierząc w jego cudowne działanie *.

Byłem zwykłym dziesięciolatkiem i wiedziałem, że nawet gdybym wystąpił w 1 z 10, to i tak nie miałbym szans na pokonanie tęgich głów i wygranie cudownego zestawu. Miałem za to magnetofon, kilka czystych kaset i wiarę, że się się uda.

Wieczorem, gdy zasypiałem, odtwarzałem nagrane wcześniej notatki na magnetofonie lub walkmanie. Wierzyłem, że dzięki temu powtarzam przez sen swoją wiedzę.

Nie miałem żadnych dowodów, że faktycznie tak się dzieje, ale nie miałem też dowodów, że to co robię nie działa.

* Tak naprawdę ta technologia, która kryje się za okularami do nauki języków nie działa przez sen, ale tego nie wiedziałem, gdy miałem 10 lat.

Literatura a nauka przez sen

Możliwość nauki przez sen po raz pierwszy trafiła do szerszego grona odbiorców w 1911 roku, dzięki literaturze science-fiction. W powieści Ralph 124C 41+ autorstwa Hugo Gernsbacka wspomniany został hipnobioskop, czyli urządzenie do nauki w trakcie snu.

Dzisiaj powieść Gernsbacka nie jest znana szerszemu gronu odbiorców, w przeciwieństwie do antyutopii sci-fi Aldousa Huxleya Nowy Wspaniały Świat. W wydanej w 1935 roku powieści również pojawia się idea uczenia się przez sen. Co ciekawe wg autora nauka przez sen została odkryta przez przypadek przez Polaków: Reubena Rabinovitcha i jego rodziców, którzy przez przypadek odtwarzali audycję radiową śpiącemu chłopcu. Niestety, mimo że mały Rauben mógł powtórzyć słowo w słowo tekst audycji, nie nauczył się jej ze zrozumieniem i nie potrafił odpowiadać na pytania związane z jej treścią (taka ciekawostka i powód do dumy dla wszystkich Prawdziwych Polaków).

Idea nauki przez sen pojawiała się później jeszcze w wielu książkach filmach i serialach, m.in w Simpsonach, Laboratorium Dextera i Przyjaciołach:

A co na to nauka?

Czy można uczyć się przez sen?

Uczenie się przez sen lub w trakcie hipnozy to hipnopedia. Pierwsze badania skuteczności tej formy zdobywania wiedzy przeprowadzono jeszcze w latach 40. XX wieku.

Amerykański psycholog, Lawrence LeShan, przeprowadził dość osobliwy eksperyment na grupie chłopców przebywających na obozie letnim. Chłopcy nałogowo obgryzali paznokcie. Przez 54 noce dzieciaki słuchały przez sen nagrania o treści: Moje paznokcie są okropnie gorzkie. Nagrana fraza była powtarzana 300 razy każdej nocy. Pięć tygodni po rozpoczęciu badania magnetofon, z którego puszczano nagranie zepsuł się. Niestrudzony badacz nie chciał przerywać eksperymentu i każdej nocy, stojąc w ciemnościach, powtarzał po 300 razy na głos tekst o gorzkich paznokciach.

LeShan mógł być dumny z wyników. Po zakończeniu eksperymentu okazało się, że 40% uczestników (8 z 20 chłopców) przestało obgryzać paznokcie. W drugiej grupie, w której chłopcy nie słuchali powtarzanej frazy, 100% uczestników obozu wróciło do domu z obgryzionymi paznokciami.

Psycholog odtrąbił sukces, jednak wyniki jego badań spotkały się z krytyką środowiska. Badaczowi zarzucano m. in. brak pewności, co do tego, że chłopcy spali w trakcie badania. Wyobraź sobie, że mając kilkanaście lat budzisz się w środku nocy i w ciemności słyszysz głos mówiący o gorzkich paznokciach. Nic przyjemnego.

Mimo istniejących wątpliwości hipnopedia zdobywała coraz większą popularność, a co bardziej przedsiębiorczy wynalazcy próbowali zbić fortunę na urządzeniach do zapamiętywania przez sen. Zresztą, pierwsze z nich pojawiło się na rynku jeszcze na długo przed eksperymentem przeprowadzonym przez LeShana.

W 1932 roku A. B. Saliger opatentował Psycho-PhoneUrządzenie służyło do odtwarzania sugestii, które miały zmieniać życie klienta w zaledwie kilka tygodni. Saliger wierzył, że umysł w trakcie snu jest niezwykle podatny na tego typu afirmacje i sprzedawał swoje urządzenie za 235 dolarów, co dzisiaj odpowiada sumie 3 250 dolarów.

Źródło: www. centerhistorypsychology.wordpress.com

Biznesmen twierdził, że w ciągu 7 lat (urządzenie trafiło do sprzedaży w 1927 roku) sprzedał ponad 2 500 egzemplarzy, jednak ciężko potwierdzić, czy ta liczba jest prawdziwa.

W późniejszych latach hipnopedia była wykorzystywana również przez amerykańskich sprzedawców magnetofonów.

Wróćmy do świata nauki.

Ludzie wierzący w skuteczność nauki przez sen otrzymali bolesny cios pod koniec lat 50. W 1956 roku opublikowane zostały wyniki badań przeprowadzonych przez W. Emmonsa i C. Simona. Naukowcy ci jako pierwsi w swym eksperymencie użyli elektroencefalografu (EEG) i za pomocą elektrod przyczepionych do głowy badanego mierzyli aktywność mózgu. Dzięki temu byli pewni, że obiekt faktycznie spał.

Śpiącym pacjentom odtwarzano listę 10 rzeczowników, a następnie sprawdzano, jak wiele z nich zostało zapamiętanych. Badani nie byli w stanie powtórzyć słów z listy, a hipnopedia została uznana przez naukowców za przekręt.

Lata 90. XX wieku to kolejne próby udowodnienia, że jednak nauka przez sen jest możliwa. W 1996 roku japońscy naukowcy podłączyli elektrody do nóg pięciu ochotników. Gdy pacjenci zasnęli, rażono ich łagodnymi wstrząsami w tym samym momencie odtwarzając dźwięk. Gdy pacjenci usłyszeli ten dźwięk ponownie po przebudzeniu ich tętno było podniesione. Doprowadziło to do wniosku, że pacjenci podświadomie skojarzyli ton z bólem.

Podobny eksperyment przeprowadzono w 2007 roku w Niemczech, na Uniwersytecie w Lübeck. Grupę badanych poproszono o zapamiętanie lokalizacji obiektu na ekranie komputera. W trakcie badania pacjentów inhalowano zapachem róży.

Gdy badani zasnęli części z nich po raz drugi podano zapach róży w trakcie fazy snu głębokiego. Ci, którzy wąchali znajomy aromat ponownie, podawali prawidłową lokalizację o 15% częściej niż ich koledzy.

Kilka lat później podobne badania przeprowadził neurolog Ken Paller z Northwestern University w Chicago. W jego eksperymencie grupa badanych miała nauczyć się pewnej melodii na keyboardzie. Osoby, którym następnie odtwarzano tę melodię w trakcie snu popełniały mniej błędów niż badani, którzy spali w ciszy.

Podobne wyniki uzyskali naukowcy szwajcarskiej Narodowej Fundacji Nauki, którzy przebadali osoby uczące się języka holenderskiego. Również w tym przypadku potwierdzono, że ci, którym odtwarzano słowa w trakcie snu, zapamiętywali je lepiej i popełniali mniej błędów.

Nauka – nie, utrwalanie – tak

Jak na razie człowiek nie wymyślił techniki, która pomagałaby uczyć się nowych rzeczy przez sen. Prowadzone od 2015 roku w Paryżu eksperymenty na myszach dają jednak nadzieję, że w przyszłości będziemy potrafili tworzyć nowe wspomnienia.

Eksperymenty, o których pisałem wyżej potwierdzają, że odsłuchiwanie nagrań w fazie snu głębokiego może nam pomóc:

  • uczyć się nowych melodii, które ćwiczyliśmy w trakcie dnia
  • zapamiętywać słowa z języków obcych, które były przez nas powtarzane w trakcie dnia
  • zapamiętywać położenie niektórych przedmiotów, jeśli przedmioty te skojarzymy z zapachem, a w trakcie snu wystawimy się na działanie zapachu

Czy w takim razie moje dziecięce nagrywanie kaset pomogło mi zapamiętywać powtarzane wcześniej słowa?

Niestety nie mogę z całą pewnością odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Przeprowadzone badania odbywały się w warunkach sztucznych – naukowcy odtwarzali nagrania w odpowiedniej fazie snu i dbali o spokój badanych obiektów. Co więcej pozytywne efekty odsłuchiwania będą tym mniejsze, im gorzej lub krócej śpisz, a wpływ na nie ma także poziom odczuwanego stresu.

Na ten moment wiemy z całą pewnością, że dobry sen pomaga zapamiętywać wiedzę zdobytą w trakcie dnia. Dlatego zamiast zarywać noc przed egzaminem lepiej przysiąść do książek kilka godzin wcześniej i porządnie się wyspać. Z naukowego punktu widzenia to właśnie wtedy masz większe szanse, żeby dostać upragnione zaliczenie.

 

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 7

  1. Tak, sen pomaga zapamiętać to co np. przeczytaliśmy przed zaśnięciem (tak się zawsze uczyłem wierszy na pamięć :))
    Swoją drogą, czy teraz też nauczyciele zadają coś do wrycia na blachę? :)

    1. Myślę, że w tej materii w szkole zmieniło się niewiele.
      Na pewno plecaki wciąż noszą ciężkie.

  2. No tak, to by było dosyć niesłychane, jeśli nagle po przebudzeniu mielibyśmy zupełnie nowe informacje. Jednak, jeżeli chodzi o utrwalanie, wydaje się to całkiem prawdopodobne :) Chyba spróbuję przed kolejnym egzaminem ^^

  3. Bardzo ciekawy wpis. Z własnego doświadczenia wiem, odkrywałam to wiele lat temu, że znacznie lepiej utrwalał mi się materiał podczas snu, niż wtedy gdy je zarywałam.

  4. Nauka przez sen to kusząca wizja :) Bardzo ciekawy artykuł, chociaż nie ukrywam, że miałam nadzieję, że dowiem się o jakiejś magicznej nocnej metodzie, dzięki której w miesiąc opanuję nowy język :D

  5. Jakoś intuicyjnie zawsze wiedziałam, żeby wysypiać się przed egzaminami i zawsze dobrze na tym wychodziłam :)

  6. Nie wiem jak to określić ale w nocy ta wiedza się po prostu układa :) U mnie świetnie działa nauka poprzez skojarzenia – wszystko lepiej przyswajam .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.