PodróżePolska

7 rzeczy, za które uwielbiam Kraków

Kraków https://jamowie.to Ja mówię TO

Możecie narzekać na smog, maczety i małą liczbę ścieżek rowerowych. Ale za oknem właśnie świeci słońce, ludzie wyszli na ulice, a Kraków tętni słodkim życiem. I właśnie w takich momentach kocham to miasto.

Jak miałem 8 lat byłem po raz pierwszy w Krakowie. Wycieczka szkolna. Gdy wróciłem do domu powiedziałem mamie, że kiedyś będę mieszkał w Krakowie.

To co przepowiedziałem małym smarkiem będąc spełniło się, gdy wyjechałem na studia. Od tamtego czasu Kraków nieprzerwanie mnie zachwyca. Wkurza również, ale czego nie potrafimy wybaczyć, gdy kochamy prawdziwe? Jak zresztą powiedział Karl Kraus: do doskonałości brakowało jej tego, że nie miała wad. Ale dzisiaj nie o wadach, a o słodyczach Krakowa.

1. Rynek w zwolnionym tempie

W Krakowie życie toczy się raczej w wolnym tempie. Jednak i tutaj mieszkają jednostki, które przemierzają miasto szybkim krokiem wkurzając się na co powolniejszych przechodniów. Ale każdy, niezależnie od tego, jak bardzo się spieszy, wkraczając na rynek automatycznie zwalnia.

Czy powodem jest kostka, która kobietom idącym w szpilkach utrudnia marsz? Czy rzesze turystów plączących się bez celu po płycie Rynku w celu znalezienia jak najlepszego miejsca, by strzelić sobie krakowskie selfie? Ja stawiam na atmosferę tego miejsca, którą po prostu chce się chłonąć. I trzeba zwolnić.

2. W Krakowie wychodzimy na pole

Ktoś ma jakieś pytania?

3. Życie nie tylko podziemne

Kraków to cała masa klimatycznych miejsc, w których można się napić dobrej kawy albo jeszcze lepszego piwa. To, co zawsze czarowało mnie w tym miejscu, to jego piwniczny klimat. Pierwsze wieczory w Krakowie spędzałem głównie pod ziemią. Ale i na jego powierzchni nie brakuje dobrych i klimatycznych knajp. Moje ulubione? Cisza i Spokój na Brackiej.

4. Symbole dnia codziennego

Zawsze lubiłem miejsca, które mają coś swojego, co jest tandetną atrakcją turystyczną, ale mimo wszystko cieszy. W Poznaniu są koziołki, we Wrocławiu można poszukać krasnali, a w Krakowie posłuchać hejnału.

Ale oprócz tych powszechnie znanych symboli każde miasto ma też swoje ukryte, znane tylko mieszkańcom, atrakcje i miejsca, które dodają smaku miastu. I tak Kraków ma koncerty Jurka Bożyka, Kopiec Krakusa, Szkieletora czy Dietla 44, o których istnieniu i historii wiele osób nie ma pojęcia. A mi, nawet ten Szkieletor, zawsze kojarzą się dobrze z tym miastem.

5. Studenci

Być może to dlatego, że zatrzymałem się w rozwoju na liczbie 20, ale uważam, że klimat tego miasta w głównej mierze stanowią nie turyści, a właśnie studenci. Dla mnie Kraków w wakacje trochę wymiera. Turystów jest masa, ale turyści konsumują, gdy tymczasem studenci, oprócz konsumpcji dóbr kultury, tworzą całą masę przedsięwzięć. Piona Wam za to.

6. Tu się dzieje życie

Dziwię się tym, którzy narzekają, że dzieje to się w Warszawie, a w Krakowie nie ma co robić. Ple ple ple. Nie wiem, gdzie Ci ludzie patrzą, że wyciągają takie wnioski. Teatry, spotkania branżowe, koncerty, wystawy – jak się chce znaleźć, to znajdzie się bez problemu. Jak się chce narzekać, to nawet jak się ma listę przed oczami, to będzie się je zamykało. W samym tylko najbliższym tygodniu mamy kilka ciekawych rzeczy, na przykład: we wtorek Dzień Marketingu (gdzie mam prezentację), w czwartek Smok Bloga (którego współorganizuję), a w niedzielę Cracovia Maraton (i 42 Do Szczęścia). Mało? Nie dość, że możecie spędzić ciekawie tydzień, to jeszcze możecie spędzić go z Kozdębą. Tyle wygrać, co?

7. Multi-kulti w małym mieście

To chyba Janek kiedyś powiedział, że Kraków to jest takie miejsce, w którym wielokulturowość spotyka się z małomiasteczkowością. Jeśli chcesz umówić się z dziewczyną z zagranicy, spokojnie znajdziesz kogoś, z kim będziesz mógł pogadać. Ale jeśli będziesz miał ochotę popsioczyć na to, że ceny wysokie, a przyjezdni zabierają miejsca pracy, również znajdziesz całą masę pobratymców. Tu jest miejsce dla każdego.

Taki Kraków mi się podoba i za to lubię w tym mieście przebywać. A Wy?

Zwykle jest tak, że nie doceniamy tego, co mamy na co dzień i ma to lekkie odzwierciedlenie w moich foto-zasobach. Dobrego zdjęcia Krakowa brak, wrzucam więc z Pixabay.com, a sam podejmuję mocne postanowienie poprawy.

Podziel się wpisem:

Tags:

komentarze: 17

  1. Kiedyś ktoś powiedział, że dawno temu siedzieli sobie ludzie w krakowskich kawiarenkach i pykali fajki. I tym się to miasto różni od innych, że tu nadal tak siedzą i te fajki pykają.

    Coś w tym jest :) Ten brak pośpiechu, o którym piszesz, to zwolnione tempo i ten hejnał, dzięki któremu turyści przystają, a lokalni przyśpieszają (choć tylko trochę), bo wiedzą, że już są spóźnieni :)

    1. W sumie racja, chcesz zwolnic, czasami nie możesz i tłuczesz się z myślami…

  2. Mam podobną historię. Już nie pamiętam, czy pierwszy raz odwiedziłam Kraków z rodzicami, czy na wycieczce szkolnej, ale na pewno nie miałam wtedy więcej niż 10 lat. Też się zachwyciłam i postanowiłam, że jeszcze tu wrócę. W gimnazjum już wiedziałam, że można studiować i wtedy też obiecałam sobie, że albo będę studiować w Krakowie, albo nigdzie. I stało się :) Rynek to na pewno punkt kluczowy na mojej „krakowskiej” liście – za zbyt wczesne poranki, kiedy o 8 słyszałam hejnał, co oznaczało, że właśnie spóźniam się na zajęcia, za pustkę o 7 rano w sobotę, za kwiaciarki zawsze w gotowości (i ten spontaniczny kwiatek, który wtedy wydawał się szczytem romantyzmu), za czytanie książek na pomniku Mickiewicza, za to, że czasem można po prostu usiąść i obserwować. I nigdy to nie jest stracony czas.
    Poza tym lubię miasta, które mimo, że duże, mają w sobie pewną zaściankowość, w których niby jest światowo, ale bardzo kameralnie. I nie trzeba wyjeżdżać za miasto, żeby na chwilę mieć ciszę i spokój, wystarczy odejść kawałek od centrum i można mieć wrażenie, że jest się gdzieś na przedmieściach a nie 10 min piechotą od Rynku.

  3. Pierwszy raz w Krakowie byłam na wycieczce szkolnej, miałam zdaje się 14 lat. Był to okres świąteczny, wiec była choinka, dorożki przystrojone i wgl tak świątecznie a w dodatku padał śnieg i kiedy zobaczyłam to wszystko to się w Krakowie po prostu zakochałam i obiecałam sobie podobnie jak Ty, ze kiedyś w Krakowie zamieszkam. Póki co plan jeszcze nie zrealizowany, ale.. na pewno w ciągu najbliższych kilku lat się tam przeniosę. :)

    Za co uwielbiam Kraków ? Za Rynek, za to, ze na kazdym kroku można kupić przepyszne obwarzanki, za to, że o godzinie 7 rano można usiąść na pustym jeszcze Rynku i zjeść śniadanie słuchając hejnału, za niesamowitą magie Kazimierza iii.. i po prostu za wszystko. :)

  4. Ja też uwielbiam Kraków, chociaż czasami na niego psioczę – szczególnie na psujące się tramwaje. Ale jednak to miasto ma swój klimat i miło mi się w nim żyje, chociaż za rodzinnym Zakopcem czasem bardzo tęsknię :) Ale ta niezliczona ilość wspaniałych miejsc trochę wynagradza brak górskich widoków.

    1. Psujące się tramwaje? W Poznaniu to się dopiero psuły… W Krakowie moim zdaniem jest całkiem nieźle ;).

      1. Niestety muszę przejeżdżać przez Wielicką, a tam to zawsze się coś wykolei lub zepsuje :) Taki już urok tego miejsca :)

        1. A, no chyba, że tak :) Racja, tam może być słabo…

  5. Punkt pierwszy wprawił mnie w niepomierne zdziwienie podczas marcowej wizyty w Krakowie. To życie może toczyć się TAK wolno? Ano może. Szkoda, że nie w Warszawie.

  6. Ten post idealnie się wpasowuje w dzisiejszy dzień. Przyznaje, często mam dość Krakowa, jednak dzisiaj wieczorem szłam przez rynek i jakoś tak poczułam, że pomimo wszystko kocham to miasto właśnie za ten niesamowity klimat! :)
    Tylko te tramwaje, ostatnio mam wybitne szczęście, ze prawie każdy którym jadę musi się popsuć, albo inny popsuty mu staje na drodze..

  7. W Krakowie byłam z 14lat temu i nic kompletnie z tego nie pamiętam. A w tym tygodniu Robbie Williams i maraton – takie kombo! ;)

  8. Serdecznie polecam przeczytać książkę Pawła Majki ” Dzielnica obiecana”.
    Pokazuje Kraków w post apokaliptycznym wydaniu.
    Dla osób znających plan miasta będzie świetną ciekawostką jak w „przyszłości” może wyglądać ta okolica…. ;)

  9. mmm a ja wciąż marze o tym by się wybrać na imprezę bluesowo-swingową do Krk. Osobiście kojarzę Krk głównie z obwarzankami, które uwielbiam, oraz z mnóstwem antykwariatów, które uwielbiam jeszcze bardziej :)

  10. Kraków to najlepsze miejsce do życia, a do studiowania to już w ogóle.. :D

  11. Ja chyba uwielbiam za wiele rzeczy, za specyficzny klimacik, za obwarzanki, za fajne knajpy. Mam kilka ulubionych ale jedna jest dla mnie szczególnie ważna bo tam poznałam swoich najlepszych przyjaciół :) Przypadkiem. Stara Zajezdnia to dla mnie teraz synonim szczęścia i przyjaźni :) no i piwa które mnie porwało smakiem!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


Witryna jest chroniona przez reCAPTCHA i Google Politykę Prywatności oraz obowiązują Warunki Korzystania z Usługi.